Następnego dnia znowu zaczęłam zadręczać się słowami ojca Neymara, czy on naprawdę mi groził? Chciał zniszczyć nasz związek, nie zważając na to, że spodziewamy się dziecka i oboje nie widzimy świata poza sobą? A może Ney właśnie widział więcej niż tylko nas?
Oczywiście nie mogłam w domu siedzieć sama dłużej niż 3 godziny (tak uznał Brazylijczyk), więc załatwił mi opiekę w postaci Rafaelli.
Lubiłam spędzać z nią czas. Pamiętam pierwszy mecz, kiedy się poznałyśmy od razu ją polubiłam. Była dla mnie przemiła, w sumie tak jak reszta naszej piłkarskiej rodzinki, ale ona najbardziej zapadła mi w pamięć. Szybko jej zaufałam i szybko stałyśmy się sobie bliskie.
-Jaka jest Bruna? -zapytałam biorąc łyk lemoniady.
Chciałam dowiedzieć się czegoś o swojej poprzedniczce, która była Neyowi najbliższa zaraz po mnie i nie ma co ukrywać była moją rywalką.
Oglądałam jej zdjęcia, była naprawdę ładna. O jej charakterze nie wiedziałam nic.-Powiem ci, że na pewno nie jest tak cudowna jak ty i Neymar nigdy nikogo nie kochał tak bardzo, jak ciebie.
-Ale jak to się stało, że byli razem? -ciągnęłam dalej.
-Przeciwieństwa się przyciągają i wy jesteście tego dowodem. Neymar i Bruna mieli za dużo wspólnego. Poznali się na jednej z imprez i razem chodzili na kolejne, i jakoś tak wyszło, że z czasem stali się parą, aż końcu znudzili się sobą, kariera zaczynała przybierać tempa i rozstali się w zgodzie.
Skinęłam głową na znak, że rozumiem. Rafaella miała rację, ja i Ney różniliśmy się od siebie i może właśnie dlatego w naszym związku nie było miejsca na nudę. Dopelnialiśmy się na każdym kroku i uczyliśmy się od siebie nowych rzeczy. Piłkarz przy mnie stał się kompletnie innym człowiekiem, tym bardziej teraz kiedy byłam w ciąży. Był nie do poznania, chodził na treningi, a następnie na zakupy, by kupić wszystko na co mogłabym mieć ochotę. Wydzwaniał do mnie co chwilę. Załatwił mi jednego z najlepszych lekarzy, by to on prowadził moją ciążę. Było to urocze, a zarazem denerwujące.
Pomimo różnicy zdań nigdy się nie kłóciliśmy.
Trzeba zaakceptować drugiego człowieka takim, jakim jest. Oczywiście ja też się zmieniłam, a nie tylko Neymar.Ponoć z kim przystajesz takim się stajesz i w tym też jest odrobina prawdy. Czy nasza zmiana była drogą ustępstw? Nie, samo jakoś wyszło, że Ney troszkę się uspokoił, a ja stałam się bardziej towarzyska.
Myślę, że gdyby nie mój kuzyn i jego przyjaciele z drużyny nadal byłabym cichą myszką i nigdy nie poznałabym Neymara po raz kolejny.
Spora część naszego życia zależy od szczęścia.***
Większość dnia spędziłam w domu, dobrze, że pogoda była wyborna i nie musiałam siedzieć cały czas w czterech ścianach, lecz mogłam wyjść do ogrodu czy wybrać się z Rafaellą na spacer.
Fakt był taki, że powoli zaczynałam się męczyć i musiałam częściej chodzić do toalety, bałam się, że niedługo będę nieznośna i Neymar szybciej się ode mnie wyprowadzi niż będzie chciał ze mną przebywać.
Kiedy siedziałam w końcu sama w domu, chciałam przeczytać jakąś książkę, ale komuś zachciało się dzwonić do bramki. Powoli podniosłam się z łóżka i udałam się na zewnątrz.
To co zobaczyłam zaskoczyło mnie jak nigdy. Mogłam się spodziewać ojca Neymara, tej kobiety w ciąży, ale nie Bruny.
Czemu musiała pojawić się akurat teraz, czemu w ogóle musiała się tutaj pojawić.
Nic nie dzieje się bez przyczyny i to nie mógł być przypadek, że zjawiła się tutaj kiedy w Barcelonie byli też rodzice Neymara.
To musiała być sprawka jego ojca.Uznałam, że zachowam się inaczej niż normalnie bym się zachowała. Przedstawiłam się dziewczynie i zaprosiłam ją do środka, lecz ona nie za bardzo chciała wejść i wręcz od razu zaczęła wycofywać się z naszej posiadłości.
Na jej czyn wzruszyłam tylko ramionami i wróciłam do środka. Nie wiedziałam do końca co powinnam w tamtej chwili zrobić. Neymar miał wrócić zaraz do domu, więc rozmowa z nim mogła chwilę poczekać. Na Messiego póki co nie mogłam liczyć, musiałam przeczekać aż przetrawi ostatnie wydarzenie i w końcu sam się do mnie odezwie.
Znowu dzwonić do Rafaelli byłoby głupotą, przecież dopiero wyszła.
Valeria nawet nie wiedziała co się dzieje w moim życiu, Marc niestety też. Nie chciałam stracić przyjaciół przez to, że zaczynałam w jakiś sposób tworzyć własną rodzinę.***
-Carmen mam nadzieję, że ty i nasze dzieciątko jesteście głodne, bo zrobiłem zakupy z mamą.
Przeciągnęłam się na kanapie, powoli z niej wstałam i skierowałam się w stronę kuchni. Przytuliłam się mocno do pleców Neya i nie chciałam go puścić.
-Robiłaś dzisiaj coś ciekawego? -powiedział odwracając się do mnie przodem i kładąc moje ręce na swojej klatce piersiowej.
-Robić może nie, ale odwiedziła mnie ciekawa osoba...Pamiętasz Brunę Maquezine? Oczywiście, że pamiętasz, byłoby to dziwnie jakby było inaczej.
Z twarzy Neymara znikł uśmiech, a pojawiło się zdziwienie i lekka złość. Chciałam by powiedział mi o tym co czuje, co go martwi.
-Po co ona tu przyszła? Rozmawiałyście?
-Chciałam by weszła do środka, ale odmówiła i odeszła, tak po prostu.
Ney od razu mocno mnie przytulił i ucałował w czubek głowy. Chyba się martwił. Kiedy odsuneliśmy się od siebie zaczął głaskać mnie po brzuchu.
-Nie przejmuj się nią. Ja się tym zajmę.
-Nie złość się, ale myślę, że to sprawka twojego taty.
Bałam się reakcji Neymara, bardzo dobrze wiedziałam jak ważna jest dla niego rodzina i relacja z ojcem.
Szanse, że mi uwierzy były marne, ale na jego prośbę wytłumaczyłam mu skąd się wzięły moje oskarżenia.Brazylijczykowi naprawdę musiało na mnie zależeć, bo obiecał, że porozmawia z ojcem i postara się przekonać go do mnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/89918359-288-k743368.jpg)
CZYTASZ
Misterio | Neymar Jr |
FanfictionCarmen straciła rodziców gdy miała 8 lat. Zamieszkała wtedy z Messim i jego rodzicami, to oni stali się dla niej pierwszą rodziną. Nigdy nie lubiła błysku fleszy, nie lubiła pokazywać się publicznie. Omijała mecze swojego kuzyna, bo nie chciała by ś...