Rozdział 34

4.1K 189 34
                                    

Natalie

- Nie dawno  oficjalnie przyznaliście się do tego, że jesteście narzeczeństwem, zaczęliście razem pracować, pytanie tylko kiedy ślub?- zapytała prowadząca programu.

- To zostanie naszą słodką tajemnicą. - odparłam bez zastanowienia. - Nie chcemy się spieszyć. 

- Aha, ale może uchylicie rąbka tajemnicy?

- Nie. 

- No cóż, nie dacie mi się dowiedzieć nowych informacji. 

- Przykro mi, ale to nasza prywatna sprawa.

- No, rozumiem. 

- W takim razie jakie macie najbliższe plany... Związane z pracą?

- Mam już kilka koncertów, wywiadów.

- Szykujemy się do zdjęć do kolejnego klipu Natalie, więc jest trochę pracy, ale najważniejsze jest to, że ograniczyliśmy ją do pewnego stopnia. 

- Jesteście szczęśliwi, to widać. Natalie zostałaś nominowana do kilku nagród.

-  Ach, tak... Totalnie się tego nie spodziewałam, ale to prawda. 

- Ulubiony album pop, najlepszy nowy artysta. 

- Jestem pewna, że którąś z nich wygrasz, będę trzymać kciuki. W takim razie życzę wam kochani wszystkiego dobrego.

- Dziękujemy.  

***

- Jesteś głodny?

- Nom.

- Zamówimy  coś, nie chce mi się gotować.

- Jasne, a co chcesz?

- Nie wiem wybierz nam coś, ale z tej chińskiej restauracji. 

- Okay. 

Zjedliśmy oglądając film. Spakowałam kilka rzeczy moje i Maxa, jutro mieliśmy wyjechać do Chicago na koncert. 

- Denerwujesz się?

- Czym? 

- Tą galą.

- Jeśli będą chcieli mnie nagrodzić za pracę nad którą tyle pracowałam to nagrodzą, ja nie mam na to żadnego wpływu.  

***

- Witam wszystkich serdecznie, wszyscy czekamy z ogromną niecierpliwością na zwycięzcę tegorocznych nominacji. Ale przed tym posłuchamy nowej piosenki Adele. Adele scena należy do ciebie. - po jakiejś godzinie, słuchania różnych artystów, przyszedł czas na rozdanie nagród. 

- Nagrodę najlepszego artysty roku otrzymuję...! Taylor Swift! Gratulujemy. Nagroda najlepszego nowego artysty trafia do...? Natalie Harvey! 

O mój Boże! Wygrałam! Naprawdę wygrałam! Wstałam, przytuliłam Maxa i kilka innych osób, po czym poszła na scenę. Wręczający nagrody pogratulował mi, dał statuetkę i mogłam powiedzieć kilka słów.

- Nie spodziewałam się tego. Nawet nie ułożyłam sobie stosownej mowy. - wszyscy obecni zaczęli się śmiać. - No więc... Chciałabym podziękować wszystkim tym, którzy mnie wspierali i mi pomagali, bo to tak naprawdę dzięki wam nie zwariowałam. - znów usłyszałam śmiech. - Praktycznie dziękuję wszystkim, to moja pierwsza tego typu statuetka i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mogła jakąś odebrać. Dziękuję. 

Powoli schodziłam po schodach, gdy Kevin - prowadzący powiedział:

- Tego właśnie ci życzymy Natalie. 

*** 

ŚLUB NATALIE I MAXA

Strasznie się denerwowałam. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. Piłam już drugą melisę, ale to nie dawało efektów. Rodzice twierdzili, że powinniśmy przełożyć ślub, bo to mogło być coś poważnego. Jednak ja nie zgadzałam się na to. Czym się denerwowałam? Bałam się, że coś pójdzie nie tak. Albo, że Max się rozmyśli. Ja byłam pewna, ale...

- Myszko, co się dzieje? - zapytała mama.

- Nie, nic. 

- Trzęsiesz się jak galareta. 

- Denerwuję się. - wyznałam. 

- Czym? - uśmiechnęła się. - Może powinniście przełożyć ceremonię? 

- Nie.

- Nie jesteś pewna czy chcesz wyjść za Maxa?

- Nie. Tego akurat jestem stuprocentowo pewna. 

- Więc?

- A co jeśli on się rozmyśli. - wybuchła śmiechem. 

- Nie.

- Jeśli spłynie mi makijaż?

- Raczej nie.

- A jeśli się potknę?

- To jak najbardziej możliwe. - śmiała się.

- Mamo! - rzuciłam.

- Kochanie, nie ważne co stanie się w tym dniu... Najważniejsze jest to, żebyście powiedzieli sobie sakramentalne tak... Bez względu na to czy spłynie ci makijaż czy nie. Max cię kocha i chce byś została jego żoną, więc się nie rozmyśli. Jeśli się potkniesz jestem pewna, ze tata cię złapie i nie pozwoli swojej małej córeczce upaść. Będzie dobrze, słonko. Wszystko wyjdzie perfekcyjnie. 

- Dziękuję. 

- Proszę bardzo. A teraz chodź pomożemy założyć ci suknię. 

Trochę się po tym uspokoiłam, a kiedy zobaczyłam się w sukni ślubnej uśmiechnęłam się szeroko. Wygładziłam materiał. Alice wpięła mi welon i czerwoną różę. Poprawiłam naszyjnik, który dostałam od Maxa i włożyłam szpilki. Stanęłam bokiem, by podziwiać piękną suknię z krótkim trenem ozdobionym trójwymiarowymi kwiatami. 

 - Kochanie, musimy się zbierać. 

Zeszłam na dół, przed schodami stał Max. Ubrany w ciemnogranatowy garnitur. Pocałował mnie w rękę, podał bukiet czerwonych i białych róż, po czym szepnął:

- Wyglądasz... cudownie, skarbie. 

- Dziękuję. Chodźmy, bo się spóźnimy. 

Kiedy pod kościołem wysiedliśmy z auta zapytałam Maxa:

- Nie rozmyślisz się, prawda?

- Oczywiście, że nie. - pocałował mnie. - Mam zamiar spędzić z tobą resztę życia.

 - Uff... - zaśmiał się.

 Z tatą czekaliśmy aż zaczną grać marsz weselny. 

- Już czas. - zagadnął tata i ruszyliśmy w stronę ołtarza.

 ***

- Czy ty Maxie Smith bierzesz sobie Natalie za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że jej nie opuścisz aż do śmierci?

- Tak. - z moich oczu popłynęły łzy.

- Czy ty Natalie Harvey bierzesz sobie Maxa za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że go nie opuścisz aż do śmierci?

- Tak. 

- Max możesz pocałować swoja żonę. - namiętnie mnie pocałował.

- Dlaczego płaczesz, skarbie.

- To łzy szczęścia. Kocham cię.

- Ja ciebie też.

***

Kochani, to już koniec. Koniecznie napiszcie czy Wam się podobała. Mam nadzieję, że tak. Niedługo napiszę Wam informacje o nowej książce... Więc życzcie mi weny i do następnej książki ;) 

Wróć do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz