Rozdział 30

2.5K 159 4
                                    

Natalie

Max nie dawał znaku życia od dwóch dni. Nie wiedziałam co mam robić. Bałam się o niego. Pisałam, dzwoniłam... Prosiłam, by wrócił do domu. Jednak to nie skutkowało. Nie mogłam jeść, spać... Byłam w rozsypce. Rodzice pocieszali mnie, że wszystko jakoś się ułoży, ale jak skoro ukryłam przed nim prywatne życie Marie. Po raz kolejny. Byłam zła na siebie.

Rodzice przynieśli mi obiad, jedliśmy go... Ja raczej tylko gapiłam się albo w okno albo w telefon oczekując jakiejkolwiek wiadomości.

- Kochanie, zjedz coś.

- Nie jestem głodna mamo.

- No dobrze.

- Pójdę się odświeżyć.

- Zaraz przyniosę ci czyste ubrania.

- Okay.

Założyłam czarne spodnie i koszulę w kratę.  

- Może pójdziesz na spacer, jest piękna pogoda.

- Mamo... -nagle zadzwonił mój telefon, szybko odebrałam.

ROZMOWA:

- Max...

- Hej, kochanie... To nie Max, ale przyjedź do nas, bo jest u nas.

- Dobrze, dziękuję. -rozpromieniłam się. Rozłączyłam się i wstałam z krzesła.

- To Max?

- Jest u rodziców, muszę jechać.

Nie jechałam szybko, ale także nie za wolno. Tak bardzo cieszyłam się z tego, że Max był u swoich rodziców. Mogłam z nim szczerze porozmawiać. Zaparkowałam przed domem i zapukałam do drzwi. Otworzyła mi je jego matka.

- Witaj, Natalie.

- Dzień dobry, dziękuję, że pani do mnie zadzwoniła. Mogę z nim porozmawiać? - weszłam do środka, usiadłyśmy w salonie na kanapie.

- Najpierw ja chciałabym porozmawiać z tobą.

- Ze mną?

- Tak, Max opowiedział mi o tym o co cię podejrzewa.

- Niby o co?

- O zdradę.

- Pani mu wierzy?

- Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, bo wiem, że kochasz mojego syna.

- No właśnie, nie mogłabym mu tego zrobić. Zbyt długo na niego czekałam i zbyt bardzo go kocham.

- Twierdzi, że zaniedbujesz go, przez wyjazdy i inne związane z tym rzeczy.

- No może tak, ostatnio miałam wyjątkowo dużo pracy, ale to nie powód, by od razu oskarżać mnie o zdradę.

- Idź do niego i wyjaśnijcie sobie wszystko, bo nie mogę patrzeć jak oboje cierpicie. No już.

Weszłam po schodach na górę. Przed drzwiami do jego pokoju wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam klamkę. Leżał na łóżku odwrócony do mnie tyłem. Podeszłam cicho i usiadłam na brzegu łóżka.

- Max? - zapytałam.

- Po co tu przyjechałaś? - spytał patrząc mi w twarz.

- Nie dałeś mi nawet się wytłumaczyć.

- Nie musisz... Wszystko rozumiem.

- Nie! Nic nie rozumiesz!

- Spotkanie z tym facetem otworzyło mi oczy!

- O jakim spotkaniu ty bredzisz?!

- O twoim spotkaniu z jakimś facetem... W kawiarni!

- Wróć ze mną do domu to ci to wyjaśnię. Teraz mi nie uwierzysz. Poza tym jak mogłabym cię zdradzić, skarbie... - dotknęłam jego policzka. - Bardzo cię kocham.

- Okay, wracamy, ale... czeka nas poważna rozmowa.

- Jasne.

Od razu, gdy wróciliśmy poszliśmy z Maxem do naszej sypialni i wyjęłam wszystkie rzeczy Marie na łóżko.

- Spotkałam się z mężem córki Marie. To oni. - pokazałam zdjęciem. - Anne, córka Marie zmarła rok po ślubie. Niczego innego się nie dowiedziałam, facet najwyraźniej nie chce o tym gadać i mu się nie dziwię. To musiało być straszne przeżycie. Widać, że bardzo ją kochał.

- Przepraszam, chyba wpadłem w paranoję.

- Następnym razem ze mną pogadaj, a nie z miejsca oskarżasz, okay?

- Okay. - splotłam mu ręce na szyi i pocałowałam delikatnie w usta.

- A co do kolejnego kroku, to możemy zacząć coś planować, ale niech zostanie to między nami... w końcu jesteśmy dorośli i...

- Kotek, jeśli nie chcesz nie musimy się spieszyć.

- Nacieszmy się sobą, póki nie mamy dzieci.

- Chcesz mieć ze mną dzieci?

- No jasne... Co to w ogóle za pytanie? Ale nie róbmy nic za szybko...

- Dobrze. To może na początek wyjedźmy gdzieś... Tylko ty i ja.

- O i to jest dobry pomysł.

***

- Max! Trzeba kupić ci garnitur.

- E tam, ten czarny nie jest zły.

- To ślub twojej siostry. Idziemy dzisiaj na zakupy, wyrwiesz się wcześniej z pracy?

- Okay.

- Zawiozę cię do pracy, bo pojadę do Alice zobaczę jak tam u niej.

***

Zostały dwa dni do ślubu mojej przyjaciółki byłam tak szczęśliwa, że czułam jakby to był mój wyjątkowy dzień. Wszystko było dopięte na ostatni guzik.

- Powiedziałaś Thomasowi o dziecku?

- Nie, czekam do soboty... Chcę mu zrobić niespodziankę.

- Dobry pomysł.

***

- Cześć kochanie. - powiedział mój narzeczony wsiadając do auta.

- Hej. - pocałował mnie w policzek .

- Jak w pracy?

- Dzisiaj luz.

Max przymierzał garnitur za garniturem. Widziałam, że gdybym kazała mu przymierzyć inny chyba, by wybuchł. Wybraliśmy w odcieniu ciemnego granatu. Nadszedł czas na zakup mojej sukienki. W przeciwieństwie do garniturów, których było od groma sukienek było bardzo mało. Jeździliśmy po mieście i szukaliśmy idealnej. Powoli zbierały się we mnie nerwy, bo nie miałam pojęcia co założę. Weszliśmy do ostatniego sklepu. Znalazłam kremową z dość dużym dekoltem na ramiączkach. Była cudowna.



Wróć do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz