Rozdział 5

3.4K 179 4
                                    

Natalie

- Chodzi o to, że moja córka nie potrafi śpiewać, ale ty tak, więc „użyczysz jej swojego głosu".

- Ona ma śpiewać z playbacku?

- Tak, dzięki temu ona stanie się sławna, a ty bogata... no i niezauważona.

- Nie wiem, nie jestem co do tego przekonana.

- Na początek dziesięć tysięcy, potem podniesiemy stawkę. A i nie będziesz musiała pracować tutaj.

- Muszę się nad tym zastanowić.

- Oczywiście. To trudna decyzja, ale mam nadzieję, że pomożesz mi... znaczy nam. Możesz iść do domu, jutro ktoś to dokończy.

- Nie, skończę to i dopiero pojadę do domu. Nie chcę, żeby Hope musiała to dokończać.

- No jak tam sobie chcesz, ale proszę daj mi odpowiedź do piątku.

- To już jutro.

- Nie ma co zwlekać. Miłego sprzątania.

Do domu wróciłam po drugiej w nocy. Kiedy znalazłam się w swoim mieszkaniu rzuciłam się na mega twardą kanapę. W ogóle całe to mieszkanie było w strasznym stanie, ale cóż się dziwić, płaciłam za nie grosze. Chciałam, by to co zarabiałam starczało także na utrzymanie domu w Los Angeles. Wzięłam szybką kąpiel i położyłam się spać, ale nie mogłam zasnąć. Szukałam za i przeciw.

***

Zdecydowanym krokiem weszła do gabinetu Robin. Zamknęłam za sobą drzwi, wzięłam głęboki wdech i chciałam coś powiedzieć, ale szefowa oznajmiła:

- Poznaj Jill, moją córkę.

- Miło cię poznać. – powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się życzliwie, a ja odwzajemniłam gest

- Co jeśli nie będę chciała wam pomóc?

- Zwolnię cię, więc mam nadzieję, że podjęłaś odpowiednią decyzję.

- Zgadzam się.

- Cudownie, w takim razie jedź do domu i zaczynaj pisać teksty.

- Masz gitarę albo jakikolwiek instrument? – zapytała Jill.

- Nie.

- Potrzebne nam są pieniądze na kupno odpowiedniego sprzętu.

- Macie moją kartę. A i Natalie gdyby ktoś cię pytał to nadzorujesz karierę mojej córki.

***

- Dzięki. – powiedziała Jill. – Mojej mamie bardzo zależało na tym, bym została piosenkarką. Nie będzie przez to nieszczęśliwa?

- Chyba nie. Dobra, uciekam, bo skoro mam napisać dla ciebie piosenkę to muszę się spieszyć.

- Będę trzymać kciuki.

- Dzięki.

Zabrałam gitarę i poszłam na górę. Kiedy tylko lekko pociągnęłam po strunach usłyszałam cudowny dźwięk. W niespełna dwie godziny miałam gotowy tekst, ale byłam już tak padnięta, że niestety nie skomponowałam muzyki. Za tydzień poszłam do Robin z gotową piosenką. Zostało nam tylko ją nagrać i Jill mogła stać się sławna. Chociaż nie wiedziałam czy tego naprawdę chcę.

***

Mój hit... znaczy Jill szybko ogarnął cały świat. Ona jeździła po świecie, a ja siedziałam i pisałam piosenki i układałam melodię. To trochę bolało, ale wiedziałam, że tak będzie lepiej. Będzie lepiej kiedy zostanę anonimowa.

Nagle zadzwonił mój telefon.

- O nie. – powiedziałam gdy spojrzałam na wyświetlacz. Odłożyłam go i wróciłam do brzdąkania na gitarze.

Po chwili nadszedł SMS.

Od: Robin L

„Odbierz ten cholerny telefon"

Ponownie odłożyłam telefon. I kolejny telefon od Robin.

ROZMOWA:

- Dlaczego nie odbierasz?! – rzuciła. – Jeszcze jeden wybryk i cię zwolnię, słyszysz?!

- Ta, jasne. – mruknęłam. – Czego chcesz?

- Więcej szacunku! Kolejna piosenka gotowa?

- Jeszcze nie.

- Miała być na wczoraj!

- Wiem, ale mam też inne obowiązki niż pisanie piosenek.

- Dobrze, masz czas do jutra! Jest jeszcze jedna sprawa... musisz pojechać z nami na koncert do Oklahomy. Nie chcą playbacku... będziesz śpiewała na żywo.

- Kiedy?

- Za trzy dni. Na razie.

***
Co myślicie???

Wróć do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz