Kylie' s POV:
~20 styczeń, piątek
Wybiła godzina siódma trzydzieści kiedy stałam przed firmą. Dzisiaj wyszłam z domu trochę wcześniej, aby znów nie zaliczyć spóźnienia. Na szczęście jutro jadę odebrać rower od dziadka, który miał naprawić moje zepsute koło. W końcu będę mogła przyjeżdżać punktualnie do pracy bez obaw, że się spóźnię.
Po moim krótkim monologu zrobiłam krok do przodu i poczułam, że w coś uderzyłam, a raczej w kogoś. Upadłam na tyłek i automatycznie spojrzałam w górę, gdzie ujrzałam Liama. Chłopak automatycznie wyciągnął w moją stronę dłoń, którą chwyciłam pomału podnosząc się z ziemi.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię - mruknął i schylił się, aby pozbierać papiery z ziemi, które prawdopodobnie mu strąciłam z ręki.
- Nie, to ja powinnam bardziej uważać - stwierdziłam otrzepując spodnie z piasku, który był wysypany po nic, ponieważ już od dłuższego czasu nie padał śnieg, a jednak sprzątaczki zawzięcie dbały o nasze bezpieczeństwo. - Pomóc ci?
Liam zaprzeczył i podniósł się spoglądając w moją stronę.
- Tak wcześniej w pracy? - zapytał spoglądając na mój biust, a ja automatycznie poczułam obrzydzenie.
Miałam na sobie zwykłą białą koszulę, która wcale nie uwydatniała moich piersi, a wręcz przeciwnie - zakrywała je. Na nogi zarzuciłam zwykłe dżinsy, które idelanie komponowały się z moimi czarnymi obcsami.
- T-tak, nie chciałam się spóźnić - przyznałam zarzucając kosmyk włosów za ucho i spuszczając wzrok.
- No dobrze, w takim razie miłej pracy. - uśmiechnął się sztucznie i ruszył prosto przed siebie.
Patrzyłam jak odchodzi, a po chwili sama ruszyłam w stronę firmy. Nialla jeszcze nie było, ponieważ nie widziałam jego samochodu, dlatego miałam jeszcze trochę czasu dla siebie. Postanowiłam odwiedzić bufet, ponieważ znow nie jadłam śniadania, a pierwszy posiłek jest najważniejszy.
Weszłam do firmy i podeszłam do recepcji z myślą, że dowiem się jak dojść do bufetu, ponieważ wcześniej nie zwracałam dużej uwagi którędy idziemy.
- Przepraszam - mruknęłam i stanęłam na palcach mimo, iż blat nie był taki wysoki, ale lubiłam sprawiać wrażenie wysokiej. - Jak dojść do bufetu?
Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem tyle ile mogła, czyli - od pasa w górę i sztucznie się uśmiechnęła.
- Ty jesteś tą nową asystentką prezesa? - zapytała gryząc długopis, który był już doszczętnie zniszczony.
- Tak, to ja jestem nową asystentką prezesa - mruknęłam przewracając oczami. - Powiesz mi teraz jak dojść do tego bufetu, naprawdę jestem głodna - jęknęłam.
Gdy dziewczyna chciała coś powiedzieć, ktoś jej przerwał i tym kimś był wysoki mężczyzna z burzą loków na głowie.
- Cześć, Vanessa - przywitał się spoglądając kątem oka w moją stronę. - Jakiś problem?
- Chcę dojść do bufetu - oznajmiłam stając na płaskich stopach, a wtedy mężczyzna stanął się dwumetrowcem.
- Chodź - mruknął, a ja ruszyłam z miejsca widząc kątem oka niezadowoloną minę Vanessy, bo tak miała na imię, prawda?
Stanęliśmy przed windą, a brunet nacisną przycisk.
- Jestem, Harry Styles - przedstawił się wyciągając w moją stronę dłoń.
CZYTASZ
Work with Mr.Horan Cz.1 ✔/ Cz.2 ❌ || Niall Horan
Fanfiction" Czujesz jego obecność. Czujesz jego oddech, jego dotyk, jego wzork. Pochłaniasz wszystkie jego kłamstwa. Nie myślisz nawet, że to może być jego kolejna gra. Jesteś jego pionkiem. Jak daleko go posunie? " _______ Eh, wymyśliłam to sama próbując naw...