16

3.1K 283 65
                                    

Zayn

Wpatrywałem się w ciało Nialla z którego powoli uchodziło życie. Zacisnąłem wargi a w moich oczach pojawiły się łzy.

- Niall - warknąłem szarpiąc go delikatnie - Strażnik! - wrzasnąłem - Strażnik do cholery! - krzyknąłem i zauważyłem, że nie było tu żadnego - Niall błagam, nie umieraj - wymamrotałem - Pomocy!

Nie chciałem by umierał, a już szczególnie na moich oczach, gdy nie mogłem nic zrobić będąc zamkniętym w celi.

W celi naprzeciwko zobaczyłem jak ktoś odpala papierosa spoglądając na Nialla. Nie rozumiałem jak mógł coś takiego robić..

Choć, pewnie przed kilkoma tygodniami moja postawa mogłaby być taka sama. Zabijałem z zimną krwią, ale teraz zaczynałem płakać na widok ciała blondyna. Mojego blondyna.

Ale po chwili zrozumiałem czemu to robi. W celach nie wolno było palić. Wyciągnął rękę z palącym się papierosem przez kraty i przybliżył do czujnika dymu.

W sekundę z sufitu zaczęła się lać woda i rozległ się alarm. Po paru chwilach strażnicy wbiegli na blok i zauważając Nialla, zabrali go krzycząc, że potrzebuje szybko pomocy.

Spojrzałem na mężczyznę z celi na przeciwko, a on kiwnął do mnie nieznacznie głową. Wykonałem ten sam gest patrząc jak kładzie się na swojej pryczy.

Wyłączyli wodę, a mój wzrok powędrował do plamy z krwi Nialla rozmytej na ziemi przy mojej celi.

Cofnąłem się i usiadłem na łóżku chowając twarz w dłoniach. 

Przez całą noc nie potrafiłem zasnąć, myślałem o Niallu, o tym, że nie mogę go stracić.

Tuż przed porą śniadania, wyjąłem z książki, która miała wyciętą skrytke w środku, wyjąłem wykonany przez siebie prowizoryczny nóż z żyletki.

Nie chciałem go używać i tak miałem dożywocie, ale.. Musze pomścić Nialla. 

Schowałem swoją broń w rękawie bluzy i gdy tylko otworzyli moją cele, ruszyłem na blok w którym swoją cele miał Litman.

Leżał na łóżku czytając książkę, a ja ściskałem w dłoni broń, stojąc w wejściu do celi.

- Spodziewałem się tego - mruknął nieodrywajac wzroku od kartek czytanej książki - To było takie wzruszające. Łzy w twoich oczach, gdy ten chłopaczek umierał..

- Całkiem jak ty, gdy umierał twój brat - wysyczałem. Obserwowałem jak zaciska palce na krawędziach książki - Jak mu było?  Jack? Josh? Ah, Jamie - mruknąłem.

- Nie wypowiadaj jego imienia - warknął siadając i posylając mi mordercze spojrzenie. Prychnąłem cicho z ironicznym uśmiechem - Zabiłeś kogoś kto był dla mnie ważny, więc ja zrobiłem to samo.

- Nie zabiłem go. Przecież sam się powiesił.

- Wiesz z jakiego powodu. Przez ciebie, zabawiłeś się nim, wiedząc jak uczuciowy jest..

- Czego ze zdania, jedynie się pieprze, nie chce się wiązać, on nie zrozumiał?

- Było nie dawać mu nadziei - warknął wstając z łóżka i odkładając książkę.

- Mam dość tej rozmowy - wymamrotałem i zamachnąłem się ostrzem przecinając mu szyję z której zaczęła lać się krew.

Odwróciłem się wychodząc powoli z celi w której Litman się wykrwawiał. Wytarłem ostrze o bluzę i wróciłem do swojej celi siadając na łóżku, wpatrując się w ścianę. Czekając na cokolwiek. 

Tattooed heart • Ziall ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz