Słysząc co powiedzieli uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Szczerze? Powątpiewałam, że hokage cokolwiek zrobi w tej sprawie. Dlatego to było dla mnie miłe zaskoczenie. Z natury nie ufam ludziom. A raczej oduczyłam się tego. Za wiele razy mnie zawiedli, złamali serce. Za dużo było pustych obietnic bez pokrycia. Pewnie się ktoś może zastanawiać jak można przestać ufać. To proste, ludzie obiecują, mamią obietnicami, a później o nich zapominają. Łamią serca, odchodzą, zdradzają. W życiu jest tak, że łatwiej kogoś stracić niż zyskać. Popatrzyłam na moich nowych kompanów. Wstałam z pieńka, energicznym krokiem zaczęłam się przechadzać po polance. Wyrzuciłam ręce przed siebie.
- To cudowna wiadomość! Możecie popakować swoje rzeczy. Wieczorem do was wpadnę i zapakuję wasze rzeczy - odwróciłam się do nich z szerokim uśmiechem na twarzy. Zdawałam sobie sprawę, że zaskoczyłam ich swoim entuzjazmem. Przeszłam pomiędzy nimi. Poklepałam ich po ramieniu.
- To do zobaczenia wieczorem! - jeszcze raz posłałam im spojrzenie. Wskoczyłam na drzewko. Zaczęłam skakać po gałęziach podążając do wioski. Energia, aż we mnie buzowała. Nie wiedziałam jak ją rozładować toteż postanowiłam zorganizować sobie jakiś trening. Do tego celu potrzebowałam partnera. Westchnęłam. Nie znałam tutaj praktycznie nikogo, a głupio było mi się pytać przypadkowych ninja o sparing. Wskoczyłam na dach jakiegoś domu. Rozejrzałam się. Stąd panorama wioski była jeszcze piękniejsza. Usiadłam na dachówkach, a rękoma się podparłam. Wystawiłam twarz do słońca. Przymknęłam powieki. Wiatr delikatnie rozwiewał moje kucyki. Nie przeszkadzało mi to. Czułam jak powoli się rozluźniam. Jak powoli wszystkie moje troski ulatują wraz z powietrzem które wiało, gdzieś na zachód. Czując czyjąś obecność otwarłam jedną powiekę. Moim oczom ukazał się szatyn z kitką na głowie. Miał on brązowe włosy, czarne oczy które wyrażały znudzenie i lenistwo. Ponownie przymknęłam powieki. Słyszałam jak siada obok mnie. Miło było milczeć, nie przedstawiać się. Po prostu być kimś pomimo ciszy. W tym momencie nigdzie mi się nie śpieszyło. Ciche westchnięcie z ust nieznajomego zwróciło moją uwagę. Odwróciłam ku niemu twarz. Przyglądał się ze znudzeniem w chmury.
- Ty jesteś Fumiko, prawda? Od rana się o tobie mówi.
- To prawda. - uniosłam lekko kąciki ust do góry. Ponownie wystawiłam twarz do promieni słońca.
- Sądząc po zwojach umiesz fuinjutsu.
- Zgadza się. Bystry jesteś. - mruknęłam. Spojrzałam na jego kamizelkę. Znałam ten znak, jak się nie myliłam pochodził z klanu Nara. A przedstawiciele byli inteligentnymi osobami.
- Na długo zostajesz?
- Nie wiem. Teraz nie będzie mnie w wiosce. Znasz jakiegoś godnego przeciwnika do sparingu? - spytałam. Podniosłam się z zajmowanej przed chwilą pozycji. Spojrzałam na niego z góry.
CZYTASZ
Sharingan Uzumaki
FanfictionWitam. To już kolejna moja książka tutaj. Pewnego dnia do Konohy zawitała białowłosa kunoichi. Tam jej życie krzyżuje się z pewnym członkiem Klanu Uchiha. Dziewczyna z pozoru obojętna na wszystko i wszystkich zamieszkuje wioskę. Ma swoje cele, marz...