Rozdział 10

3.3K 173 3
                                    

Natalie

- Chciałaby pani jakąś drastyczną zmianę? - zapytała fryzjerka. 

- Może nie drastyczną, ale coś na pewno. 

- W takim razie proponuję... Przefarbować włosy i lekko je pocieniować, by nadać im objętości. Co pani o tym sądzi?

- Okay. 

Kiedy wyszłam od fryzjera czułam się jak inna kobieta. Może to dziwne, ale nigdy nie miałam ciemnego brązu na głowie. Może to przez to. Czułam się dzięki temu jak w kamuflażu, ponieważ ludzie teraz odrobinę mniej zwracali na mnie uwagę. Pojechałam szybko do domu zabrać wszystkie potrzebne mi rzeczy, a następnie do studia, gdzie mieliśmy nagrać piosenkę.  Weszłam do środka trochę spóźniona, bo na drodze były niezłe korki. 

- Przepraszam was za spóźnienie, ale na ulicach jest taki tłok, że nie da się przejechać. 

- Jak ci ślicznie w tych włosach. - powiedziała Jill i przytuliła mnie do siebie. - Do twarzy ci w nich. - ucałowała mnie w policzek i zdjęła płaszcz. 

- Pięknie ci w nich. - powiedział Sean i poszedł zrobić mi kawę. 

- Bierzcie się do pracy! - rzuciła Robin i wyszła. 

- Nie przejmuj się moją matką.

- Skarbie, zdążyłam się do tego przyzwyczaić. 

***

Zaśpiewałam kilkukrotnie piosenkę, przećwiczyłam ją, a następnie nagraliśmy. 

Kiedy skończyliśmy  piłyśmy z Jill kawę, a Sean poszedł do innego pomieszczenia coś zrobić. Jill jak zwykle miała trochę nazbyt energii, więc wzięła mój zeszyt z tekstami i zaczęła rapować. 

- Wow, Jill... - powiedziałam pod wrażeniem. 

- Umie się to i tam to. - zaśmiałyśmy się.

- Mam pomysł na nową piosenkę, ale powiem ci o niej jak skończę. 

- Mogę cię o coś zapytać? - skinęłam głową. - Chodzi o moją matkę... czy ona dotrzymała obietnicy? Chodzi mi o pieniądze. 

- Um... No prawie. 

- Jak to? Nie dała ci podwyżki?

- Nie. 

- Tak, nie może być.

- Jill daj spokój to tylko pieniądze.

- Tak wiem, ale jeśli będziesz się teraz tak dawała to ona wejdzie ci na głowę. Wiem, że pieniądze nie są najważniejsze, ale powinnaś dostać to na co zasługujesz.

- O czym mówisz?

- Niebawem zobaczysz. 

***

Dzisiaj miał odbyć się koncert w Los Angeles... w moim rodzinnym mieście. Zabrałam kilka potrzebnych rzeczy i zobaczyłam czarne audi podjeżdżające pod mój dom. Wsiadłam do auta i pojechałam na lotnisko. Czekał mnie sześciogodzinny lot... Kiedy usiadłam obok Jill w wygodnym fotelu od razu zaczęłyśmy rozmowę. Po dwóch godzinach rozmowy przyszła Robin i powiedziała, że jej córka potrzebuje snu.

***

- Nat, trzymaj mikrofon. Jill na scenę.

Zaczęła grać melodia.... A ja zaczęłam śpiewać. Po jakiejś minucie padł mi mikrofon.

- Sean, co jest?! – krzyknęłam.

- Nie mam pojęcia... Dobra, wszystko jeszcze raz!

Znów to samo, ale... po chwili usłyszałam głos Jill.

- Przepraszam z całego serca za to co teraz powiem, ale muszę... To wcale nie ja śpiewam. To ja przyjaciółka Natalie Harvey.

- Co ona do cholery wyrabia! – krzyknęłam, a Sean tylko się uśmiechnął.

- Pomagała mi, ponieważ moja mama chciała dla mnie jak najlepiej i to dzięki niej stałam się gwiazdą. Nie mnie powinniście kibicować, ale właśnie Nat. Jeśli mi pomożecie jej skryte marzenie się spełni, ale wszyscy musi mi pomóc. Wszyscy ze mną... Na-ta-lie! Na-ta-lie! Na-ta-lie! Chodź do nas. – powiedziała, a w tle wszyscy krzyczeli moje imię. W końcu tancerze wyciągnęli mnie na scenę. – To jej zawdzięczam „karierę", ale teraz czas na nią. – zbliżyła się do mnie i powiedziała. – Teraz pokaż im co potrafisz.

- Ale ja nie mogę, Jill.

- Możesz. Teraz jest twoja chwila.

Zostałam sama na scenie. Nie miałam pojęcia jak się zachować... uciec czy zostać i cieszyć się tym co przed chwilą się stało. Odwróciłam się a wtedy zobaczyłam Jill. Patrzyła na mnie i uśmiechała się. Wierzyła we mnie i chciała, bym była szczęśliwa. Usłyszałam jak wszyscy wiwatują moje imię. Na-ta-lie! Na-ta-lie! Po chwili rozbrzmiała muzyka. Pierwsze słowa choć niepewnie wyśpiewałam je. Kiedy skończyłam była jednocześnie podekscytowana i szczęśliwa. Wreszcie zrobiłam coś co naprawdę kochałam.

Gdy zeszłam ze sceny od razu podbiegła do mnie Robin z wielkimi wyrzutami sumienia. 

- Jak mogłaś! Zmusiłaś moją córkę do mówienia takich rzeczy!

- Nie, to nie tak mamo... Należało jej się to o czym marzyła. Ja jestem szczęśliwa, że to zrobiłam. - Robin odwróciła się i wyszła z budynku, a ja przytuliłam do siebie moich przyjaciół. 

- Czyli to ukartowaliście? - zapytałam.

- Tak. 

- Jesteś szczęśliwa, Nat?

- Nawet nie wiesz jak bardzo. - ponownie przyciągnęłam ich siebie. - Ale przeze mnie twoja kariera się skończyła.

- To moja matka pragnęła sławy, a raczej pieniędzy... Wszystko się jakoś ułoży.

- Chcę żebyście byli w moim życiu... Bez was nie byłoby to samo.

Po chwili dobiegła do nas gromadka fotografów, zaczęli robić nam zdjęcia choć chcieliśmy wydostać się od tego zamieszania. Wiedziałam, że od teraz nie będę już zwykłą dziewczyną z Los Angeles.

***
Spodziewaliście się tego???

Wróć do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz