Wybuch wulkanu wstrząsnął wyspą, jak i wodom oceanicznym wokół niej. Jeźdźcy wraz ze swoimi smokami oddalali się, by wrócić na Berk.
Wojna z Łowcami zakończona. Viggo i Ryker polegli.
Czkawka wciąż nie mógł się pogodzić z tą myślą. Teraz lecieli na Berk, by dalej prowadzić swoje życie. Jednak coś cały czas go gryzło. To przekonanie, że to jeszcze nie koniec problemów.
Kątem oka zobaczył Wichurę, a na niej Astrid i od razu się rozchmurzył. W końcu byli razem, a tego przecież oboje pragnęli. Nigdy nie czuł się lepiej, niż gdy czuł dotyk jej miękkich ust i ich złączonych dłoni.
Spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko, łypając wzrokiem na resztę drużyny. Wtedy się zorientował, że się w nią wpatruje od dłuższego czasu, a jeźdźcy uciszyli się, patrząc na niego. Poczuł, że się rumieni.
- O co chodzi? - spytał oskarżająco.
- Czy o to chodzi w związkach, że się cały czas masz gapić? - spytał Sączysmark.
- Nie tylko o to...
- Przecież muszą się pieścić, co nie? - rzucił Mieczyk poważnym głosem.
- Właśnie i rzucać komplementami - dodała Szpadka.
Czkawka poczuł przygnębiające zażenowanie całą sytuacją. Kiedy tylko zostanie z Astrid sam na sam, zabierze ją na spacer. Z DALA od innych jeźdźców.
- Czyli będę musiał wysłuchiwać czułych słówek tej dwójki?! - Sączysmark z przerażeniem wskazał na parę.
- Oczywiście, Sączysmarku - potwierdził Mieczyk, tym razem grubym głosem i wzniósł oczy do nieba. - Oby bogowie mieli cię w opiece.
- Ej, słuchajcie, to wcale nie tak wygląda... - próbował powiedzieć Czkawka.
Sączysmark złapał się za głowę, kręcąc nią z niedowierzaniem. Szatyn westchnął, nie starając się już przekonać przyjaciela. Nagle wpadł na pomysł i uśmiechnął się szelmowsko. Przyśpieszył Szczerbatka, by zrównał się z Hakokłem.
- Albo wiesz co? - zwrócił się do Jorgensona. - Chyba właśnie TAK będzie to wyglądać.
Oczy Sączysmarka zrobiły się wielkie jak spodki, co rozochociło bardziej Czkawkę. Miał wreszcie szansę mu trochę dopiec po przyjacielsku.
- Jak to? - spytał Sączysmark.
- Tak to - odparł szatyn. - Codziennie będę mówił, jak bardzo mi na niej zależy.
Bliźniaki i Śledzik zachichotali, rozumiejąc plan jeźdźca. Jednak Sączysmark całkowicie skupił się na negatywnej stronie tej rozmowy.
- O nie - jęknął.
- O tak! - krzyknął Czkawka. - I jaka jest piękna.
- Przestań.
- I odważna.
- Odejdź.
- I zabawna.
Sączysmark wydał z siebie nieartykułowany odgłos i pogonił Hakokła do przodu. Smok zaśmiał się przez gardło i przyśpieszył, zapalając się do tego. Jorgenson krzyknął, gdy płomienie dosięgnęły jego siedzenia.
Mieczyk ze Szpadką dusili się ze śmiechu, a Śledzik machał na pożegnanie Sączysmarkowi. Obok Szczerbatka pojawiła się Wichura, a na niej rozpromieniona Astrid.
- Co cię napadło? - spytała Czkawkę z uśmiechem.
- O co ci chodzi? - wzruszył niewinnie ramionami. - Wykorzystałem sytuację.
- Sytuację do czego?
- Do mówienia tego, co myślę.
Zaczerwieniła się, ale Czkawka pomyślał, że nigdy piękniej nie wyglądała. Wichura wzbiła się wyżej i przeleciała nad jego głową. Dłoń Astrid trzepnęła go w ucho, lecz dla niego była to najsłodsza kara, jaką kiedykolwiek zrobiła. Zaśmiał się cicho.
Nagle przed Szczerbatkiem przeleciał zielony Gronkiel, a na nim śmiejący się dziko Dagur. Nocna Furia mruknęła z niezadowoleniem, a Król Demolki zrównał się z jeźdźcami. Po chwili zjawiła się również Szpicruta z Heatherą.
- Czy coś nas ominęło? - spytała czarnowłosa Astrid.
Ta próbowała coś odpowiedzieć, ale przeszkodził jej Mieczyk.
- Uważaj, Heather - ostrzegł. - Teraz to to jest bardzo delikatne.
- I zajęte - parsknęła Szpadka.
Gdyby wzrok potrafił zabijać, bliźniaki już pewnie spadaliby bezwładnie ku oceanowi. Heathera wytrzeszczyła oczy i uśmiechnęła się szeroko.
- Zeszliście się! - krzyknęła z radością. - Nareszcie!
Astrid przewróciła oczami, ale również się uśmiechnęła, posyłając wszystko mówiący wzrok Czkawce. Poczuł przyjemne ciepło, rozchodzące się po ciele.
- Tylko uważaj - Dagur przechylił się na Gronklu do Czkawki. - Kobiety już są takie, że cię wezmą pod pantofel i...
- Dagur! - krzyknęły Heathera i Astrid jednocześnie.
Ten podniósł ręce w geście kapitulacji i wzruszył ramionami.
- Ja z babami nie walczę - powiedział i znowu zwrócił się do Czkawki. - Zapamiętaj moje słowa.
Heathera odchrząknęła i Dagur z szaleńczym uśmiechem oddalił się od szatyna. Czkawka zastanawiał się, jaki wpływ ma na niego teraz jego siostra.
- Jako młodszy brat, posłucham twojej rady - zaśmiał się do niego.
Dagur wziął głęboki haust powietrza i przyłożył dłoń do serca. Pociągnął nosem.
- Młodszy braciszek - powtórzył.
Czkawka uśmiechnął się lekko. Nigdy nie myślał o posiadaniu rodzeństwa, a od jakiegoś czasu Dagur stał się dla niego nowym członkiem rodziny. Niczym prawdziwy starszy brat.
Pojawił się Sączysmark, który tylko łypnął okiem na rodzeństwo Berserków, a później posłał mordercze spojrzenie Czkawce. Szatyn trochę speszył się pod tym wzrokiem, ale do akcji wkroczyła Astrid.
- O! Dobrze, że jesteś, Smark - powiedziała z uśmiechem. - Właśnie rozmawialiśmy o komplementach.
- Nic mnie nie złamie - wyprostował się w siodle Jorgenson.
- Serio mówiliśmy? - spytał Dagur, ale po chwili zrozumiał. - A! Mówiliśmy. Sączygnat, uważaj na czułe słówka.
- Sączysmark - poprawił go Jorgenson.
- On też niech uważa.
Atmosfera się rozrzedziła. Każdy rzucał swoimi żartami, jak za starych, dobrych lat.
- O, o! - krzyknął Mieczyk. - A pamiętacie jeszcze kamienie szczęścia? To były czasy.
- To nie były kamienie szczęścia - próbował wyjaśnić mu Śledzik.
- Jakie kamyki? Też chcę - Dagur odchylił się na swoim smoku.
- Na pewno chcesz jajo Zmiennoskrzydłego? - spytał go Czkawka.
Berserker zamyślił się i uśmiechnął.
- Czemu nie? - stwierdził. - Król Demolki miałby kolegę, co nie?
Zielony Gronkiel mruknął na potwierdzenie.
- One i tak nie dają szczęścia - oznajmił Sączysmark. - Omal nie zginąłem tamtego dnia!
- A ja miałem - powiedział Mieczyk. - I przeżyłem!
- Bo Astrid cię złapała, kiedy skoczyłeś do dołu z Ognioglistami - wypomniała mu Szpadka.
- To było czyste szczęście!
Czkawka uśmiechnął się, patrząc na przekomarzających się przyjaciół. Bliźniaki zaczęli się okładać pięściami, a Dagur z Sączysmarkiem im wiwatowali. Heathera ze Śledzikiem bezsilnie wpatrywali się w całe wydarzenie.
Astrid odchrząknęła cicho, zwracając uwagę szatyna i wskazała palcem na niebo. Czkawka spojrzał w górę i ujrzał pasmo gęstych chmur. Uniósł brew, ale Wichura już wzbijała się ponad nie.
Czkawka zwolnił Szczerbatka, by znalazł się za resztą, a później wzbił się do góry, by lecieć ponad chmurami. Astrid już tam była i patrzyła na słońce daleko przed nimi.
Zauważyła szatyna i uśmiechnęła się na jego widok. Szczerbatek podleciał za Wichurę, by dwójka mogła złączyć dłonie. Czkawka poczuł spokój, kiedy ich palce się splotły.
- Nigdy nie sądziłam, że tak to się skończy - powiedziała Astrid.
- Czyli jak?
- Szczęśliwie - uśmiechnęła się do niego ciepło. - Bałam się, że nigdy nie zaznam miłości. Szczególnie twojej.
- Ej, przecież to ty mnie pierwsza pocałowałaś kilka lat temu - powiedział z uśmiechem. - Jak mógłbym nie odebrać tego dobrze?
Zaśmiała się cicho i ścisnęła mocniej jego dłoń.
- Czyli już dawno coś czułeś - stwierdziła.
Zaczerwienił się odrobinę.
- No tak - odparł. - Znaczy, nie żebym się narzucał, albo... Gdybym miał czas.. znaczy odwagę... Trochę za dużo tego wszystkiego na raz, tak sądzę. Nie jestem idealny, ale...
Przerwał, bo odchyliła się w siodle w jego stronę i dotknęła dłonią jego policzka.
- Cóż, dla mnie jesteś - oznajmiła cicho.
Westchnął i chwycił ją za rękę. Sądził, że wpatruje się w te głębokie, błękitne oczy przez wieczność, ale wcale nie chciał przerywać. Gdyby stali na ziemi, już pewnie zaznałby dotyku jej ust.
- Ekhem.
Oboje odwrócili się i ujrzeli wszystkich pozostałych jeźdźców, wpatrujących się w nich z uśmiechami. Na ich czele leciał Dagur, unosząc wysoko brwi do góry i uśmiechając się tajemniczo.
- Zostanę wujkiem? - spytał z powagą.
Czkawka nigdy nie czuł takiego gorąca, jaki go teraz oblał.
- Czy wy nie wiecie, co to prywatność? - jęknął.
- Musisz nas zaznajomić z niektórymi definicjami - wyszczerzył się Sączysmark.
Astrid zaśmiała się, a z nią reszta jeźdźców. Czkawka pokręcił głową z bezsilnością. Szczerbatek ryknął doniośle, a pozostałe smoki wtórowały mu porykiwaniami.
- Dobra, ludzie - przerwał im szatyn. - Wracajmy do domu!*
Taaa ostatnio mam mało weny, ale coś się zawsze znajdzie albo złapie xD
Oto jak według mnie powinna się ciągnąć dalsza część, zaraz po zakończeniu serialu x3
Nie, żebym narzekała.
Jak mi cu wpadnie do łba, to napiszę coś niedługo :'D
![](https://img.wattpad.com/cover/91399943-288-k229061.jpg)
CZYTASZ
One Shots ;3 Hiccstrid
FanfictionKrótkie historyjki, które nie mają ze sobą nic wspólnego, prócz głównego tematu - Czkawka i Astrid <3 Zapraszam do czytania ;)