List dwudziesty trzeci

296 44 6
                                    

Maks szedł lekko spięty za Mateuszem, zastanawiając się, czy to przypadkiem nie wygląda jak iście na spotkanie z katem. Podskoczył ze strachu, gdy jego miłość odezwała się nagle.
- Chcesz coś zjeść? Niedaleko jest fajna kawiarnia, do której często chodzę - oznajmił Mateusz, zatrzymując się. - I idź obok mnie - dodał, zastanawiając się, czy odpowiednim było złapanie teraz Hugha za rękę.
Zrezygnował jednak z tego pomysłu, wiedząc, że mógł zobaczyć ich ktoś ze szkoły, a tego blondyn mógł nie znieść, pomimo swoich miłosnych wyznań. Przy okazji okazałoby się, że są one nic nie warte.
- No okey - zgodził się Maks.
Niechętnie patrzył przed siebie, wiedząc, że jeżeli schyli głowę, to będzie mógł zaliczyć zbliżenie z jakimś słupem, co zdarzyło mu się nawet dzisiejszego ranka. Starał się nie patrzeć jednak na ludzi, których mijali ani na panią, która przywitała się z nimi, gdy weszli do jakiegoś lokalu, czując, że każdy spogląda na niego z wyższością. Jakby był niczym więcej jak jakimś plebsem wśród arystokracji. Normalnie nie towarzyszyły mu podczas bycia na głównej ulicy takie uczucia, ale kiedy spędzał czas z Mateuszem, jego pewność siebie lekko spadała.
- Usiądźmy - polecił Mateusz, gdy byli już w ów środku kawiarni.
Chłopak wskazał palcem na dwuosobowy stolik, który stał w dosyć ustronnym miejscu. Maks na samą myśl, że będzie musiał siedzieć naprzeciwko bruneta, dostawał gęsiej skórki.
- Dwie kawy z mlekiem poprosimy - powiedział Mateusz do kelnerki, gdy ta miała zamiar podać mu menu.
Kobieta uśmiechnęła się, poznając stałego klienta i odeszła od stolika, zostawiając chłopaków samych.
- O czym chcesz pogadać? - zapytał się Hugh, starając się nie zwracać uwagi na to, że oprócz nich znajdują się tutaj tylko same dorosłe pary lub starsze babcie.
Na codzień raczej nie spotykało się dwójki licealistów w takich miejscach, więc ktoś może wytykać ich palcami. Choćby ta dziwna blondynka, siedząca niedaleko nich.
- Chcę porozmawiać z tobą o twojej rodzinie - przyznał Mateusz bez owijania w bawełnę. - Czy twoja siostra powiedziała ci kiedyś, że Cię nienawidzi?
Maks spiął się, wiedząc już, że wcale nie jest to sekretna randka.
- Czemu chcesz to wiedzieć? - zapytał w ramach odpowiedzi.
- No to kiedy?
Spojrzenie Mateusza stało się natarczywe.  W jednej chwili Hugh czuł, że robi mu się gorąco i żałował, że założył dzisiaj koszulę z długim rękawem, tak jak poleciła mu jego mama.
- Ja nie...
Kolejny raz zabrakło mu słów, ale tym razem wcale nie ze zawiedzenia. On po prostu miał jedną, wielką pustkę w głowie. Nie zdarzało mu się to zbyt często. W końcu zawsze miał solidne argumenty na potwierdzenie swoich racji. Więc czemu teraz nie miał?
Mateusz widząc to, westchnął bezradnie i wziął do ręki swój plecak, by wygrzebać z niego piórnik i brudnopis, z którego wyrwał dla chłopaka kartkę.
- Możesz napisać - powiedział z lekką niechęcią, wiedząc już, że dzisiaj nie uda mu się jeszcze przemówić chłopakowi do rozumu. - Jak chcesz to będziesz mógł sobie wtedy pójść.
Hugh nie namyślając się długo użył swojej ulubionej formy komunikacji. W tym momencie nie obchodziło go to, że może znowu zranić Mateusza swoim egoistycznym zachowaniem. Bądź co bądź wychodzi na to, że nie potrafi z nim nawet normalnie porozmawiać. Liczyło się tylko to, by wyjść stąd, zaczerpnąć świeżego powietrza i wrócić do domu, gdzie nie czeka na niego nic, prócz nudy, i złości.

To nie tak, że nie wiem kiedy to powiedziała. Robi to za każdym razem w myślach, gdy tylko mnie zobaczy. Jestem tego pewny. To się po prostu czuję. Poza tym zawsze patrzy się na mnie jak na dziwaka. Czy to nie wystarcza? Nie wiem co chcesz mi powiedzieć, ale wiedz, że ja się nie mylę i nie potrzebuje żadnego psychologa. Twojej pomocy także nie. Nie w tej sprawie.

Po napisaniu ostatniego słowa Maks wstał z krzesła i wymijając kobietę, która niosła ich zamówienie, wyszedł z tego miejsca.
Drugi chłopak doprowadzając kelnerke do jeszcze większego zdumienia, podarł list blondyna, nawet go nie czytając.
- Chcesz się napić? - zapytał kobietę, nie przejmując się tym, że ich pierwsze spotkanie poza szkolne nie trwało nawet pół godziny.

Od autora: G4ndzi4 bardzo dziękuję za dobre śniadanie i pomoc przy pisaniu. Jak wygrasz ze mną w szachy, to może cię polubię.

Nie bój się, bo obronie cię || Boys LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz