II

3.2K 184 13
                                    


Przeciągnęłam się w łóżku. Powoli zaczęłam otwierać powieki. Ujrzałam zielone ściany, stoliczek nocny oraz dywan w tym samym kolorze to ściany. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Byłam wyspana i zadowolona. Podobało mi się nowe lokum. Usiadłam na łóżku. Nie miałam zamiaru zwlekać się z miejsca, ale musiałam. Za godzinę miał przyjść po mnie Itachi. Energicznym ruchem zrzuciłam z siebie kołdrę. Powędrowałam do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel, umyłam włosy. Ubrałam na siebie strój ninja, a włosy związałam w koka. Był duży i gruby. Kilka pasemek zwisało mi po bokach. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Przywiązałam pasek ze zwojami, wyjęłam jeden. Ten w którym miałam swój dobytek. Zaczęłam obracać go pomiędzy palcami. Szłam powoli w stronę kuchni. Nie byłam głodna, ale kawa... O tak, zdecydowanie rozjaśniłaby moje życie. Uniosłam kąciki ust na samą myśl. Wstawiłam wodę w czajniku, wyjęłam biały kubek z szafki. Wsypałam dwie łyżki kawy, oraz dwie cukru. Wyjęłam z lodówki mleko, gdy woda się zagotowała zalałam naczynie wrzącą wodą do połowy, a następnie wlałam mleko. Zamieszałam łyżeczką. Schowałam niepotrzebne rzeczy. Wzięłam kubek do rąk, a sama oparłam się o blat. Upiłam łyk cieczy. Przymknęłam powieki rozkoszując się chwilą jak i smakiem napoju. Uśmiechnęłam się do siebie. Nie pamiętałam już kiedy ostatni raz piłam ten napar. Mogłabym go pić kilka razy dziennie. Niestety nie mogłam, a raczej moje serce, by tego nie wytrzymało. Stałam w tej pozycji nie zwracając na nic uwagi. Błogą ciszę przerwał tak dobrze znany mi głos.

- Fumiko. - otwarłam powieki. Nie zmieniając pozycji odwróciłam głowę w bok. Ujrzałam czarnowłosego kucającego na moim parapecie. Prychnęłam pod nosem. Byłam zła. W końcu przerwał mój niegdyś codzienny rytuał. Zmarszczyłam nos i zatopiłam usta w kawie. Upiłam kilka łyków, by odstawić kubek na blat stołu. Odpowiedziałam.

- Itachi. Nie wiedziałam, że już jest 8. Mam jeszcze całe 10 minut. - rzuciłam okiem na jego twarz. No tak, pan idealny nie wyraża uczuć. Zirytowana zaczęłam kręcić się po pomieszczeniu. Wskazałam przybyszowi krzesło na którym mógłby usiąść. Nie uśmiechało mi się, żeby się na mnie patrzał kucając mi na parapecie. Czystym i nowym. Z tego co się dowiedziałam mieszkanie było niedawno wybudowane. Uchiha skwapliwie zajął wskazane mu miejsce. Po chwili ciszy odezwał się.

- Jesteś zła?

- Kto, by nie był gdy przerywają mu błogą ciszę? - sarknęłam poirytowana. Mechanicznie odgarnęłam kosmyk włosów za ucho. Dopiłam napój i wstawiłam naczynie do zlewu. Nie miałam czasu, ani chęci w tym momencie zmywać. Przewróciłam oczyma. Następnie odwróciłam się w stronę chłopaka.

- To gdzie dzisiaj idziemy? - spojrzałam w jego oliwkowe tęczówki. Były ciemne. W ciemności można było wziąć je za czarne. W tej chwili delikatnie się skrzyły. Miałam ochotę się uśmiechnąć, lecz tego nie zrobiłam.

- Musimy odwiedzić gabinet hokage, następnie do szpitala. Musisz założyć tam kartotekę i wykonać podstawowe badania, potem pewnie jakiś test cie czeka - westchnęłam. Zapowiadał się nudny i papierkowy dzień. Podeszłam do okna, a następnie je zamknęłam. Poszłam do przedpokoju. Założyłam trampki, wyszłam z mieszkania. Zamknęłam drzwi za moim towarzyszem. Rozejrzałam się po otoczeniu. Miejsce to tętniło życiem. Podobało mi się. W mojej wiosce zawsze było cicho i pusto. Panował powszechny strach. Wzdrygnęłam się na samo wspomnienie. Nie zauważyłam, że członek znamienitego klanu mi się przyglądał.

- Chodź. - powiedział i ruszył. Chwilę jeszcze stałam na progu domu. Patrzyłam na jego plecy. Zastanawiałam się dlaczego pochodzi z tego klanu. Klanu do którego żywie nienawiść. Klanu który kiedyś zrujnował życie mojej rodzinie.  Energicznie pokiwałam głową na boki. Podbiegłam do Itachiego i zrównałam się z nim krokiem.

Sharingan UzumakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz