XXXIII

1.1K 73 13
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



"Wielka miłość zdarza się w życiu tylko raz, wszystko, co następuje potem,jest tylko szukaniem tej utraconej miłości."



Jego pytanie zaskoczyło mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Kłamać, czy mówić prawdę. Tłumić, czy otworzyć się na miłość. Przy tym jednym pytaniu w moim umyśle powstał chaos. Nie umiałam nad nim zapanować. Temperatura mojego ciała nieznacznie się podwyższyła przez co na moje policzki wkradł się lekki rumieniec. Jednak perfekcyjnie panowałam nad mimiką ciała, twarzy. Nawet mięsień mi nie drgnął. Pomimo tego czułam jak chłopak mi się przypatruje, intensywnie się doszukuje czegokolwiek. Pewnie się doszukał. Oczy nie oszukają. Zagryzłam dolną wargę. Cieszyłam się słysząc to pytanie. Oznaczało to, że naprawdę mnie kochał. Wiązał ze mną przyszłość. Nie bawił się. Oznaczało to również, że moje uczucie jest odwzajemnione. Z drugiej strony byłam pewna obaw. W końcu bycie z kimś oznacza dzielenie się sobą, swoją przeszłością, swoimi decyzjami, uczuciami, myślami, czasem. Wszystkim.  W istocie może nastąpić strata która wiąże się z niewyobrażalnym bólem. Spojrzałam na jego niewzruszony wyraz twarzy. Moje serce przyśpieszyło. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że serce wybrało, wygrało. Rozum nie miał w tej sprawie nic do powiedzenia. Cisza która zapadła przedłużała się, wiedziałam, że nie brzmi to zachęcająco jednak chciałam być szczera. Przed sobą, a przede wszystkim przed nim. Nie chciałam kłamać, nawet mijać z prawdą. Musiałam to rozważyć. Wiem, że to proste pytanie. Kochasz? Tak, nie? Uczucie jest proste, zrozumiałe. Jednak w tej materii mam wiele zastrzeżeń, wątpliwości. To nie była moja wina. Wine ponosi moja przeszłość. Nadal miałam w pamięci jak wspaniale było mi przy Ori, ale też jak bardzo cierpiałam, gdy zmarł na moich rękach. Drgnęłam niezauważalnie. Miało być inaczej. On miał być tutaj, ze mną, w barierze. Mieliśmy być bezpieczni. Mieliśmy więcej lat, więcej doświadczenia. Byliśmy silniejsi. Mieliśmy większe szanse na przeżycie. Znałam niektóre techniki medyczne. W końcu mentalnie skinęłam głową. Nie było już odwrotu. Musiałam zaryzykować. Przed oczyma stanęła mi uśmiechnięta twarz Ia z kciukiem uniesionym ku górze. Drgnęły mi kąciki ust co wcale nie uszło uwadze Uchihy. Spojrzałam na niego swoimi zielonymi tęczówkami. Intensywność jego spojrzenia mnie zadziwiała. Położyłam delikatnie dłoń na jego. Była zadziwiająco ciepło zważywszy, że na dworze było zimno. Wzdrygnął się, zerknął na mnie z niepokojem, lecz z jego warg nie wydobył się żaden dźwięk. Przełknęłam ślinę.

- Pytasz, czy masz szanse... Masz ponieważ kocham cie Itachi. Naprawdę cie kocham. Jednak tak cholernie się boję tego co może się stać w przyszłości. Mam mętlik w głowie. Przede wszystkim panuje u mnie strach, że kiedyś cie stracę, że zostanę sama ze złamanym sercem. Jedynie czego jestem pewna to tego co do ciebie czuje... - przerwał mi. Położył palec wskazujący na moich wargach. Zadrżałam. Spojrzałam w ciemne oczy. Widziałam w nich radość, szczęście. Potem spuściłam wzrok na nos, następnie wargi. Były wygięte w szerokim uśmiechu.

Sharingan UzumakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz