Rozdział 22

2.8K 179 6
                                    

Natalie

Pomagałam mamie w przygotowaniach do kolacji, na której mieli się pojawić rodzice Maxa. Tata poszedł do Maxa pomóc mu z samochodem, bo i tak nie miał nic lepszego do roboty. 

- Zaprosiłam również Violet i Alice... - zagadnęła mama. - Powiesz mi wreszcie czy ty i Max... Jesteście razem? - zadzwonił mój telefon.

- Przepraszam, ale to Jill... Muszę odebrać.

ROZMOWA:

- Tak, Jill?

- Hej, co tam u was?

- Cudownie. A u was?

- Mama ze mną rozmawiała. - powiedziała i usłyszałam chwilę ciszy. - Przeprosiła mnie za... za to jak się wobec mnie zachowywała. Mówiła, że to dzięki tobie zrozumiała swój błąd.

- Ucięłyśmy sobie małą pogawędkę po rozprawie.

- Zmieniła się. W ogóle mam dla ciebie dobrą wiadomość... Przeprowadzamy się z Sean do Los Angeles.

- To świetnie! Bardzo się cieszę. Kiedy przylatujecie?

- Najprawdopodobniej za tydzień.

- Świetnie. Muszę kończyć, pa. Koniecznie ucałuj Sean ode mnie.

- Jasne, a ty Maxa.

- Okay.

***

Ubrałam na siebie kremową sukienkę, włosy spięłam do góry i założyłam biżuterię.

- Natalie, rodzice Maxa już są! Dobrze wyglądam, myślisz, ze mnie polubią?

- Mamo, wdech, wydech... Uwierz mi, na pewno. Chodźmy.

Zadzwonili do drzwi, a ja pobiegłam je otworzyć.

- Dzień dobry. - powiedziałam uśmiechnięta.

- No proszę jak wyładniałaś od naszego ostatniego spotkania. - oznajmiła pani Smith i przytuliła mnie. To sam zrobił tata mojego chłopaka.

- To moja mama Julie... Tatę już poznaliście. - przywitali się.

- A gdzie mój syn?

- Zajrzę do niego. - zaśmiałam się. - Zaraz wracam.

Założyłam płaszcz i botki po czym poszłam do domu bruneta. Kiedy weszłam usłyszałam przekleństwa dochodzące z łazienki na piętrze. Od razu tam się skierowałam. Max pochylał się nam umywalką.

- Wszystko okay? - zapytałam stając w progu.

- Tak... - jego głos złagodniał. - Znaczy... nie mogę zawiązać krawata.

- Daj, pomogę ci. - stanęłam przed nim i płynnym ruchem zawiązałam go. - I po co tyle nerwów? - poprawiłam kołnierz i pomogłam założyć marynarkę.

- Dziękuję. - powiedział i namiętnie mnie pocałował. Kiedy przestaliśmy, by zaczerpnąć powietrza oparł swoje czoło o moje. - Zamieszkaj ze mną.

- Co?

- Nie chcę po pracy wracać do pustego domu. Wiem, że mieszkamy po sąsiedzku, ale... Chcę cię mieć tutaj. Chcę budzić się przy tobie, chcę spędzać z tobą każdą wolną chwilę, chcę byś była tutaj... ze mną. Kocham cię.

- Okay, zamieszkajmy razem. - odpowiedziałam. - Chodźmy już, bo się na nas nie doczekają. - wziął mnie za rękę. - Wkręćmy ich, że nic między nami nie ma... Mówię ci ich mina będzie bezcenna.

Gdy znaleźliśmy się w środku Alice i Violet dotarły. Kiedy zobaczyłam dziewczynkę przed moją siostrą oniemiałam... Wyglądała zupełnie jak ona, tylko w młodszej wersji. Obok obejmował ją jej mąż. 

- To jest moja córka Suzanne i mąż Patrick.

- Ja jestem Natalie. - podałam rękę dziewczynie i mężczyźnie. - A to Max. Miło was wreszcie poznać. - uśmiechnęłam się życzliwie. - Biegnę przywitać się z Alice, zaraz wracam. Hej, piękna. - powiedziałam.

- Cześć. Cholera musisz mi pomóc, ale to potem, okay?

- No dobra, ale o co chodzi?

- Potem cię wtajemniczę.

Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. No i zaczęły się pytania.

- No to jak dzieciaki... Jesteście razem. - stwierdziła mama Maxa i puściła oczko do mojej.

- Mamy być szczerzy do bólu? - zapytałam.

- Oczywiście.

- No to... - spojrzałam na Maxa i wybuchnęliśmy śmiechem.

- Nie, nie jesteśmy razem.

- Jak to? - rzuciła pani Smith, lekko przerażona.

- Właśnie... - dodała moja mama.

- Zgrywamy się. - zaśmiałam się.

- Wiedziałem. - powiedział tata.

***

Wszyscy mężczyźni wyszli na zewnątrz, a ja, Alice i Violet zebrałyśmy się w moim pokoju. Moja siostra i siostra Maxa od razu bardzo się polubiły.

- Dziewczyny, chyba mam mega wielki problem. - zaczęła Alice.

- Jaki?

- Obawiam się, że... jestem w ciąży.

- No to świetnie. - wyparowałam.

- Robiłaś test? - zapytała Violet.

- Boję się go zrobić.

- Już sio do łazienki. - pogoniła ją moja siostra. - Muszę wiedzieć czy zostanę ciocią. - zaśmiała się.

- Cholera! - usłyszałyśmy z wnętrza pomieszczenia. Już wiedziałyśmy, że wynik jest pozytywny. - Jestem w ciąży. - uśmiechnęła się, ale w oczach miała łzy, bała się. - Bardzo się cieszę, ale boję się jak to będzie.

- Też tak mówiłam i co... dałam sobie radę... Poza tym masz Thomasa i rodziców.

- Mam do was jeszcze jedną prośbę... Zostałybyście druhnami na moim ślubie.

- Jeszcze pytanie!

***

Kiedy wszyscy zniknęli z naszego domu zostawiając mnie i Maxa z moimi rodzicami postanowiłam powiedzieć im o zamieszkaniu z Maxem. Spakowałam swoje rzeczy.  Do domu poszliśmy gdzieś grubo po północy. Od razu poszłam pod prysznic, założyłam bieliznę i koszulę nocną po czym poszłam do sypialni.

***
I jak Wam się podoba???


Wróć do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz