07

4K 122 10
                                        

Weszłam z Bartrą do domu. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Usadziłam go na kanapie w salonie, ale po chwili pociągnęłam go do kuchni, potem kazałam mu usiąść na krześle. Ciągle zmieniałam zdanie.

-Skarbie spokojnie.

-Chcesz coś do picia? Kawę, herbatę? A może soku? Mam pomarańczowy, jabłkowy, wiśniowy. Albo dam ci wody. Gazowaną czy nie? A może...-wtedy on przerwał mi wkładając swój język do moich ust. Dawno nie czułam smaku jego warg, były słodkie, a zarazem miętowe. Miałam wrażenie, że ten pocałunek trwa tylko chwilę, czułam wielki niedosyt. Kiedy już oderwaliśmy się od siebie Marc podszedł do lodówki i wyjął z niej sok pomarańczowy i nalał go sobie do szklanki. Nie mogłam uwierzyć, że on ciągle pamiętał, gdzie trzymam szkło. Oparł się o blat i zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.

-Nic się nie zmieniłaś. Pewnie Neymar jest z tobą szczęśliwy.

-Ty też nic się nie zmieniłeś. -resztę przemilczałam

-Nie powiedziałaś mu? Skarbie czemu?

-Pomyśl gdybym z nim była ten pocałunek byłby uznany za zdradę, więc chyba lepiej, że z nim nie jestem. -starałam się dawać wymijające odpowiedzi. -A tak poza tym to na ile tu przyjechałeś?

-Wracam pojutrze i chciałbym abyś pojechała ze mną do Niemiec. Co ty na to?

Zaskoczył mnie tymi słowami. Kiedyś wspierał mnie w sprawie z Neymarem, a potem całował, teraz robił to samo.

-Marc ja jeszcze nie wiem. Nie mogę zostawić Messiego, cioci i wujka. To trudna decyzja.

-Zrozumiem jeśli się nie zgodzisz. Masz tu kilka nierozwiązanych spraw. Ale pamiętaj, że obojętne, co się wydarzy, ja będę na ciebie czekał.

Przytuliłam się do niego mocno. Kiedy Bartra pojawiał się przy mnie, uczucie do niego odżywało. Czułam, że nie mogę porozmawiać z nim o dzisiejszym pocałunku z Neyem. Potrzebowałam rozmowy z jakąś dziewczyną, nie mogła to być Rafaella, bo jest siostra Brazylijczyka, Antonella też nie mogła być. Padło na Valerię, ale nie mogłam z nią dzisiaj się spotkać, bo chciałam spędzić ten wieczór z Hiszpanem.
Byłam trochę zmieszana raz mnie całował i kazał zapomnieć o Neyu, a teraz myślał, że jednak z nim jestem. Jednocześnie widziałam w jego oczach ten sam błysk kiedy to spędziliśmy razem noc. Usiedliśmy razem w ogrodzie znowu zaczęliśmy wspominać poprzednie lata. Na moich ustach pojawił się wtedy uśmiech. Spytałam go, czy ma ochote iść na trening swojej byłej drużyny. Okazało się, że sam chciał mi to zaproponować. Nie baliśmy się pokazać się tam razem. Byliśmy przyjaciółmi, a jakby ktoś pytał skąd się znamy, to zawsze znalazłaby się jakaś historia.

Koło godziny szesnastej pojechaliśmy pod stadion. Nie wiem dlaczego ale kiedy weszliśmy na teren Camp Nou trzymaliśmy się za ręce. Z oddali było już widać chłopców na boisku.

-Patrzcie kogo wam przyprowadziłam. -pokazałam na przyjaciela. Wszyscy nagle odwrócili wzrok w naszą stronę. Obserwowałam ich miny. Leo był uśmiechnięty, wyglądał tak, jakby cieszył się że znowu widzi mnie i Marca razem. Nie mogłam tego samego stwierdzić o Neymarze. Wyglądał na złego. Nie mogłam zrozumieć dlaczego, przecież nic nas na ten moment nie łączyło. Dla niego Carmen i Lisa to dwie inne osoby.

Trener poprosił Bartrę, by wziął udział w treningu, oczywiście nie mógł odmówić. Znowu byłam tam jedyną dziewczyną. Usiadłam na wygodnym krześle i przyglądałam się rozgrzewce chłopaków. Enrique kazał chłopakom po treningu rozegrać krótki czterdziesto minutowy meczyk na połowie boiska. Chłopcy podzielili się na dwie drużyny. Oczywiście jakimś cudem, Ney musiał grać przeciwko Marcowi. Oglądałam uważnie ich grę miałam nadzieję, że uznają to tylko za zabawę i nie będą grać agresywnie. Nadzieja matką głupich. Ney podłożył haka Marcowi przez co, on się wywrócił. Czułam, że to się źle skończy. Zaczęli się między sobą przepychać. Podbiegłam w ich stronie kiedy to Suarez i Gomes próbowali rozdzielić od siebie Brazylijczyka i Hiszpana.

-Przestańcie! -Chłopcy na moje zawołanie odsunęli się od siebie. Ja natomiast podeszłam do Bartry. -Wszystko w porządku? -zapytałam otrzepując jego ramiona.

-Tak. Będzie najwyżej parę siniaków.

-Może na dzisiaj starczy Panie Trenerze?

Pan Luis Enrique przytaknął mi, a zawodnicy udali się do szatni. Zostałam sama. Czekałam przy swoim samochodzie na Hiszpana. Miałam nadzieję, że przyjdzie on szybciej od Brazylijczyka, bo nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Niestety ja, dziewczyna mająca ogromnego pecha musiałam zobaczyć na horyzoncie Neymara. Uznałam, że nie będę się chować w samochodzie i po prostu schował nos w telefon z ogromną nadzieją, ze mnie po prostu oleje.

-Skąd znasz Marca i ile się znacie?

-To długa historia. Szkoda byś tracił na nią czas. -mruknęłam nie podnosząc na niego wzroku.

-Jesteście razem?

-Jezu, Neymar co ty jesteś taki ciekawski. Nie jesteśmy razem, po prostu Marc jest mi bliski. Znamy się bardzo dobrze i po długiej przerwie znowu dane było nam się spotkać. Jeśli o to chodzi, to Bartra nigdy nie zrobiłby mi krzywdy. Nie musisz się o mnie martwić.

-Okej. To do zobaczenia.

-Nie wiem czy się jeszcze zobaczymy...Chyba wyjadę z Marc'iem do Dortmundu.

W tej chwili spojrzałam na chłopaka, który spuścił wzrok. Czułam, że go trochę zasmuciłam. Nie wiem czemu ta wiadomość wprawiła go w taki nastrój, przecież prawie się nie znaliśmy, a w dodatku jeden pocałunek raczej nie mógł nic zmienić. Ja nie potrafiłam o nim zapomnieć, a Bartra mógł mi w tym pomóc. Moja decyzja o wyjeździe nie była jeszcze pewna, ale jednak jemu o tym powiedziałam. Nie wiem, czemu to zrobiłam. Może chciałam zobaczyć jego reakcje. Przez chwilę Neymar stał bez ruchu, a ja tylko patrzyłam na niego. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. Staliśmy tak bez ruchu dopóki nie przyszedł Turan, któremu torba wypadła z rąk. Otrząsnęłam się, a potem uśmiechnęłam się do Turka.

-Neymar wyszedłeś tak szybko, że nawet nie usłyszałeś o dzisiejszej imprezie. -powiedziałam piłkarz.

-Raczej nie przyjdę. -odpowiedział szybko i udał się swojego samochodu nie czekając na żadną odpowiedź.

-Co mu się stało?

-Nie mam pojęcia.- wzruszyłam ramionami.

-Mam nadzieję, że chociaż ty z Bartrą przyjdziesz.

-Oczywiście, że przyjdziemy.

Kiedy doczekałam się przybycia Hiszpana, w końcu mogliśmy udać się do hotelu, by mógł się przebrać w coś na imprezę.

Misterio | Neymar Jr |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz