Rozdział 15

3.2K 176 5
                                    

Natalie

Wstałam wyspana. Leżałam w łóżku, kiedy weszła Jill i powiedziała, że ktoś chce ze mną rozmawiać i, że to bardzo ważne. Była poważna, czyli to nie zwiastowało nic dobrego.

ROZMOWA:

- Tak, słucham.

- Cześć, córeczko. - powiedział tata. W moich oczach zebrały się łzy.

- Cześć.

- Wiem, że... Dawno nie dzwoniłem, ale... - słyszałam w jego głosie przygnębienie i strach. - Jestem pewien, że nie chcesz ze mną rozmawiać, ale jestem z ciebie dumny, skarbie. Jestem dumny, bo... pomimo przeszkód jakie stworzyliśmy z mamą ty potrafiłaś unieść głowę i pokazać, że jesteś osobą, której nic nie straszne. Jesteś świetna... Kiedy miałaś koncert w Oklahomie, byłem na twoim koncercie. Kocham cię, słonko.

- Ja... - nie potrafiłam wydobyć z siebie słowa. Łzy spływały mi po policzkach. - Ja ciebie też, tato.

- Tak się bałem, że nie będziesz chciała ze mną rozmawiać. Przepraszam. Czy możemy niedługo się spotkać? Wracam do Los Angeles.

- To świetnie, ale... Ja chyba wyjeżdżam.

- Aha.

- Ale zostanę tu ile trzeba. Co u mamy?

- Nie chciałbym o tym rozmawiać przez telefon. Pojutrze mam samolot, więc się zobaczymy.

- Dobrze.

- Muszę kończyć, kocham cię słońce. Pa.

- Ja ciebie też, pa.

Rozłączyłam się i... Byłam tak szczęśliwa, że nie wiem.

- Wszystko dobrze? - zapytała Jill, wchodząc do pokoju.

- Jest super. Idziemy dziś do klubu.

***

Ubrałam na siebie czarną sukienkę i czarne szpilki. Weszłyśmy do klubu, wypiłyśmy po drinku i podszedł do nas wysoki mężczyzna. Miał może koło czterdziestki.

- Witam miłe panie. Jestem właścicielem klubu. Czy mogłaby pani zaśpiewać?

- Teraz? - powiedziałam zaskoczona.

- Tak, mam jeszcze jedną, a właściwie dwie prośby.

- Jakie?

- Zrobiłaby sobie pani ze mną zdjęcie i dała mi autograf?

- Oczywiście. - zaśmiałam się.

- Dziękuję bardzo.

Odszedł, a my z Jill wybuchnęłyśmy śmiechem. Poszłam za scenę, by założyli mi mikrofon.

- Dziś gościmy w naszym klubie piękną i utalentowaną... Natalie Harvey!

Wyszłam z kilkoma tancerzami na scenę i zaczęłam śpiewać I got you.

Kiedy skończyłam zobaczyłam Maxa i Scotta przy barze. Wpatrywali się we mnie. Jill stała obok sceny, a ja obmyślałam plan ucieczki. Chciałam z nim porozmawiać, ale... Musiałam uciec. Szybko zdjęłam mikrofon i złapałam Jill za rękę, ciągnąc do wyjścia.

- Co ty wyprawiasz? - rzuciła.

- Musi stąd wyjść i to szybko.

- Mam szpilki, kobieto zlituj się. - zatrzymała się, a za nią stanął Max.

- Natalie... - wypowiedział. - Możemy pogadać?

- Jasne. To jest Jill - wycedziłam. - Tak przy okazji.

- Max.

- Pogadajcie sobie, a ja w tym czasie się napiję.

Wyszliśmy na zewnątrz, otuliłam się ciaśniej płaszczem, który zabrałam z szatni.

- Fajnie cię widzieć. - zaczął.

- Ciebie też.

- Brakowało mi ciebie. Moje życie... zmieniło się diametralnie. Odkąd ty nagle wyjechałaś, a Marie...

- Możemy o niej nie rozmawiać?!

- Zawsze zamierzasz omijać tematu o niej?! Właśnie dlatego wyjechałaś?!

- Tak! Nie mogłam znieść tego, że jej nie ma! Że nie będę miała komu się zwierzyć!

- A ja to co?! Ja byłem tylko facetem, który... Który pocieszy cię kiedy będziesz w złym humorze?! Byłem ci potrzebny tylko wtedy kiedy wyjechali twoi rodzice albo kiedy Ian cię zdradził!

- Jak śmiesz?! Byłeś dla mnie kimś ważnym! Powiem ci jedno... Pieprz się! - rzuciłam i zobaczyłam tłum paparazzi biegnących w naszą stronę. Odepchnęłam go od siebie i szybko wsiadłam do taksówki. 

- Czy mógłby pan przyspieszyć?

- Gdzie się pani tak spieszy?

- Jak widzi pan jadą za nami paparazzi... Musi pan ich zgubić.

- Chyba, że tak. - facet od razu zrozumiał i dodał gazu.

- Jakby pan mógł ich zgubić i wrócić pod ten klub.

- Jasne.

ROZMOWA:

- Jill, przed klubem roi się od paparazzi.

- Właśnie widziałam. Gdzie ty jesteś?

- Zaraz po ciebie będę.

- Nie. Nie wracaj tu... Jeśli za tobą jadą zgub ich i jedź do hotelu ja sobie dam radę.

- Na pewno?

- Tak.

***

Tata zadzwonił ponownie po południu, gdy jechałam na sesję zdjęciową. Czułam się winna za tą naszą wczorajszą kłótnię, bo tak naprawdę to ja zaczęłam. Kiedy weszliśmy od razu wzięli się za makijaż i układanie włosów. Ubrałam na siebie czarną sukienkę i szpilki. Usiadłam na przygotowanej dla mnie i czekałam na fotografa. A był nim Max.

***

Cóż za spotkanie. <3 Cieszycie się?

Wróć do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz