Obudziłam się koło dwunastej. Rafaelli nie było w pokoju, śniadanie też dawno się skończyło, więc podejrzewałam, że poszła na zakupy. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Po ubraniu świeżych ubrań postanowiłam zadzwonić do kuzyna. Liczyłam, że jeszcze nie wrócił do Barcelony. Miałam pecha, bo nie odbierał.
-Dzięk Leo, zawsze można na ciebie liczyć.
Usiadłam na łóżku. Przez chwilę zastanawiałam się gdzie się udać. Plaża wydawała się być bezpiecznym wyborem. Kiedy opuściłam hotel rzuciła się na mnie fala dziennikarzy zdających masę pytań dotyczących mojego związku z Neymarem. Odpowiadałam krótko
-Tak jak mówił Neymar, mamy pewne problemy. To jest nasza prywatna sprawa.
-Nie przeszkadza pani, że Neymar ma syna?
-Ależ skąd. Davi jest cudownym chłopcem.
-A co z jego matką? Ponoć jest blisko z pani partnerem. -kiedy usłyszałam to pytanie zrobiło mi się przykro, ale musiałam zachować zimną krew i odpowiedzieć jak najlepiej na swoją korzyść.
-Nie wiem, nie interesują mnie plotki.
W końcu opuściłam grono wścipskich ludzi i poszłam w kierunku plaży. Po drodze miałam ludzi, którzy chcieli zrobić sobie ze mną zdjęcia. Pytali też czasem o mojego bloga, co było bardzo miłe z ich strony. Nie byli ciekawscy mojego życia prywatnego. Tylko niektórzy życzyli mi by między mną, a Neyem wszystko się ułożyło. Usiadłam na piasku podziwiając rozlegający się przede mną widok. Nie żałowałam przybycia tutaj.
Wspomnienia tamtej nocy nie były koszmarem. Chciałam tylko wyjaśnić sobie parę rzeczy z Neymarem. Jednak postanowiłam nie dzwonić do niego jako pierwsza. Nie chciałam okazywać mu swojej słabości do niego. Miałam nadzieję, że spotkam się z nim przypadkiem gdzieś na ulicy w Rio jak kiedyś. Wyjęłam telefon z kieszeni spodni i wybrałam numer do Rafaelli.
-O witaj Carmen.
-Gdzie ty się podziewasz?
-Na zakupach. Byłam też spotkać się ze starymi znajomymi. A ty?
-Na plaży... Tam gdzie byłam z Neyem...
-Nie ruszaj się zaraz tam będę.
Nie zdążyłam nic dodać, bo Brazylijka rozłączyła się. Siedziałam tam jeszcze z dobre dwadzieścia minut kiedy usłyszałam za sobą okropny, męski śpiew. Tylko jedna osoba wydawała z siebie taki głos. Odwróciła się, w moją stronę szedł napastnik Barcelony. Jego białe zęby rozpoznałabym wszędzie, tak jak jego brak talentu do śpiewania. W oczach pojawiły mi się łzy. Wstałam z piasku i poszłam do chłopaka. Uwiesiłam się na jego szyi.
-Błagam nie śpiewaj już. -szepnęłam do jego ucha.
-Zrobię wszystko co rozkażesz, tylko błagam wybacz mi. Nie chcę cię znowu stracić.
-Dobrze. -tylko na to jedno słowo było mnie stać. Chłopak pocałował mnie w czoło.
Przeszliśmy się razem wzdłuż wybrzeża trzymając się za ręce. Co jakiś czas zaczepiali nas jacyś fani, ale nie było oni natrętni. Neymar odprowadził mnie pod hotel. Mieliśmy się spotkać dopiero w Barcelonie. Może było to głupie, że mu tak szybko wybaczyłam, ale no cóż może to właśnie on jest tym jedynym. Miłość to nie są same piękne chwile, czasami trzeba się nacierpieć, by wszystko się ułożyło.
W pokoju hotelowym spotkałam Rafaellę z wielkim uśmiechem na ustach. Wiedziałam, że to ona wysłała Neya na plażę, sam by raczej na to nie wpadł.
***
Ganiałam w ogrodzie swojego kuzyna za Thiago. Messi jeszcze oficjalnie nie dowiedział się, że jestem z jego przyjacielem. Fakt od meczu, media ciągle szumiały na nasz tamat, ale plotkom się nie wierzy.
Biegnąc za chłopcem nie zauważyłam, że ktoś zostawił mi drogę swoim ciałem. Wpadłam w silne ramiona Brazylijczyka.-Radzę pani patrzeć przed siebie. -zaśmiał się na co ja ugryzłam go w szyję. -Ał, doigrasz się.
-Najpierw musisz mnie złapać. -zaczęłam ubiegać do domu.
-Chyba nie wiesz do kogo to mówisz.
W środku schowałam się za kanapą w salonie. Cicho czekałam aż mnie znajdzie.-Siostra, co ty wyprawiasz?
-Mam cię! -krzyknął Ney rzucając się na mnie przez co leżeliśmy razem na podłodze.
-Jak dzieci. Nie musicie mi nic mówić. Jesteście razem. Oby tylko Neymar tego nie spieprzył.
-Stary, już nigdy nie popełnię żadnego błędu. -podniosłam się z chłopakiem z podłogi. Przytuliłam się do niego.
-A ja mam dla was niespodziankę. Pojedziecie na wakacje do Dubaju. Przyda wam się trochę czasu razem. Musicie się sobą nacieszyć.
-Leoś chyba żartujesz?! -zaczęłam piszczeć ze szczęścia, po czym rzuciłam się kuzynowi na szyję.
-Gdyby tak do mnie się przytulała.
-Z tobą robię co innego. -wysłałam mu zalotne spojrzenie.
-Lecie za tydzień gołąbeczki. Błagam nie narobcie mi tam wstydu.
Usiedliśmy wszyscy w salonie. Ja z Antonellą oglądałyśmy strony internetowe, które oferowały stroje kąpielowe. Potrzebowałam czegoś specjalnego na wyjazd. Natomiast nasi dorośli chłopcy grali w Fifę. Thiago bawił się swoimi zabawkami, a Mateo spał.
Po obiedzie pojechałam z Neymarem do jego domu. Uparł się, że musi mi coś pokazać i że to jest nasze wspólne 'coś'.
-Poker chodź tu. -zawołał chłopak kiedy weszliśmy do domu. Na jego głos przebiegła do nas mała grubiutka kuleczka.
-Nazwałeś psa Poker?
-Nie podoba Ci się? -powiedział biorąc psiaka na ręce, ten zaczął lizać go po twarzy.
-Jest śliczny i reaguje na to imię więc lepiej jeśli już takie zostanie. Ile już go masz?
-Wziąłem go w tamten dzień co się pokłóciliśmy chciałem Ci go dać w prezencie. Dlatego też jest nasz, a nie tylko mój.
-Boże, nie możemy go zostawić w domu samego gdy pojedziemy na wakacje. -zaczęłam głaskać szczeniaka po główce.
-Spokojnie Rafaella się nim zajmie, albo Messi.
-Dobrze. -zabrałam mu Pokera i poszłam z nim do salonu.
Posadziłam go na kanapie i kazałam mu przynieść zabawki. Merdając ogonem przyniósł mi piłkę. Bawiłam się z nim przez dłuższy czas. Na początku nawet nie zauważyłam, że Neymar mnie nagrywał.
Kiedy szczeniak się zmęczył położył się na swoim posłanku i zasnął. Sama też byłam zmęczona. Oparłam głowę o ramię chłopaka. Powoli zamykałam powieki, ale Ney za każdym razem prostował się i potrząsał ramieniem. Zdenerwowana zmieniłam pozycję i położyłam się tak, że moje nogi wylądowały na jego kolanach. Wtedy zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam wierzgać nogami.
-Ney przestań.
-Przestanę, jeśli dostanę buzi.

CZYTASZ
Misterio | Neymar Jr |
FanfictionCarmen straciła rodziców gdy miała 8 lat. Zamieszkała wtedy z Messim i jego rodzicami, to oni stali się dla niej pierwszą rodziną. Nigdy nie lubiła błysku fleszy, nie lubiła pokazywać się publicznie. Omijała mecze swojego kuzyna, bo nie chciała by ś...