List dwudziesty ósmy

284 38 3
                                    

Maks spakował swój podręcznik od matematyki i odetchnął z ulgą, przypominając sobie, że to jego ostatnia lekcja. Uśmiechnął się delikatnie i rzucił jeszcze ostatnie tęskne spojrzenie na ławkę - a dokładniej krzesło - przed nim. Znowu nie będzie mógł się zobaczyć z Mateuszem. Ostatni tydzień unikali się niczym bohaterowie marnych melodramatów, ale Hugh został przynajmniej uświadomiony, jak wygląda rzeczywistość po kłótni między ludźmi.
– Do widzenia, proszę pani – pożegnał się chłopak ze swoją ulubioną nauczycielką, jednocześnie wychodząc na korytarz.
Przez chwilę łudził się, że Mateusz będzie na niego czekać pod drzwiami, ale tak się nie stało. Blondyn przygryzł wargę, starając się odgonić pesymistyczne myśli. W końcu bohaterowie melodramatów albo się godzą, albo umierają dramatycznie RAZEM. Obie opcje nie wydawały się takie złe jeśli było się fanem romantyzmu.
– Wracamy razem?
Julia złapała Maksa za rękę i ścisnęła ją z całej siły. Uśmiechała się uroczo, choć Hugh został dobitnie uświadomiony, że nie darzy go ona żadnymi pozytywnymi uczuciami.
– Żartujesz sobie? Że niby ja z tobą? Wracać? – nie dowiedział. – Aaa! - krzyknął chłopak, gdy Julia mocno nacisnęła obcasem na jego stopę. – Mateusz na pewno nie lubi takich brutalek – stwierdził, starając się nie okazywać jak bardzo go boli.
– Nienawidzę cię – usłyszał w odpowiedzi.
– Ha? Przecież to wiem.
Julia nadęła policzki.
– Nie myśl, że jesteś ode mnie lepszy, bo Mateusz siedzi bliżej ciebie, idioto.
Ich dwójka szła korytarzem razem, nawet nie spodziewając się, że następnego dnia każdy będzie brał ich za parę.
– Myślę tak, dlatego że przyszedł do mnie do domu w niedzielę i...
– Żartujesz, prawda?!! – przerwała mu. Zauważyła jak koleżanki z jej klasy chichoczą na widok jej wybuchu, przez co zamilkła zawstydzona. Przez chwilę wydała się Maksowi urocza. Była to jedna z niewielu osób z jego towarzystwa, których nie uważał za fałszywe. Mógłby zostać jej przyjacielem, gdyby nie byli rywalami w miłości.
– A czemu miałbym? Ale wiesz... – wahał się, czy powinien jej to powiedzieć – pokłóciliśmy się i to tak porządnie. Masz coś do zabrania z szatni? – zapytał, wskazując palcem na schody do piwnicy.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową. Razem z innymi uczniami opuścili szkolny budynek, przez chwilę nie odzywajac się od siebie.
– Po co mi to mówisz? – zagadała, gdy uczniowie rozeszli się w różne strony, a ich dwójka mogła liczyć na minimum prywatności.
Miała zamiar ponabijać się z Maksa, ale zamiast tego wydało jej się, że została kolegą do zwierzania się.
– Powinnaś mnie zrozumieć skoro też go kochasz.
– Och – wymsknęło jej się. – Więc to tak.
Starała się zignorować to jak brzmiały słowa chłopaka. Jakby on też lubił go jako mężczyznę. Lubił go, będąc chłopakiem. Lubił i przyznawał się do tego, że jest gejem?
– Eee! Jesteś gejem? – zawołała bez zastanowienia, uświadamiając sobie co ten chce jej przeszkadzać. – Przepraszam – dodała, czując, że mogła go urazić.
– Nic się nie stało. Sam nie wiem kim jestem – wytłumaczył Hugh, łapiąc dziewczynę za rękę, myśląc, że w ten sposób jej nie zgubi. Ta zarumieniła się. – Po prostu chcę mieć Mateusza na wyłączność.
– Więc czemu mówisz o tym mi?
Blondyn uśmiechnął się niemrawo, nie do końca będąc pewnym, jaka odpowiedź jest tą prawdziwą.
– Też go kochasz, więc powinnaś to zrozumieć. Poza tym lubię cię – skłamał odrobinę.
Uważał ją za uroczą i wydawało mu się, że mogli się zaprzyjaźnić. Wcale nie musiał jej lubić, ale lubienie może przyjść w trakcie ich przyjaźni. Jeśli teraz taka nastąpi. Hugh zatrzymał się przez pasami, czekając, aż światło zmieni się na zielone.
– Zajdziemy jeszcze do sklepu, okey?
– Yhm – przytaknęła, idąc przez pasy, gdy światło się zmieniło. – Czy to nie Mateusz? – zapytała z lekką dezorientacją, zauważając znajomą sylwetkę i ubiór. – To na pewno on – stwierdziła, rozpoznając jego plecak. – Maks, co on tutaj robi? Jego dom jest w inną stronę.
Spojrzała na twarz swojego druha. Ten wydawał się być jednak jeszcze mocniej zaskoczony niż ona.
– Nie mam pojęcia. Nie rozmawiam z nim od tygodnia – wyszeptał.
Wziął głęboki wdech. Zerknął na Julie, zastanawiając się, czy ona myślała o tym samym co on. Ta zapytała, patrząc mu w oczy:
– Szpiegujemy go, prawda?
Hugh przytaknął, ciągnąc ją za rękę i przyspieszając kroku, by dogonić chłopaka, który wszedł do środka jednego z budynków. Maks od razu rozpoznał ten lokal.
– To jego ulubiona kawiarnia – poinformował dziewczynę. – My też wchodzimy.
Tak jak się spodziewał, klientami byli sami dorośli. W dodatku Mateusz zajął to samo miejsce co ostatnio.
Kiedy kelnerka, która ich ostatnio obsługiwała, zauważyła Maksa, ten położył palec na swoich ustach, dając jej do zrozumienia, by zachowała ich wizytę w sekrecie przed oczywistym osobnikiem. Kobieta pojęła to i wskazała im stolik oddalony od tego Mateusza.
– Znasz tą kobietę? – zapytała podejżliwie Julia, zajmując miejsce przy stoliku.
– Nie bardzo. Spotkaliśmy się raz, ale wydała się być miłą kelnerką – przyznał blondyn, siadając naprzeciwko niej.
– Nie ona. Ta, która siedzi przy Mateuszu.
Hugh wydał się zaskoczony. Zwrócił wzrok w miejsce, gdzie Mateusz wraz z nieznaną mu kobietą, pił mrożoną kawę. Musiała być tutaj wcześniej i złożyć już zamówienie.
– Na oczy jej nie wiedziałem – stwierdził chłopak, wyjmując z kieszeni swój telefon. – Napisać do niego? – zapytał, odblokowując go.
Dopiero teraz dotarło do niego, że chociaż wymienili się numerami, nie wysłali do siebie żadnej wiadomości. Wciąż tylko papierowe listy.
– I niby co mu napiszesz? Przecież mu nie powiesz, że chcesz wiedzieć z kim jest na randce.
Słysząc ostatnie słowa, Hugh zarumienił się.
– S-Skąd pewność, że t-to randka? – wydusił z siebie, czując, że jeszcze mocniej się czerwieni.
Julia westchnęła, rozczarowana głupotą jej znajomego.
– Przecież to oczywiste skoro spotkał się z dziewczyną na mieście po szkole, nie?
Sama nie miała ku temu żadnych wątpliwości, chociaż wolałaby, żeby nie była to prawda.
Maks pokiwał głową, pokazując jej, że rozumie. Chociaż jeden szczegół nie dawał mu spokoju.
– W takim razie co z nami? – wymsknęło się mu.
– J-J-Jesteś idiotą?!! – zawołała Julia, czując, że i ona niedługo zacznie przypominać pomidora tak jak jej miłosny wróg. – Jesteś ostatnią osobą, z którą mogłabym pójść na randke! – oświadczyła. – Wychodzę.
Po tych słowach zwracając całą uwagę na Hugha, wyszła z kawiarni, mrucząc przekleństwa w jego stronę. Chłopak starał się zignorować natarczywe spojrzenia, modląc się o to, by Maks nie spojrzał także w tą stronę.
– Wszystko dobrze, proszę pana? – zapytała znajoma kelnerka, decydując się zabrać w końcu zamówienie. – Może wody?
Maks patrzył na nią przez chwilę nie kontaktując, po czym otrząsnął się i starał się udawać, że wszystko gra.
– Nie tak źle. Jak się pani nazywa? Ja jestem Maks, ale ludzie często mówią mi Hugh – przedstawił się chłopak, zastanawiając się, czy powinien zajmować kobiecie czas w pracy.
W końcu była dorosła, a dorośli nie lubią, kiedy się im przeszkadza, gdy zarabiają pieniądze.
– Weronika, Hugh – zaśmiała się kobieta. – A teraz zamówienie, bo mnie wyleją z pracy.
Hugh miał przeczucie, że przyjdzie tu dla niej nieraz , by powiedziała jego przezwisko jeszcze parę razy, tym miłym dla ucha głosem.

Od autora: Przepraszam za przerwę, ale miałam grypę. Na szczęście czuję się już lepiej i dzisiaj świętowałam nawet ze wszystkimi urodziny mojego brata, więc powinnam znowu zacząć pisać.

Nie bój się, bo obronie cię || Boys LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz