Przez cały dzień chodzę nerwowa, czekając na jakąkolwiek wiadomość od Theo. Samolot Ruth wylądował trzy godziny temu. Powie jej od razu, czy przygotuje sobie jakiś grunt? A może w ogóle stchórzy?Tobiasowi chyba udzielił się mój nastrój, bo jest dzisiaj bardzo marudny i co chwilę płacze. Jestem zdenerwowana, bo w ogóle nie chce spać, a widzę jaki jest zmęczony. Wciąż trzymam go na rękach i próbuję jakoś uśpić, ale co zaśnie, to budzi się za kilkanaście minut.
- Tobias, proszę cię, śpij - mówię, kiedy znów płacze. - Co ci jest? Przecież jesteś najedzony, pieluszkę masz czystą, co się dzieje, skarbie?
***
Wieczorem padam z nóg. Siedzę w salonie z Tobiasem, który leży w moich ramionach, nadal nie śpiąc.
Słyszę dźwięk przychodzącego smsa, więc sięgam po telefon. To wiadomość od Theo.
Hej, Shai, Ruth już wie. Jest wściekła, nigdy wcześniej jej takiej nie widziałem. Uparła się, że musi się z tobą zobaczyć, więc powinniśmy być u ciebie za kilka minut - T.
Przymykam na chwilę oczy. Okropnie boli mnie głowa po całym tym męczącym dniu i jeszcze muszę zmierzyć się z gniewem Ruth. Moje serce zaczyna bić szybciej i zaczynam się pocić. Nie jestem gotowa. Co mam jej powiedzieć? Przepraszam?
Na domiar złego Tobias znowu zaczyna płakać. Mam ochotę zrobić to samo, bo jestem zdenerwowana, zmęczona i jedyne czego pragnę w tej chwili to święty spokój.
- Kochanie, przestań już, proszę cię - mówię do Tobiasa, wstając. Zaczynam go kołysać, ale on się nie uspakaja. Na domiar złego słyszę pukanie do drzwi, a raczej walenie w nie pięścią.
- Przestań do cholery! - Słyszę głos za drzwiami.
- Nie mów mi co mam robić, idioto!
Biorę głęboki oddech i otwieram drzwi. Staję twarzą w twarz z Ruth, która jest wyraźnie wściekła. Patrzy na mnie tak, jakby chciała mnie zabić. Dobrze, że mam na rękach Tobiasa, bo chyba od razu rzuciłaby się na mnie z pazurami.
- Ty dziwko... - zaczyna Ruth.
- Przestań! - Woła Theo i podchodzi do mnie. Patrzy zmartwiony na Tobiasa. - Czemu on tak płacze? - Pyta zdziwiony. Mieszkał z nami cały czas i wie, że nasz syn jest spokojny i rzadko kiedy płacze. No cóż, nie dzisiaj.
- Płacze od samego rana, prawie w ogóle nie śpi, bo budzi się co chwilę i nie umiem go uspokoić - odpowiadam.
- Chodź do taty, Tobi - mówi Theo i bierze ode mnie Tobiasa. Ruth prycha, a Tobias momentalnie przestaje płakać. - Tęskniłeś za mną, tak? - Zaczyna mu śpiewać i kołysze go delikatnie.
- Zrobiłaś ze mnie kretynkę - cedzi przez zęby Ruth. - Podejrzewałam, że Theo mnie zdradza i to ciebie prosiłam, żebyś go pilnowała i w razie czego dała mi znać - zaczyna się śmiać, ale jest to śmiech zimny i wyrachowany. - Prosiłam cię, żebyś się nim zajęła pod moją nieobecność. No i zrobiłaś to! I to jeszcze jak! Wskoczyłaś mu do łóżka i zaszłaś z nim w ciążę! Nie potrafię znaleźć słów, które mogłyby określić taką osobę jak ty. Nienawidzę cię, Shailene Woodley - syczy. - Dla mnie jesteś zwykłą kurwą - bierze zamach, a jej dłoń ląduje na moim policzku. Jest mała, ale ma w sobie duży siły, bo skóra zaczyna mnie piec. Wiem, że na to zasłużyłam.
- Ruth! Czyś ty zwariowała?! - Krzyczy Theo, podchodząc do mnie. - W porządku, Shai?
- Przyjechałam tu, żeby zacząć przygotowania do ślubu z Theo. Nawet ty i ten dzieciak nam nie przeszkodzą, więc gdy tylko Theo skończy pracę nad serialem, wraca do Anglii.
Wytrzeszczam oczy, a Theo patrzy krzywo na narzeczoną.
- Theo, wychodzimy - rzuca jeszcze Ruth i wychodzi pierwsza.
Patrzę przestraszona na Theo, a on podaje mi Tobiasa, wcześniej całując go w główkę. - Kocham cię synku - mówi, po czym kieruje wzrok na mnie. - Wszystko będzie dobrze, Shai. Jakoś to załatwię, słyszysz? Nie denerwuj się i przepraszam cię za to wszystko. Odezwę się później - całuje mnie w policzek i wychodzi.
CDN.
Komu też zaczęły się ferie? 😏
Pamiętajmy, aby wesprzeć WOŚP ❤️