Miałam dużo czasu zanim chłopcy skończą trening.
Przez ostatnie trzy godziny wykonałam ponad 12 połączeń do Valerii i żadnego nie raczyła odebrać.
Powoli zaczynałam się o nią martwić, bo nigdy tak się nie zachowywała. Zawsze po jakiś 5 nagraniach na pocztę głosową raczyła oddzwonić. Tym razem postanowiła zrobić to dopiero po owych dwunastu próbach.-Valeria czemu nie odbierasz? Chcesz bym umarła ze zmartwienia?
-Jak ty byłaś na wakacjach, to sie nie odzywałaś.
-Jesteś z José w Grecji? -przypomniałam sobie, że jej chłopak chciał zabrać ją na wakacje.
-Skąd to wiesz?
-Pamiętasz jak myślałaś, że cię zdradza? Chciał uzbierać pieniądze na wakacje dla was. Stąd to jego dziwne zachowanie.
-Nic mi nie powiedziałaś?
-Miała być to niespodzianka dla ciebie, a ja nie mogłabym jej zepsuć.
-Jesteście niemożliwi.
Marne miałam szanse by pochwalić się swoim pobytem w Dubaju. Val miała w naturze przechwałki, a tym bardziej jeśli dotyczyły one jej związku.
José nie był jakiś zamożny, pracował w kancelarii prawnej, ale jeszcze dużo mu brakowało, by został samodzielnym prawnikiem.
Nigdy nie myślałam, żeby skończyć z nimi znajomość, bo jestem od nich bogatsza. Sama nie chwaliłam się pieniędzmi, bo też większość z nich nie była moja, lecz wujka, cioci czy samego Leo. Na wszystko chciałam zarobić sama, ale zawsze mogłam liczyć na ich pomoc.
José zabrał Valerię na Rodos. Udało mu się wynająć domek za w miarę przystępną cenę. Może to nie był jakiś luksus, bo wszystko musieli sami gotować i sprzątać, ale przynajmniej mieli wszystko dla siebie.
W porównaniu do mojej zakochanej pary przyjaciół ja nie miałam spokoju. Stałam się celebratką.
***
Pojechałam taksówką pod Camp Nou. Moi piłkarze za chwilę mieli skończyć trening.
Przeszłam się pod ich szatnie i uznałam, że tam poczekam. Korytarz był pusty, wyglądało to tak, jakby wszyscy nagle zniknęli z powierzchni ziemi i zostałam na niej tylko ja.-Mówiłem Ci, że nic nas już nie łączy! -krzyczał nie kto inny jak Neymar.
To by było zbyt piękne, żebym siedziała tu sama i spokojnie czekała na kuzyna i chłopaka. Chciałam już do nich podejść i wygarnąć prawdopodobnie jednej z byłych Neya, ale rozmowa zrobiła się ciekawsza.
-Jestem w ciąży! -wykrzyknęła, a jej głos rozniósł się po całym korytarzu. Dziewczyna szybkim krokiem pognała do wyjścia mijając mnie. Na twarzy miała wypisaną złość.
Stara ja od razu rzuciłaby się z pięściami na Brazylijczyka krzycząc mu, że jest najgorszym oszustem na świecie, jednak ciągle coś pozostało z poprzedniej mnie. Nigdy nie zmienimy się w 100%.
Kiedy Neymar zobaczył mnie pod drzwiami ich szatni, nie wiedział co zrobić. W końcu to ja się odezwałam.
-Oby to nie była prawda...
Kiwnął tylko głową i wszedł do pomieszczenia.
***
Jechałam z piłkarzami do domu Messiego.
Byliśmy tam tylko w trójkę, bo Antonella pojechała z chłopcami na kilka dni do swoich rodziców.Z powodu, że byłam tam jedyną kobietą i zawsze czułam się tutaj jak u siebie, pozwoliłam sobie trochę porządzić w kuchni.
Messi chciał poczęstować Neya jakimś trunkiem, ale ja stanowczo zabroniłam, chciałam by nasza rozmowa przebiegła w gronie trzeźwych.
Przyniosłam swoim mężczyzną po herbacie i kawałku ciasta, które zostawiła dla nas Anto.
Usiadłam między nimi na kanapie i sięgnęłam po swój kubek.-Ney już zaczął mi opowiadać o waszych wakacjach, ale jemu nie wierzę tak, jak tobie.
-Było świetnie. Wysłaliśmy ci różne zdjęcia, więc widziałeś. -Brazylijczyk położył swoją rękę na moim kolanie, przez co mimowolnie się uśmiechnęłam. -Mm zapomniałam dodać, że Neymar prawdopodobnie zostanie ojcem.
Na moje słowa obaj mężczyźni zachłysnęli się herbatą. Nie chciałam by ten temat odszedł w zapomnienie. Chciałam porozmawiać o tym z ukochanym w cztery oczy, ale z Messim mogło to wyglądać o wiele inaczej.
Nie byłam zła na Neymara, bo jakaś dziewczyna krzyknęła mu w twarz, że będą mieli dziecko. Ufałam mu i chciałam by słowa dziewczyny okazały się być kłamstwem, z resztą ja też miałam pewną wiadomość dla piłkarza.
-To wy nie wiecie co to antykoncepcja? -powiedział Leo z uśmiechem na ustach.
-Ja wiem, ale jak widać Neymar ma z tym problem.
W tym momencie znowu byli zaskoczeni. Ney wiedział o czym mówię, za to Messi był coraz bardziej zdziwiony, już kompletnie nie wiedział o co chodzi.
-Co masz na myśli?
-Moja była, w sumie to nawet nie byliśmy razem, zaczepiła mnie dzisiaj po treningu i stwierdziła, że jest ze mną w ciąży. Pewnie chce mnie wrobić.
Messi wyglądał na złego, ale starał się zapanować nad emocjami. Spojrzał na mnie, a ja ani drgnęłam.
-Masz to wyjaśnić stary i ciesz się, że Carmen jeszcze z tobą nie zerwała.
-Leo na rację, powinieneś się cieszyć, wierzę, że to nie jest twoje dziecko, a jeśli jednak będzie, to to będzie koniec. Koniec z nami.
-Ale nie byliśmy wtedy jeszcze razem, Carmen...,przysięgam, że to nie jest moje dziecko. -złapał moją rękę i przyłożył sobie do serca. -Ono bije tylko dla ciebie. Nie liczy się żadna inna.
Wierzyłam mu, kochałam go i nie chciałam go stracić.
Powoli atmosfera się rozluźniła i zaczęliśmy rozmawiać o przyjemnniejszych rzeczach.
Wieczorem, tak jak to zawsze bywało, kiedy odwiedzałam Messiego zostaliśmy u niego na noc.-Neymar muszę Ci coś powiedzieć. -zaczęłam kiedy byliśmy już w 'naszej' sypialni.
-Jesteś zła? Chcesz zerwać? Proszę nie rób mi tego, dopiero cię odnalazłem.
Pierwszy raz zobaczyłam Neymara tak spanikowanego. On naprawdę się bał, że może mnie stracić.
-Nie chcę zrywać.
-Uff, to o co chodzi? -pociągnął mnie na swoje kolana. Delikatnie się uśmiechnęłam i położyłam jego ręce na swoim brzuchu.
-W porównaniu do tamtej dziewczyny, ja cię nie nabieram.
___
Rozdział troszeczkę krótszy, ale za to jak dużo się w nim wydarzyło.

CZYTASZ
Misterio | Neymar Jr |
FanfictionCarmen straciła rodziców gdy miała 8 lat. Zamieszkała wtedy z Messim i jego rodzicami, to oni stali się dla niej pierwszą rodziną. Nigdy nie lubiła błysku fleszy, nie lubiła pokazywać się publicznie. Omijała mecze swojego kuzyna, bo nie chciała by ś...