Rozdział 5

5.2K 256 31
                                    

Kylie' s POV:

~20 styczeń, piątek

Wybiła godzina siódma trzydzieści kiedy stałam przed firmą. Dzisiaj wyszłam z domu trochę wcześniej, aby znów nie zaliczyć spóźnienia. Na szczęście jutro jadę odebrać rower od dziadka, który miał naprawić moje zepsute koło. W końcu będę mogła przyjeżdżać punktualnie do pracy bez obaw, że się spóźnię.

Po moim krótkim monologu zrobiłam krok do przodu i poczułam, że w coś uderzyłam, a raczej w kogoś. Upadłam na tyłek i automatycznie spojrzałam w górę, gdzie ujrzałam Liama. Chłopak automatycznie wyciągnął w moją stronę dłoń, którą chwyciłam pomału podnosząc się z ziemi.

- Przepraszam, nie zauważyłem cię - mruknął i schylił się, aby pozbierać papiery z ziemi, które prawdopodobnie mu strąciłam z ręki.

- Nie, to ja powinnam bardziej uważać - stwierdziłam otrzepując spodnie z piasku, który był wysypany po nic, ponieważ już od dłuższego czasu nie padał śnieg, a jednak sprzątaczki zawzięcie dbały o nasze bezpieczeństwo. - Pomóc  ci?

Liam zaprzeczył i podniósł się spoglądając w moją stronę.

- Tak wcześniej w pracy? - zapytał spoglądając na mój biust, a ja automatycznie poczułam obrzydzenie.

Miałam na sobie zwykłą białą koszulę, która wcale nie uwydatniała moich piersi, a wręcz przeciwnie - zakrywała je. Na nogi zarzuciłam zwykłe dżinsy, które idelanie komponowały się z moimi czarnymi obcsami.

- T-tak, nie chciałam się spóźnić - przyznałam zarzucając kosmyk włosów za ucho i spuszczając wzrok.

- No dobrze, w takim razie miłej pracy. - uśmiechnął się sztucznie i ruszył prosto przed siebie.

Patrzyłam jak odchodzi, a po chwili sama ruszyłam w stronę firmy. Nialla jeszcze nie było, ponieważ nie widziałam jego samochodu, dlatego miałam jeszcze trochę czasu dla siebie. Postanowiłam odwiedzić bufet, ponieważ znow nie jadłam śniadania, a pierwszy posiłek jest najważniejszy.

Weszłam do firmy i podeszłam do recepcji z myślą, że dowiem się jak dojść do bufetu, ponieważ wcześniej nie zwracałam dużej uwagi którędy idziemy.

- Przepraszam - mruknęłam i stanęłam na palcach mimo, iż blat nie był taki wysoki, ale lubiłam sprawiać wrażenie wysokiej. - Jak dojść do bufetu?

Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem tyle ile mogła, czyli - od pasa w górę i sztucznie się uśmiechnęła.

- Ty jesteś tą nową asystentką prezesa? - zapytała gryząc długopis, który był już doszczętnie zniszczony.

- Tak, to ja jestem nową asystentką prezesa - mruknęłam przewracając oczami. - Powiesz mi teraz jak dojść do tego bufetu, naprawdę jestem głodna - jęknęłam.

Gdy dziewczyna chciała coś powiedzieć, ktoś jej przerwał i tym kimś był wysoki mężczyzna z burzą loków na głowie.

- Cześć, Vanessa - przywitał się spoglądając kątem oka w moją stronę. - Jakiś problem?

- Chcę dojść do bufetu - oznajmiłam stając na płaskich stopach, a wtedy mężczyzna stanął się dwumetrowcem.

- Chodź - mruknął, a ja ruszyłam z miejsca widząc kątem oka niezadowoloną minę Vanessy, bo tak miała na imię, prawda?

Stanęliśmy przed windą, a brunet nacisną przycisk.

- Jestem, Harry Styles - przedstawił się wyciągając w moją stronę dłoń.

Work with Mr.Horan Cz.1 ✔/ Cz.2 ❌  || Niall Horan Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz