Rozdział 9

3.1K 179 4
                                    

Max

Siedziałem na kanapie w domu i kiedy do mojego domu wpadła moja mama.

- Max widziałeś?! – pokazała mi gazetę, na pierwszej stronie była moja Natalie.

- O ja... - westchnąłem i przeszedłem do czytania artykułu. – Natalie...

- Jest w Nowym Jorku! Musisz do niej pojechać!

- Mamo minęło dużo czasu i jestem pewien, że ułożyła sobie życie.

- A twój ojciec to co... Wyjechał do Walii... Nasze drogi się rozeszły... I proszę, jesteśmy szczęśliwym małżeństwem.

- Może w waszym przypadku wszystko poszło okay.

- Zobacz co ty robisz? Nawet nie próbujesz o nią walczyć... Poddajesz się na starcie. Zawsze byłam pewna, że za tą dziewczyną pobiegniesz nawet na koniec świata, a teraz?

Odwróciła się i po prostu wyszła. Może miała rację, ale co z tego? To prawda, że szalałem za tą kobietą, ale czy czułbym to samo co kiedyś? Czy potrafiłbym po jej wyjeździe spojrzeć na nią jak na kobietę, która była tak czuła i opiekuńcza... Opiekuńcza, właśnie... Dom dziecka. Postanowiłem, że jutro po pracy pojadę tam i zobaczę dzieci. 

***

- Dzień dobry. 

- Max? - zapytała pani dyrektor. - Witam, co cię tu sprowadza?

- Natalie dawno się tu nie pokazywała. - zignorowałem jej pytanie. 

- Tak, dzieci za nią tęsknią. Dlaczego wyjechała?

- W liście napisała, że nie wytrzymała braku Marie... Szczerze to nie mogła sobie z tym poradzić. 

- Tak bardzo mi przykro. Wyjechała, ale chyba nie miała pieniędzy na życie?

- Chyba miała jakieś drobne oszczędności no i pieniądze od rodziców. 

- Powiem ci, że to bardzo dziwne, bo ktoś na konto przelał mi ostatnio pięć tysięcy, a teraz jest osiem. Nie wiem kto to może być, ale ma wielkie serce.

Czyżby to była Natalie? Nie, to niemożliwe, bo skąd by wzięła tyle pieniędzy.  

***
I jak???

   

Wróć do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz