Zaśpiewaj ze mną

2.1K 89 14
                                    

          Astrid rzuciła toporem o drzewo, stojące kilka metrów dalej. Ostrze z głuchym uderzeniem wbiło się w pień. Blondynka podeszła i wyrwała swoją broń.
Nie, że była zła. Lubiła w ten sposób spędzać czas. Zawsze takie rzeczy go przyśpieszały, więc nudny dzień mijał szybciej. 
Zwróciła się w kierunku wioski, by zobaczyć się z Czkawką. Ostatnio spotykali się częściej, ale szatyn uciekał gdzieś myślami, jakby wciąż coś go trawiło. Coraz dziwniej i dłużej jej się przypatrywał. 
Po drodze napotkała Wichurkę, która domagała się lotu. Astrid z chęcią wskoczyła na jej grzbiet, a smoczyca wzbiła się w powietrze. Przez chwilę krążyła powoli nad wioską, a blondynka wypatrywała swojego chłopaka. W końcu zauważyła Szczerbatka, a gdzie on, tam i jego jeździec. 
Wichura wylądowała gładko przed kuźnią, a czarny smok wydał z siebie krótki ryk na powitanie. Astrid zeskoczyła z siodła i pogłaskała go po łbie. Wyciągnęła dwie ryby z kosza i rzuciła jedną Wichurze, a drugą Szczerbatkowi. Oba smoki oblizały się ze smakiem. 
Astrid zaglądnęła powoli do kuźni, wyszukując wzrokiem szatyna. Jednak przy piecu stał tylko Pyskacz, który po chwili ją zauważył. 
- Szukasz czegoś? - spytał, nie odrywając wzroku od pracy. 
- Bardziej kogoś - skrzywiła się. 
- Czkawka jest, ale w magazynie. Jak chcesz to możesz tam iść. Tylko uważaj pod nogi.
Astrid w ostatniej chwili wyminęła długi pręt, leżący na ziemi i skierowała się do magazynu. Uchyliła drzwi, które zaskrzypiały cicho i zaglądnęła do środka. 
Stał w głębi i układał coś na półkach, zapisując jednocześnie w notesie. Blondynka przez chwilę przyglądała się jego sprawnym ruchom. Jakby robił wszystko z dokładnością od niechcenia. Odchrząknęła i przerwał pracę. Spojrzał na nią i posłał jej czarujący uśmiech.
- Witaj, milady  - przywitał się, wracając do sortowania. - Co cię tu sprowadza? 

- Chciałam tylko sprawdzić, co porabiasz - odparła, całując go w policzek. - Strasznie mi się nudzi. 
Parsknął i pokręcił głową. Astrid mimowolnie się uśmiechnęła, śmiejąc się z własnego dziwactwa. Pierwszy raz powiedziała na głos, że nie ma nic do roboty.
- Mogłabyś zabrać Szczerbatka na przejażdżkę? - spytał. 
Trochę posmutniał. Wiedziała, że przez obowiązki nie ma czasu na loty z przyjacielem. 
- Jasne - uśmiechnęła się. - Spotkamy się wieczorem? 
- Sam cię znajdę - odparł, posyłając jej tajemnicze spojrzenie. - Mam dla ciebie niespodziankę. 
Uniosła brwi, ale nie odpowiedziała. Wzruszyła ramionami i wymieniła z nim krótki pocałunek na pożegnanie.
Na zewnątrz Szczerbatek jakby wiedział, o czym rozmawiała, bo zaczął się łasić i wpychać ją na siodło. Podrapała go pod brodą i przełożyła nogę przez kark smoka. Czkawka nauczył ją sterować protezą ogona i blokowania go niedawno. 
Nocna Furia rozłożyła skrzydła i wzbiła się w powietrze. Astrid pogoniła smoka i z chęcią przyśpieszył, zanurzając się w chmury. Dziewczyna odetchnęła chłodnym, świeżym powietrzem i pozwoliła, by Szczerbatek poniósł ją ku wolności.

          Siedziała w kucki na jednym z klifów wyspy Berk i oglądała zachodzące słońce. W międzyczasie skubała kępy trawy przed sobą, odrywając zielone pasma. Szczerbatek leżał niedaleko, pochrapując cicho. 
Nagle usłyszała gwizdanie. I to nie byle jakie. Ułożyło się w melodię piosenki, którą przedstawiła jej kiedyś Valka. Opowiadała, jak razem ze Stoickiem śpiewali ją niemal cały czas.
Odwróciła głowę i ujrzała Czkawkę, który gwizdał tą romantyczną melodię. Podniosła się i odwróciła do niego tyłem, niepewna co robić. Po chwili poczuła jak jego ramiona obejmują ją w talii.
- Żeglować mogę w sztormie też - zaczął cicho śpiewać. - Nie czując wcale lęku. I fali życia dam się nieść, gdy dasz swą rękę mi.
Wciągnęła powietrze, kiedy uścisnął jej dłoń. Czuła ciepło bijące od jego ciała, jego miękki głos wprawiał ją w spokój. 
- I słońca żar, i wielki mróz wędrówki mej nie przerwie... Gdy serce mi obiecasz już..
Wywinęła się z jego uścisku i przeszła dwa kroki, na skraj klifu. Przymknęła oczy i westchnęła cicho. 
- I kochać wiecznie będziesz - zaśpiewała. - Najdroższy ukochany mój, jest wielka moc w twych słowach. Nie w głowie wielkie czyny mi, kiedy tonę w twych ramionach. 
Okręcił ją wokół siebie, posyłając flirciarski uśmiech.
- Pierścieni złotych dam ci trzos, zaśpiewam przy ognisku!
- Naprawdę?
- Nie spadnie z twojej głowy włos, gdy będziesz przy mnie blisko!
- Pierścieni złotych nie chcę mieć, o serenady nie dbam też. Chcę twoją dłoń czuć w dłoni swej!
- Chcę żebyś była przy mnie!
Szczerbatek z Wichurą zaczęli biegać wokół tańczącej i śpiewającej pary, porykując w rytm melodii. 
- By tulić i całować cię, czy w marzeniach, czy też w tańcu! - zaczęli śpiewać jednocześnie. - Smutne i radosne dnie, twą miłość w sobie zamknąć! Żeglować mogę w sztormie też, nie czując wcale lęku i fali życia dam się nieść...
Czkawka uklęknął przed nią i chwycił jej dłoń. 
- Gdy dasz swą rękę mi! - skończył z uśmiechem.
Astrid krzyknęła z zachwytu. 
- Tak! - rzuciła się na niego, powalając do tyłu na ziemię. 
Zaśmiał się i przekręcił tak, że leżał teraz na niej. Dotknęła dłońmi jego twarzy i przyciągnęła do siebie. Zatonęli w głębokim pocałunku, ich języki splotły się ze sobą. Przyciskał ją sobą do ziemi, sprawiając większą rozkosz obojgu. Mruknął cicho, gdy zaczęła przeczesywać palcami jego włosy.
Oderwali się od siebie. Astrid spojrzała w oczy świeżemu narzeczonemu i uśmiechnęła się radośnie. Nigdy nie spodziewałaby się tak pięknych oświadczyn. 
Tuż obok nich pojawił się łeb Szczerbatka. Wyciągnął swój jęzor i zniszczył romantyczną chwilę, liżąc parę po twarzach. 
- Szczerbatek! - krzyknął oskarżycielsko Czkawka, unosząc się do pozycji siedzącej. 
Astrid wybuchnęła śmiechem i dotknęła dłonią jego policzka. Za jej palcami pociągnęła się gęsta ślina, co tylko bardziej wprawiło w śmiech blondynkę. Po chwili Czkawka również się uśmiechnął, próbując ściągnąć z siebie wydzielinę. Szczerbatek zaśmiał się gardłowo i znowu polizał jeźdźca, który nie próbował już się starać oczyścić. 
Astrid pocałowała krótko szatyna i wtuliła się w niego. Objął ją mocno, a czarny smok ułożył się obok razem z Wichurą. 
- Zawsze chciałam, żeby dzień skończył się szybciej - westchnęła blondynka. - A teraz chciałabym zatrzymać czas. 
Pogłaskał ją po głowie i ścisnął jej dłoń. 
- Mamy jeszcze go mnóstwo do wykorzystania - oznajmił. - Wystarczy tylko dobrze nim operować. 
W duchu przyznała mu rację, jednak na razie chciała korzystać z chwili i cieszyć się bliskością szatyna. Zachodzące słońce schowało się za horyzontem, żegnając dwójkę ostatnimi ciepłymi promieniami światła.

*

Ten trochę krótszy :'> Muszę się przyznać - ten pomysł wytrzasnęłam ze znalezionego komiksu xD Ale więcej weny nie mam, więc musicie mi pomóc. Podawajcie mi pomysły, a postaram się je zrealizować ;>

One Shots ;3 HiccstridOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz