- Już jesteś, kochanie? - zapytała się już w progu matka Maksa, widząc, że jej syn wrócił do domu. - Dzisiaj na obiad twoja ulubiona zupa.
Hugh prychnął, przypominając sobie, że w ich domu był nieproszony gość znany jako Marek.
- Siostra w domu? - zapytał, nie mogąc pozbyć się szorstkiego tonu.
- J-Jest - mruknęła Magda.
Choć z początku miała zamiar porozmawiać ze swoim synem, tak jak robiła to zazwyczaj - zapytać jak w szkole, czy znalazł sobie dziewczynę, jak idą przygotowania do jakiś uroczystości - to teraz nie chcąc go jeszcze mocniej denerwować, wróciła do kuchni. To okres buntu - tak sobie powtarzała. Problemem było, że wmawiała to sobie od paru lat.
- Może on po prostu mnie nienawidzi - powiedziała bezgłośnie.
Zawsze wydawało jej się, że Maksowi bardzo zależało na rodzinie. Kiedy był młodszy uwielbiał bawić się ze swoją siostrą, więc czemu teraz nazywał ją hipokrytką. W dodatku kiedy zaczynała opowiadać swoje historyjki o warzywach, którymi kiedyś chciała go czegoś nauczyć, ten natychmiast uciekał do swojego pokoju.
- Nie jestem głodny - oznajmił Maks, widząc, że jedynym wolnym miejscem było to obok Marka. - Jadłem na mieście - skłamał.
Może i był w kawiarni, ale nie napił się nawet wody. W dodatku zapomniał zabrać swojego drugiego śniadania, więc dziwne, że żołądek nie skręcał mu się z głodu.
- To dlatego tak późno wróciłeś? - spytała Maja, ale tak jak się spodziewała, Hugh zbył jej pytanie i ruszył do swojego zamku.
- Czemu on taki jest? - westchnęła Magda, zajmując swoje miejsce.
- Dramat miłosny - to była jedyna odpowiedź, jaką dostała.*****
Drogi Mateuszu,
W związku z twoim pytaniem, ja przepraszam, że
- Kurwa! - krzyknął chłopak, zgniatając kartkę.
Złapał się za głowę i ledwo powstrzymywał chęć zniszczenia czegoś. Przecież to oczywiste, że nienawidził swojej rodziny, bo oni nigdy go tak naprawdę nie kochali, więc czemu nie chciało mu to przejść przez gardło. Ba! On nie mógł tego nawet napisać.
- Kocham Mateusza - powiedział podniesionym głosem.
Powiedzenie tego jemu pewnie sprawiałoby problem, ale by to zrobił.
- Nienawidzę ma-ma-ma... Nie mogę! - zawołał, nie wytrzymując i uderzając pięścią w blat.
Jęknął z bólu. Tak bardzo go ranili, a on nie potrafił powiedzieć o nich złego słowa.
- Jak chcę, by było jak dawniej!
Po tych słowach rozpłakał się jak dziecko. Im mocniej tarł rękawem swoje oczy, by zetrzeć jak najwięcej łez, tym bardziej miał ochotę już nigdy nie pokazywać się nikomu na oczy. Siedział przy swoim biurku, roniąc łzy, przez następne minuty, które straszliwie się mu dłużyły. Podniósł głowę dopiero wtedy, gdy usłyszał, że ktoś otwierał jego drzwi bez pukania.
- Kochanie - szepnęła jego matka, wchodząc do środka. - Kochanie?
Zamarła, widząc swojego syna, który miał zaczerwienione oczy, z jego nosa spływały smarki, a jego głos, który po chwili usłyszała był zachrypnięty.
- Wypad stąd!
Magda czuła, że to ten moment, w którym musiała być matka. Podejść do niego, przytulić, pocałować we włosy, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze.
- Głuchaś?!!
I choć miała takie odważne myśli to, i tak zostawiła swojego syna samego, wiedząc, że równie dobrze, takim posunięciem może stracić go na zawsze.
- Nienawidzę jej! - zawołał Hugh, gdy drzwi się zamknęły.
Złapał długopis i omal go nie łamiąc, zaczął pisać.Nienawidzę ich wszystkich.
Oni nigdy mnie nie zrozumieją. Wciąż i wciąż patrzą na mnie jak idiotę, którym można się wysługiwać. Udają, że mnie kochają, a kiedy przychodzi co do czego, nie potrafią mnie nawet pocieszyć. Nawet przytulić, pochwalić i zażartować. Wyglądają jakby się mnie bali. Co ja im zrobiłem? To prawda, że łatwo mnie zdenerwować, ale to nie znaczy, że nie chcę, by okazywali mi swoją miłość. To wszystko wina Marka. Gdyby mama go nie miała, wszystko byłoby łatwiejsze. I gdybym nie miał siostry, też byłoby lepiej. Nie potrzebna mi hipokrytka w domu, która tylko wszystkich skłóca.
Nie chce już o tym rozmawiać więcej.
Hugh*****
- Mamo, co Hugh ci znowu zrobił? - zapytała Maja, podbiegając do swoje rodzicielki i przytulając ją z całej siły. - Trzymaj mnie, bym nie poszła tam i idiocie nie przywaliła. Czego nie powiem i tak wychodzę na tą złą. Mamo pomyśl proszę nad jakąś terapią.
Marek spoglądał na kobiety ze współczuciem, czując się współwinny tej sytuacji. Może to właśnie był czas, kiedy powinien porozmawiać ze swoim może w przyszłości przybranym synem. Tylko jak skoro ten ucieka jak tylko go zobaczy i rzuca uwagami typu "nie udawaj mojego ojca".
Ignorując w końcu płaczące kobiety, Marek rozejrzał się po pokoju. Na ziemi dostrzegł małą niebieską karteczke.
- Pewnie komuś wypadła - pomyślał.
Podniósł ją i rozwinął. Przeczytał jej zawartość i w żadnym razie nie wierzył w słowa na niej zapisane.Przepraszam Maks, że tak naciskam, ale chcę Cię uświadomić, jakie masz szczęście. Uwierz mi, ja otaczam się większą ilością dwulicowych ludzi. Poznałem twoją rodzinę i jestem pewien, że oni to akurat dobrzy ludzie. Jeszcze raz bardzo przepraszam.
Jak napisze, że też cię kocham, to mi wybaczysz, więc...
Kocham Cię cholernie mocno! Mam nadzieję, że czytałeś to na głos.
MateuszPS Nie rozientowałeś się, że Ci to podrzuciłem, prawda? Mi też łatwiej się pisze, niż rozmawia.
- Madziu, musicie to przeczytać - zwrócił się do Magdy i Mai.
Te niechętnie zrobiły to, po chwili też zamierając.
Maks miał chłopaka?Od autora: Zastanawiam się, kto jest najbardziej pokrzywdzony w ich rodzinie. On, który myśli, że nikomu na nim nie zależy, czy oni, którzy kochają go, ale on tego nie zauważa.
CZYTASZ
Nie bój się, bo obronie cię || Boys Love
RomanceMateusz Wilk uczeń, na którego każdy patrzył z przymrużeniem oka przez pewien incydent z początku roku, pewnego razu zaczyna dostawać listy od niejakiego Hugha. W każdym z nich ten opowiada mu o swojej codzienności, chcąc w ten sposób wyzbyć się po...