Walentynki

2.1K 95 19
                                    

          Ten dzień był wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. 
Czkawka powtarzał sobie te słowa co jakiś czas, aż sam zaczął w nie wierzyć. Za godzinę wszyscy mieli lecieć na Berk, by świętować, a on wciąż nie miał pomysłu na słowa, a co dopiero na prezent. 
Oczywiście chodziło o Astrid. 
Pakował podstawowe rzeczy do torby, ponieważ mieli zamiar spędzić trochę więcej czasu w domu. Łowcy mogli poczekać. 
- Zapomniałeś o czymś - usłyszał głos za sobą. 
Podskoczył i odwrócił się do Astrid. Uśmiechała się ciepło, a na wyciągniętej dłoni leżał jego notes. Chwycił go niepewnie, uśmiechając się pod nosem. 
- Ta, dzięki - mruknął. 
Opanował chęć wybuchnięcia głośnym śmiechem. Szaleństwo zaczynało go dotykać.  
- Słuchaj - odchrząknęła. - Zastanawiałam się nad tymi całymi Walentynkami. 
- Taaak? - udawał zdziwionego. - I co wywnioskowałaś? 
- Że to nie dla mnie. Zostaję na Skraju. 
Omal się nie przewrócił. Szybko się opanował, nie dając po sobie poznać, jak bardzo uraziły go te słowa. 
Nie dla niej? Nigdy nie czuł takiego zimna, jaki teraz przeszedł mu po plecach. Poczuł się urażony, jak i zraniony. Gdyby tylko wiedziała... 
- Ale to.. to święto! - zająknął się. - Będą wyścigi smoków! I całe mnóstwo zabaw! 
- Wiem, że to dziwne, ale nie chcę - oznajmiła, uciekając gdzieś wzrokiem. - Zresztą ktoś musi pilnować Skraju. 
- Astrid... 
- Nie, naprawdę. Zostaję. 
Próbowała się do niego uśmiechnąć, ale wyglądało to jak wymuszony grymas szczęścia. Widział smutek w jej oczach. Oparł się o stół, odprowadzając ją wzrokiem do wyjścia. Pragnął pobiec do niej i dalej przekonywać, ale skończyłoby się na jąkaniach i potknięciach. 
Kiedy zniknęła mu z oczu, westchnął ciężko. Nagle pakowanie wydało mu się ciężkie i mozolne, nie mające żadnego sensu. Również teraz chciał zostać z nią, ale jako syn wodza, nie mógł sobie na to pozwolić. Miał wieczorem prowadzić wyścigi smoków. 
Kiedy wyszedł z chaty, torba wydawała mu się makabrycznie ciężka. Przy kopule zebrali się już pozostali jeźdźcy. Czkawce serce ścisnęło się na myśl, że kilka dni nie zobaczy roześmianej twarzy blondynki.
Podszedł do Szczerbatka i przywiązał torbę do siodła. Smok wyczuł targające jeźdźcem emocje i trącił łbem jego ramię pocieszająco. Czkawka poklepał przyjaciela po pysku i uśmiechnął się smutno. Wskoczył na Szczerbatka, gotując się do lotu. 
- Ej, a Astrid? - spytała Heathera. 
Znów poczuł ten ucisk w piersi, ale odetchnął spokojnie. 
- Ona.. zostaje - oznajmił. - Nie będę jej do niczego zmuszał. 
Nikt nie zadawał więcej pytań, co bardzo go ucieszyło. Szczerbatek wzbił się ze swoim jeźdźcem w powietrze, a za nimi wzleciała reszta. Czkawka starał się nie odwracać za siebie. 

          Stoick klepnął syna w plecy, przez co omal nie powalił go na ziemię. 
- Coś taki zamyślony, co? - spytał wódz. 
- A to coś nowego? - mruknął Czkawka. 
- Może nie masz prezentu dla swojej dziewczyny? - zaśmiał się Stoick. 
- Przecież nie mam dziewczyny. 
- Mam nadzieję, że po tym dniu to się zmieni. 
Tym optymistycznym akcentem, wódz zakończył rozmowę, wtapiając się w tłum roześmianych wikingów. Czkawka potarł kark, rozglądając się po zebranych. Wszyscy najwyraźniej świetnie się bawili, wikingowie wręczali kwiaty paniom, dało się słyszeć podekscytowane rozmowy i wybuchy śmiechu. 
Rozległ się dźwięk rogu, zapowiadający wyścig smoków. Szatyn westchnął i podbiegł do Szczerbatka, który energicznym krokiem również podszedł do jeźdźca. Czkawka rozsiadł się wygodnie w siodle i wypróbował ruchy ulepszonej protezy ogona. Kiedy upewnił się, że wszystko działa jak należy, Szczerbatek z chęcią machnął skrzydłami i odbił się od ziemi. 
Tłum wikingów zawył z radości na widok Nocnej Furii przemierzającej wieczorne niebo. Sączysmark pojawił się za Czkawką, siedząc na rozpalonym Hakokle. Pojawili się też Śledzik, Heathera oraz bliźniaki. Jeźdźcy w równej linii zawiśli w powietrzu, oczekując na znak. 
Nastała cisza. W napięciu oczekiwano wystrzału, smoki w ciszy uważnie obserwowały Pyskacza, który miał zarządzić start. Już miał wysyłać w powietrze rozpaloną kulę ognia, kiedy przed jeźdźców spadła Wichura. 
- Chyba nie myśleliście, że zaczniecie beze mnie, przegrywy - parsknęła Astrid.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a Czkawka posłał blondynce uśmiech. 
- Jednak przyleciałaś - powiedział. 
Dłonią poprawiła grzywkę, rumieniąc się lekko. 
- Zdania nigdy nie są pewne - mruknęła. 
Ustawiła się obok szatyna i machnęła ręką do Pyskacza. Ten odczekał kilka sekund, po czym przeciął linę katapulty. Płonący głaz wzleciał w powietrze, uderzając po chwili w wodę z głośnym hukiem. 
Smoki jak jeden mąż wystartowały z miejsca, prześcigając się wzajemnie, a tłum krzyknął z podekscytowania. Czkawka nastawił protezę na szybszy lot i wysforował się naprzód. Szczerbatek z wywalonym językiem napawał się zabójczą prędkością, wciąż zwiększając odległość między pozostałymi. 
Jednak Wichura również dawała radę i zaczęła ścigać Szczerbatka. Czkawka ze zdziwieniem spojrzał na Astrid. 
- Wiesz - wzruszyła ramionami z chytrym uśmiechem. - Te kurczaki. 
Pokręcił ze śmiechem głową i pogonił Szczerbatka, który z chęcią zamachnął mocniej skrzydłami. 
Zbliżali się do kolumny skalnej, którą trzeba było okrążyć, a następnie wracać na Berk. Czkawka poklepał swojego smoka po łbie. 
- No dobra, mordko - powiedział. - Zobaczymy, czego wart jest ten ulepszony ogon. 
Smok mruknął potakująco, a szatyn nastawił protezę na zakręt. Powietrze uderzyło w jego twarz silniej, gdy Nocna Furia wykonywała ostry zwrot. Smok machnął skrzydłami, powarkując z wysiłku. Po chwili ominęli kolumnę i zawracali w stronę wyspy. 
Wichura nadrobiła zaległości i znowu zaczęła doganiać Szczerbatka. Czkawka czuł dziwną obawę, że jednak przegra.
Po chwili Śmiertnik zrównał się z Nocną Furią i oboje przeganiali się w pędzie. Astrid wyglądała na roześmianą, a szatyn poczuł przyjemne ciepło, które rozeszło się po ciele. Zmniejszył naciągnięcie protezy ogona, przez co Szczerbatek minimalnie zwolnił, ale to wystarczyło.
Astrid z okrzykiem tryumfu wylądowała na wyspie wśród oklasków i okrzyków wikingów. Szczerbatek po chwili stanął obok Wichury, która pomrukując przywitała go. Czkawka z lekkim uśmiechem zsunął się z siodła i obserwował, jak na głowę Astrid układają wianek, jako znak zwycięstwa.
Reszta jeźdźców zdążyła wylądować. Bliźniaki kłócili się z Sączysmarkiem o korki w powietrzu, ale nikt nie zwracał na nich większej uwagi.
Astrid zauważyła przyjaciół i z uśmiechem podeszła do Czkawki. Uderzyła go lekko w pierś. 
- Dałeś mi fory - oskarżyła go.
- Nie wiem, o co ci chodzi - potarł dłonią kark i poczuł, że się czerwieni. - Wichurka dała z siebie wszystko, ot cała tajemnica. 
Astrid przekrzywiła głowę, uważnie studiując wyraz twarzy szatyna. Poczuł się dziwnie pod jej czujnym spojrzeniem. 
- Mógłbyś dostać nagrodę pocieszenia - oznajmiła. 
- Jaką na przykład? - spytał ironicznie. - Jeśli mieliby dać mi wianek... 
Nie dokończył, bo wargi Astrid zamknęły jego usta, składając na nich delikatny pocałunek. Kiedy się cofnęła, z trudem powstrzymała wybuch śmiechu na widok szeroko rozwartych oczu Czkawki. Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale wydostał się z niego tylko niezrozumiały bełkot. Astrid położyła palec na jego wargach. 
- Spokojnie - powiedziała. - Nie chcemy byś nam zemdlał. 
Zaczerwienił się po czubki uszu, a wśród zebranych wikingów poniósł się śmiech. 
- To ma być pocałunek?! - prychnął Pyskacz. - Widziałem lepsze.
- Gorzko! Gorzko! - krzyczeli bliźniaki i Sączysmark. 
Astrid nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. 
- Ojej, bo ktoś inny nam zaraz zemdleje - uśmiechnął się do niej Czkawka. 
- Zamknij się, Mądraliński - ale również nie mogła się nie uśmiechnąć. 
- Skoro tłum tak chce - objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. - Trzeba spełnić jego żądania. 
Wpił się w jej usta, wywołując u niej cichy jęk. Objęła go za szyję i odwzajemniła pocałunek, a wikingowie podnieśli radosne okrzyki. Astrid na chwilę otworzyła oczy, by zobaczyć Heatherę, która uniosła w górę kciuki. Później blondynka wróciła z większą przyjemnością do pocałunku, ściągając swój wianek i układając go na głowie Czkawki.
          Ten dzień był wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. 

*

No to mamy Walentego ;D Os na święto jest, pragnę tego w RTTE, więc DW - nie zawiedź mnie xD O zrymowało się x>
Kto czci dzień dzisiejszy? =3 



One Shots ;3 HiccstridOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz