XL

933 47 24
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



"Odrzucenie marzenia wiąże się ze śmiertelnym ryzykiem. Oznacza bowiem koniec. Koniec osiągnięć i szczęścia. Oznacza życie niespełnione, życie pozbawione radości."



Z uwagą przestudiowałam karty tych dzieciaków. Niektóre ich umiejętności były nader ciekawe. Ich rodzice nieźle się dobrali, a dzięki temu miałam w wiosce niesamowicie uzdolnionych genninów. Podparłam policzek pięścią. Postanowiłam się tym zająć jutro. Nie chciałam zbyt pochopnie dopierać drużyn. Zresztą i tak były tylko dwie, a więc trzeba było je zrównoważyć, aby obie miały równe szanse. A to było coś do czego nie zapałałam miłością. To było bardzo odpowiedzialne zadanie na które ja nie miałam ani siły ani chęci. Kwestionariusze młodych ninja wsadziłam do teczki którą natychmiast zapieczętowałam. Zastanawiałam się co z moimi ludźmi których wysłałam na przeszpiegi do Orochimaru. Lada dzień powinni się zjawić, a jeszcze nie dostałam odpowiedzi. Po drugie miałam dać znak Minato, czy zgodzę się wystąpić na szczycie kage. Jakie to wszystko kłopotliwe. Myślałam, że zadanie przywódcy wioski będzie lżejsze. A odpowiedzialność ciąży na tobie, powoli przygniata i odbiera chęci. Przymknęłam powieki. Gdybym tylko mogła sobie zrobić kilka dni wolnego chętnie bym z tego skorzystała. Wsunęłam zbłąkany kosmyk włosów za ucho. Wstałam z fotela, zabrałam najważniejsze papiery które schowałam do kolejnej teczki, zapieczętowałam i schowałam pod pachą. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę domu. Było już późno, a na pewno Itachi i Nagato się martwili. Przemierzałam uliczki Wiru. Z zaciekawieniem jak zainteresowaniem przyglądałam się radosnym twarzą ludzi o których się troszczyłam. Byłam zadowolona, że są szczęśliwi i nie dzieje się im krzywda. Mieszkańcy pozdrawiali mnie i posyłali w moją stronę uśmiech. Było to dość miłe zjawisko zważywszy na to jaką miałam przeszłość. Ostatnio doszły mnie słuchy, iż moja rodzima wioska. Wioska Przebiśniegu upada, a samego władcę zamordowano. Cieszyłam się niezmiernie z tego faktu jednak wolałam, by on zginął z mojej ręki. Najwidoczniej podpadł nie tylko mi, a że ktoś dokonał zemsty wcześniej na nim? Nie obwiniałam tego człowieka. Jedynie żałowałam straconej szansy. Od kluczyłam mieszkanie, pchnęłam drzwi które otwarły się na oścież. W pomieszczeniu było ciemno jednak nic sobie z tego nie zrobiłam. Zamknęłam je, ściągnęłam ze stóp obuwie i powędrowałam w stronę kuchni. Znalazłszy się w niej zapaliłam światło. Podskoczyłam na widok śpiącego kuzyna. Najwidoczniej na mnie czekał. Odłożyłam teczkę na stół, podeszłam do czerwonowłosego chłopaka. Położyłam dłoń na jego ramieniu tylko po to, aby lekko nim potrząsnąć.

- Nagato. - szepnęłam. Jego powieki rozchyliły się, aby ukazać światu sławnego rinnegana. Lekko się do niego uśmiechnęłam. Musnęłam ustami jego ciepły policzek. Na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech.

- Fumiko, już jesteś. Czekałem na ciebie. - słysząc powagę w jego głosie uniosłam brew jednak nie skomentowałam tonu głosu. Zamiast tego podeszłam do kredensu, nalałam wodę do czajnika który wstawiłam, wyjęłam dwa kubki oraz dwie torebki herbaty. Łyżeczką nasypałam po dwie łyżeczki cukru do każdego naczynia. Nieco spięta zapytałam.

Sharingan UzumakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz