Witam. To już kolejna moja książka tutaj.
Pewnego dnia do Konohy zawitała białowłosa kunoichi. Tam jej życie krzyżuje się z pewnym członkiem Klanu Uchiha. Dziewczyna z pozoru obojętna na wszystko i wszystkich zamieszkuje wioskę. Ma swoje cele, marz...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
( 6 tygodni później )
Minęło już sześć tygodni odkąd ostatni raz widziałam wioskę. Wiele czasu. Wystarczająco bym zatęskniła. Nie myślałam, że kiedykolwiek będę tęskniła za inną wioską niż moja rodzinna. Przemierzałam spokojnym biegiem las. U boku Shisuiego. Przez ten czas zdążyliśmy się nawet zaprzyjaźnić. O ile to było możliwe. Szczerze? Uchiha nie są tacy źli. No przynajmniej niektórzy. Pod okiem Shisuiego zdążyłam ulepszyć swoją technikę jak i szybkość. Przez co byłam niemal nie do draśnięcia. Uśmiechnęłam się na samą myśl. Zerknęłam kątem oka na czarnowłosego. Widząc moje spojrzenie na jego twarzy pojawił się uśmiech. Cicho się zaśmiałam. Przyśpieszyłam. Niewiele nas dzieliło byśmy znaleźli się w Konohagakure. Zrównał się po czym dał mi sójkę w bok. Zatrzymałam się. Spojrzałam na niego z rozbawieniem. Przystanął i również wpatrywał się w moje oczy. Mój klon zniknął. Z rozbawieniem przyglądałam się widokom na wzgórzu. Uwielbiałam w ten sposób denerwować Uchihe. Co prawda coraz rzadziej się nabierał na moje sztuczki no, ale cóż. Nie mogłam sobie odpuścić. Usiadłam na trawie, a nogi spuściłam w przepaść. Pojawił się obok. Usiadł po turecku. Zerknął na mnie z naganą.
- Nie powinnaś tak siadać. Jak zaatakuje wrogi ninja nie będziesz miała pola manewru.
- Spokojnie Shi. Mam kunaie. - mrugnęłam okiem, a na twarz wymusiłam uśmiech. Wioska. Tam znajdują mi się bliskie osoby. Gdy tylko to sobie uświadomiłam poczułam nostalgie. Coś jakby chwyciło mnie za serce i zaczęło dławić. Westchnęłam. Spuściłam głowę w dół. Wpatrywałam się w pusty szlak.
- Tęsknisz za nim? - z zadumy wyrwał mnie głos potomka Kagamiego Uchihy. Wzdrygnęłam się. W życiu bym się nie przyznałam, że za kimkolwiek tęsknię. Chociaż... To było kiedyś. Kiedyś za nim przybyłam do wioski. Zanim poznałam ich mieszkańców. Przemilczałam jego pytanie. No bo co miałam powiedzieć? Że każdej nocy mi się śni? Że zajmuje każdą moją myśl? To było takie żałosne i przewidywalne. Miałam plany i musiałam je zrealizować. Chciałam, czy nie. Przy sięgnęłam. Przynajmniej wiem, gdzie znajduje się księga. Księga klanu Uzumakich. Księga w których są zapisane wszystkie techniki pieczętujące jakimi posługuje się nasz klan. A raczej posługiwał. Musiałam jeszcze wytropić członków głównej linii. A to jak się okazuje wcale, a wcale nie jest tak proste jakby miało się wydawać. Westchnęłam. Uniosłam wzrok. Dopiero teraz dostrzegłam, że czarnowłosy cały czas mi się przyglądał. Wzruszyłam ramionami.
- A to ważne?
- Nie zrań go. O to cie tylko proszę. Odkąd się zjawiłaś on się zmienił. Zaczął się częściej uśmiechać. Nawet zaczął wychodzić do ludzi. Wcześniej... Wcześniej zanim się pojawiłaś był z niego cichy mruk, zamknięty w sobie.