Leżę w łóżku zwinięta w kłębek.W końcu jednak się rozpłakałam.
Przypominam sobie wszystkie chwilę spędzone z Theo, jak bardzo byłam szczęśliwa i przekonana, że nic nie jest w stanie tego zburzyć.
Nie wiedziałam jedynie, że Theo nie traktował mnie poważnie. Byłam jego zabawką, która w końcu mu się znudziła. Nigdy nie zamierzał odejść od Ruth, okłamywał mnie. Obiecywał różne rzeczy, ale to tylko były puste słowa.
Dlaczego dałam się w to wszystko wplątać? Co mi to dało?
Ciążę. Za kilka miesięcy urodzę dziecko Theo. Który nigdy nie dowie się, że ma syna lub córkę. To dziecko będzie tylko moje, to ja będę jego rodziną.
***
- Shai, co ty tu jeszcze robisz? Wszyscy już są na imprezie! - Mówi Zoë. Weszła do mojego apartamentu i znalazła mnie w sypialni. Gdy widzi w jakim jestem stanie, marszczy brwi. - Co się stało?
- Powiedział, że kocha Ruth, a nasz romans był błędem - odpowiadam łamiącym się głosem.
- Ale z niego skurwysyn! Dopiero teraz sobie to uświadomił? Co za menda! - Burzy się Zoë.
- Co ja mam robić? Kocham go - przyjaciółka przytula mnie, a ja wypłakuję się w jej ramię.
- Musisz o nim jak najszybciej zapomnieć. Ten śmieć nie jest ciebie wart. Wiem, że nagrywamy w przyszłości jeszcze pozostałe części filmu, ale ignoruj go. Wiem, że łatwo mi się mówi, ale jak minie trochę czasu i ci przejdzie, to będzie łatwiej. Chociaż na twoim miejscu powiedziałbym wszystko Ruth. Niech ten kutas ma za swoje.
- Nie jestem taka - kręcę głową. - Ja też zawiniłam. Wiedziałam, że jest zajęty.
- Boże, po prostu się zakochałaś, Shai.
- To beznadziejne wytłumaczenie.
Zoë wyciąga mnie z łóżka, po czym zaczyna grzebać w mojej walizce, która jest częściowo spakowana.
- O, ta będzie idealna - wyciąga czarną, obcisłą sukienkę, która jest bardzo krótka.
- Nie, nie mam nastroju na taki ubiór - odpowiadam.
- Zakładaj i już - rozkazuje.
Robię co każe. Następnie Zoë zmazuje mój stary makijaż, który i tak częściowo spłynął z łzami, po czym nakłada nowy. Robi mi grube kreski na powiekach, mocno tuszuje rzęsy, a na usta nakłada krwistoczerwoną szminkę. Nie mam w zwyczaju malować się tak mocno, więc czuję się trochę dziwnie.
Zoë rozpuszcza moje włosy, które opadają na moje plecy.
- Okej, teraz możemy iść. Powalisz wszystkich na kolana - uśmiecha się, ciągnąc mnie za rękę.
- Nie mam ochoty iść - marudzę.
- Przestań! Nie pozwól, żeby ten debil zepsuł ci imprezę. Zaszalej, baw się i o nim zapomnij.
Taa. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić.
***
Cała ekipa siedzi w wynajętej loży. Zauważam Theo, który siedzi z Ruth. Obejmuje ją ramieniem i szepcze jej coś do ucha, przez co blondynka wybucha śmiechem. Następnie całuje ją w szyję.
Dlaczego po prostu nie zostałam w pokoju?
- Ooo, Shai, ale z ciebie laska - gwiżdże Jai.
- Taa, dzięki - odpowiadam i siadam między Milesem i Zoë.
- Serio, twoje nogi to dzieło sztuki - kontynuuje Jai.
- Potrzebujesz czegoś? - Śmieję się. - Chcesz coś pożyczyć lub o coś poprosić? Wal śmiało!
- W sumie... - Jai uśmiecha się przebiegle. - Jest taka jedna rzecz...
CDN.
Witam w kolejnej części! 💙