IX

1.9K 117 22
                                    


Szybko się zreflektowałam. Przecież nie będę stała jak słup soli, gdy atakuje nas wróg. Kopnęłam Namikaze w tyłek. Skoczyłam za Uchihe w locie wyjmując mu kunaia. Ciche syknięcie z jego warg uświadomiło mi, że nie byłam zbyt delikatna. No trudno. O to będę martwiła się później. Odrzuciłam broń wroga gdzieś w ziemie. Szybkim ruchem wyciągnęłam specjalnego kunaia. Rzuciłam w drzewo. Po chwili znalazłam się tam. Spojrzałam w przeciwnym kierunku. Widziałam jak Shisui już działa. Odwróciłam się w stronę korony drzew. Zanurkowałam tam. Wyrzuciłam przed siebie shurikena paraliżującego. Wróg zdołał go ominąć. Domyśliłam się, że to specjalni jonini z mojej wioski. Tylko oni wiedzieli co kryje ta gwiazdka. Nie było dobrze. Pobiegłam za wrogiem. Zaczęłam wykonywać pieczęcie. Zatrzymałam się.

-  Katon: Gokyakyu no Jutsu. - wypowiedziałam. Czułam jak w moich płucach gromadzi się czakra, by wydobyć się z moich ust w postaci kuli ognia. Wróg odwrócił się i skontrował moją technikę kulą wody. Warknęłam poirytowana. Przez tą parę wodną nic nie widziałam. Przeciwnik to wykorzystał. Zakradł się od tyłu. W odpowiednim momencie zdołałam się odwrócić i odbić kunaiem cios. Wpatrywałam się w maske ninja.

- Wracaj do wioski. To jest rozkaz naszego szefa. Inaczej twoi przyjaciele zginą. - wysyczał. Moja złość jeszcze bardziej się pogłębiła. Mogli mnie atakować, ok. Ale nie moją drużynę. Przecież oni nie mieli nic wspólnego.

- Nigdy. - warknęłam. Kopnęłam wroga w brzuch. Przeleciał kilka metrów uderzając plecami w drzewo. Rzuciłam w niego teleportującym kunaiem. Szybkim ruchem dłoni zaczęłam formować pieczęcie.

- Kuchiyose no Jutsu. - namazałam na dłoni postać psa. Położyłam dłoń na ziemi. Po chwili z obłoków dymu pojawił się czarny doberman. Spojrzałam na niego i skinęłam głową. Wiedział co robić. Rzucił się na zamaskowanego mężczyznę. Ten nie miał szans. To był najlepiej wyszkolony pies jakiego znałam. Potrafił podejść niezauważonym i bardzo boleśnie zaatakować. Tamten też zdawał sobie sprawę ponieważ zaczął uciekać. Lecz nie miał szans z Bikim. Nie marnując czasu rzuciłam się za nimi w pogoń. Już po kilku sekundach mogła usłyszeć krzyk.

- Zabierz tego psa! Cholerny odmieńcu! -  a więc w końcu powiedział to co wszyscy o mnie myśleli. Uśmiechnęłam się z kpiną. Stanęłam przed skulonym mężczyzną. Jego ręka była poharatana i krwawiła.

- Pilnuj go, a najlepiej przywlecz do obozowiska. Może nam się przydać - uśmiechnęłam się, na co pies wyszczerzył zęby. O ile to było jeszcze możliwe zważając na to, iż trzymał rękę faceta w żelaznym uścisku. Odwróciłam się na pięcie nie zważając na pojękiwania wroga. Dotarłszy na obozowisko dostrzegłam trupy. Kilka metrów dalej stał Naruto, Itachi i Shisui debatując nad czymś. Nagle spojrzeli na mnie. Odetchnęli z ulgą. Nieśmiało się uśmiechnęłam i podrapałam po potylicy. Podeszłam do nich.

- Przepraszam za zamieszanie. Nie wiedziałam, że będą w stanie nas zaatakować. - ni stąd ni zowąd przytulił mnie blondyn. Przez chwilę stałam niczym skamieniała, następnie delikatnie go objęłam i przytuliłam. Popatrzyłam ponad jego ramieniem na twarz dwójki Uchihów.

- Nic ci nie jest Fumiko? - te słowa wypowiedział długowłosy. Pokręciłam przecząco głową. Ciche szczeknięcie zwróciło naszą uwagę. Naruto się ode mnie oderwał i oboje spojrzeliśmy w tamtym kierunku. A tam stał Biki zadowolony. Uśmiechnęłam się. Podeszłam do niego i pogłaskałam go po łbie.

- Dobra robota kochany. Możesz go jeszcze dla mnie popilnować? Muszę coś załatwić.

- Jak sobie życzysz Fumiko. - odpowiedział. Odwrócił się w stronę zakrwawionego ninja. A ja? Podeszłam do Itachiego. Zaczęłam ciągnąć go za rękaw, gdy znaleźliśmy się w ustronnym miejscu puściłam skrawek materiału.

Sharingan UzumakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz