List trzynasty

357 51 5
                                    

Hugh oparł swoje plecy o ścianę i usilnie myślał, czy przypadkiem nie zakochał się w Aniele Stróżu. Teraz już znał powód, dla którego Mateusz uratował go przed paroma miesiącami od wizyty w poprawczaku. Problemem było ile prawdy mu powiedział. Czy możliwym by było, że ten go kochał? To pytanie wciąż krążyło po jego głowie, nie pozwalając skupić się na tym, co działo się wokół. W końcu czując, że jego nogi zaczęły się uginać pod jego ciężarem, zdecydował się zająć miejsce siedzące. Kiedy jednak usiadł na podłodze, jak na złość rozbrzmiał dzwonek, który zmusił go do ponownego podniesienia się.
W tym jednak stanie, gdy serce biło mu nienaturalnie szybko, a twarz wyglądała jak pomidor, nie miał odwagi pokazać się komukolwiek. Na szczęście było to już ostania lekcja, więc pozostało mu jedynie zerwać się z zajęć. Im szybciej tym lepiej, tylko, że narobi sobie przez to jeszcze kłopotów. Tylko raz wagarował i było to w piątej klasie. Mama nie była na niego w ogóle zła, ale tata przez długi czas suszył mu głowę. Poza tym odbył niemiłą pogawędke z wychowawczynią, czego na pewno nie chciał powtarzać.
- Tylko wpierw coś mu odpiszę - mruknął chłopak, wyjmując z plecaka zeszyt i długopis. - Powiem, że byłem u pielęgniarki, bo uderzyłem się w rękę.
Wyrwał kartkę ze środka swojego zeszytu i mając za podkładkę ścianę, napisał najstaranniej jak potrafił swój list.

Drogi Mateuszu,

nie wiedziałem, że masz taką skomplikowaną przeszłość miłosną. W ogóle nie spodziewałem się, że byłeś zakochany w chłopaku. Ten głupek, którego imienia chyba mi nie podasz, powinien żałować, że nie zauważył, że Ci na nim zależy. Ja na pewno zachowałbym się inaczej.
Tak przynajmniej myślę.
Nie przyjdę do tej kawiarni, bo w ogóle Cię nie rozumiem. Najpierw mówisz, że nie chcesz się dowiadywać kim jestem, a potem proponujesz mi takie coś. Może to wyjaśnisz, co?
I dlaczego zwracasz się do mnie kochanie? Jesteśmy w jakimś związku? Jeśli tak, to czemu ja o tym nie wiem? I jeśli bardzo chcesz być tym seme, to może Ci pozwolę. Ale może!

Twoja (nie) księżniczka

Odłożył swój długopis do plecaka, kartkę zaś zgiął i włożył do kieszeni. Czując się już odrobinę lepiej, skierował się do klasy szybkiem krokiem. Dzięki zegarze, który wisiał na ścianę, dowiedział się, że załatwił sobie 15 minut spóźnienia na matematykę. Miał szczęście, że szło mu dobrze z tego przedmiotu, a i nauczycielka go lubiła.
Otworzył drzwi sali wcześniej, biorąc głęboki wdech.
- Miło panią widzieć. Przepraszam za spóźnienie - przywitał się, uśmiechając się przepraszająco w stronę młodej nauczycielki.
- To dobrze, że miło. Gdzie cię nogi poniosły? - zapytała, przerywając tłumaczenie jakiegoś zadania.
Tak jak Hugh się spodziewał, Mateusz zerknął w jego stronę zaciekawiony, czym odrobinę go zestresował.
- Uderzyłem się w rękę i poszedłem do pani pielęgniarki - wymamrotał, kierując się w stronę swojej ławki, schylając głowę, by przypadkiem spojrzenie jego i jego ukochanego się nie spotkały.
W momencie, w którym usiadł na swoim miejscu, nauczycielka westchnęła z lekkim zmęczeniem.
- Co ja się z tobą mam, Maks. Nie... Z wami wszystkimi.
Po tych słowach powróciła do swojej wcześniejszej czynności, a Hugh mógł rozpakować się i spędzić resztę tej godziny lekcyjnej na wpatrywaniu się w plecy swojego ukochanego, który siedział nawet nie dwa metry przed nim. W tym samym czasie obiekt jego westchnień, na marginesie swojego zeszytu wciąż bazgrał jedno i to samo imię - Maksymilian.
I kiedy ta dwójka żyła w swoim własnym świecie, reszta klasy przeżywała katusze na myśl o tym, że następnego dnia z tematu, który teraz omawiali, będą musieli napisać sprawdzian.

Nie bój się, bo obronie cię || Boys LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz