List dwudziesty siódmy

319 42 2
                                    

Maks chodził po swoim pokoju w te i z powrotem, wciąż szepcząc do siebie te same słowa. On się pomylił.
- Kurwa! - wrzasnął, tracąc nad sobą kontrolę i kopiąc z całej siły w drewnianą stronę łóżka. - Boli - pisnął.
Do chłopaka od razu dotarło, że znowu się pomylił i zamiast choć trochę uszkodzić mebel, zrobił sobie dodatkową krzywdę. Gdyby tylko rozumiał, czemu się tak właśnie stało. Użył za mało siły? No tak, jest po prostu słabym osobnikiem z natury.
Jedna zagadka rozwiązana, ale co z drugą? Dlaczego Mateusz wściekł się, bo ten go chyba kochał?
- Kogo kochasz bardziej. Mnie czy swoich rodziców? Wybierz.
I ten ból w jego oczach, gdy usłyszał: "ciebie". Wziął wtedy głęboki wdech i starając się być spokojnym, przemówił:
- Naprawdę? I ja się łudziłem, że ty... Zaakceptowałbym słowa. "Nie mogę wybierać." Twojej niby-miłości nie dam rady.
Po powiedzeniu tego, wyszedł i nawet nie pozwolił się odprowadzić do drzwi. Zostawił go samego sobie z pustką w głowie. W dodatku Maks nie wiedział nawet za co ma go przeprosić, więc żadnego słowa nie zanotował na swoim specjalnym listowym papierze.
Hugh wzdrygnął się, gdy usłyszał pukanie. Jego matka najwyraźniej nauczyła się, że ten nie życzy sobie, by ktoś wchodził do jego krainy bez zaproszenia. Tylko, że teraz zaistniał kolejny problem, bo chciał, by weszła, ale też jednocześnie wiedział, że może nie znieść jej obecności. Koniec końców może nawrzeszczy na nią i zrani, a potem straci ją na zawsze. Jeśli już tego nie zrobił. Kto chciałby się z nim użerać? Z człowiekiem, który wybrał zamiast niby-kochającej go rodziny, niby-chłopaka. Z człowiekiem, który wciąż i wciąż mówił, że nienawidzi, choć kochał cholernie mocno. Gdyby tylko oni czuli do niego to samo, co on do nich.
- Możesz wejść - powiedział Maks, siadając na swoim łóżku. 
Na jego twarzy pojawił się grymas, gdy to zrobił. Kto by pomyślał, że to na nim - jego miejsce do spania - zostanie znienawidzony. Prawdopodobnie od dziś będzie spał na podłodze, do momentu, w którym pogodzi się z Mateuszem. Czyli, że może już nigdy się nie wyspać.
- Kochanie, nic ci nie jest? - zapytała matka, wchodząc do środka.
Zdecydowała się tu przyjść, kiedy usłyszała hałasy z pokoju syna. Martwiła się, że ten może zrobić sobie krzywdę. W tym momencie starała się nie patrzeć mu w oczy, obawiając się, że może przypadkiem urazić go kolejny raz.
- Wszystko dobrze. Tylko pokłóciliśmy się. Ja i Mateusz - przyznał Hugh, przyglądając się dokładnie kobiecie przed nim, która nieśmiało ruszyła w jego stronę.
Dopiero teraz dotarło do niego, że jego matka od jakiegoś czasu się nie stroi. Nie maluje się i nie ubiera sukienek. Nie ma siły ukrywać swojego zmęczenia. Jak on mógł tego nie zauważyć? Jak mógł nie zauważyć, że chodzi wciąż przybita? Dlaczego widzi to właśnie w tym momencie?
Magda zajęła miejsce obok niego. Chłopak przełknął nerwowo śline, starając się zapanować nad potrzebą, powiedzenia matce całej prawdy. Zapytania jej się jak się czuje i czy jest szansa, że zjedzą razem kolacje. Ona go nie kocha. Ona go nie kochała. Wmawiał sobie, wbrew własnym uczuciom.
- Przytulisz mnie? - wyrwało mu się.
Po tych słowach zarumienił się i przeklinał swoją słabą stronę, którą usilnie starał się ukryć.
Magda niepewnie objęła go ramieniem. Ten wzdrygnął się na ten gest, nie mogąc uwierzyć, że naprawdę to zrobiła. Nawet nie przeszło mu przez myśl, że jego matka poczuła się szczęśliwa, mogąc w końcu dotknąć własnego dziecka. Nie mogąc się powstrzymać, pocałowała jego włosy.
- Jestem szczęśliwa - wyszeptała, omal się nie rozpłakując.
Maks poczuł się skołowany. Nawet jeśli teraz udawała, to robiła to doskonale. Gdyby nie znał prawdy o niej, uwierzyłby w to, że jej na nim zależy. Skoro ta chce się bawić w dobrą mamę, to czy nie była to jego szansa na wyznanie prawdy? Ale czy było to dobrym pomysłem? A co jeśli znowu się skłócą? Co jeśli wyprowadzi ją z równowagi i znowu będzie musiał udawać, że nienawidzi ją tak mocno, jak mocno ona sobie z niego kpi? Za późno na takie myśli, musiał powiedzieć, to co leżało mu na sercu.
- Mamo... Mateusz to mój... On jest moim chłopakiem - wydusił z siebie blondyn, rumieniąc się jeszcze mocniej.
Zacisnął powieki, obawiając się podniesionego głosu swojej rodzicielki.
Magda zamarła. Nie mogła uwierzyć w to, że jej syn zdobył się na takie wyznanie. Wyznanie skierowane do niej, do niej, której nienawidził najbardziej na świecie. Czy teraz znowu ją zaakceptował? Zaakceptował jako swoją matkę. Jeśli tak, to jeżeli teraz powie, że o tym wiedziała, to znowu ją znienawidzi? Za to, że go szpiegowała. Nie mogła na to pozwolić. Musiała tylko udać, że się tego nie spodziewała. Zareagować tak jak każda inna matka.
- To żarty, prawda? - zapytała, odsuwając się od swojego syna. - Mój syn jest g-gejem? - zająknęła się. - Nie może być. Przecież ty jesteś normalny!
- Proszę wyjdź - usłyszała chłodne słowa od Hugha.
Nie zaprotestowała, a jedynie posłusznie opuściła to pomieszczenie, mając nadzieję, że znowu czegoś nie spaprała.
Maks usiadł przy swoim biurku, kiedy znowu został sam w swojej krainie i wziął do ręki długopis. Teraz matka będzie patrzeć na niego jak na dziwoląga. Powie wszystko Markowi, który go znienawidzi. Jego siostra-hipokrytka, gdy się o tym dowie, będzie jeszcze mocniej sobie z niego szydzić, ale przynajmniej będzie mógł patrzeć w lustro, nie widząc w nim tchórza.

Drogi mi Mateuszu,

Przepraszam za wyprowadzenie Cię z równowagi. Wiem, że masz wiele powodów do zmartwień, a ja dokładam ci ich jeszcze więcej. Dotarło do mnie, że tak naprawdę przez cały czas martwiłeś się o moje relacje z rodziną. Jeszcze raz przepraszam. Postaram się z nimi pogodzić i zrozumieć ich dla Ciebie. Dla twojej osoby, która tak mocno zawróciła mi w głowie. Pewnie mi nie wierzysz, ale ja naprawdę coś do ciebie czuję. Tylko jeszcze nie wiem, co to za uczucie, choć miłość wydaje mi się najbardziej prawdopodobna. Ty też tak masz, prawda? Powiedziałeś w końcu, że chyba mnie kochasz.
Co do naszego pocałunku, wiedz, że nie było źle. Było nawet miło. Powtórzymy to kiedyś?

Hugh

Jeszcze nigdy nie napisał tak wielkiego kłamstwa w liście do Mateusza.

Od autora: Dzisiaj biadolenie głównego bohatera. Choć uważam, że z nas dwóch to ja mam więcej powodów do użalania się nad sobą.

Nie bój się, bo obronie cię || Boys LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz