Maks mrugnął parę razy, uderzając niechcący, leżącego obok niego Mateusza w głowę. Po czym spojrzał nieprzytomnie na kobietę przed nim, starając się nie okazywać jak bardzo w tym momencie jest obolały. W dodatku nie rozumiał, dlaczego ta spoglądała na niego ze łzami w oczach, nie zwracając uwagi na to, że obok niego leżał chłopak, którego ledwo znała. Nawet nie zapytała, jak wszedł do pokoju, choć można byłoby się tego domyśleć.
– Maks, przepraszam – wyrzuciła z siebie, opadając na kolana i łapiąc się za głowę.
Patrzała tępo w ziemie, wprawiając blondyna w lekkie zawstydzenie. Sprawił, że jego matka popełniła tak poniżający gest. W każdym innym przypadku cieszyłby się albo przynajmniej zakpił z niej głośno, ale teraz nie był w stanie tego zrobić. Zwalił to na chorobę, ktora mocno dawała się we znaki.
– Przestań się o mnie zamartwiać – wykrztusił, zakrywając się kołdrą i obracając na drugi bok.
Przysunął się bliżej Mateusza, który leżał odwrócony do niego plecami. Prawdopodobnie wciąż spał. Maks przełożył swoją rękę nad ciałem chłopaka i splótł ich dłonie. W ten sposób czuł się spokojniejszy, choć nie było mu najwygodniej.
– Ach tak. Udajesz, że mnie nie znasz.
Hugh zamarł, słysząc te słowa. Nie odpowiedział.
– Ciągle to robisz. Myślałam, że coś dla ciebie znacze. Co zrobiłam źle?
Hugh wpatrywał się w ścianę, starając się udawać, że nie słyszy smutku w głosie swojej matki. Zazwyczaj go nie słyszał. Nie słyszał jak starała się go zrozumieć. Miał wręcz zakodowane, że ona kłamie. Jej nie można wierzyć. Dzisiaj jednak ból głowy i ogólne zmęczenie, nie pozwalało mu na jakiekolwiek podważanie jej słów. Nie potrafił zmieniać rzeczywistość na taką, która mu odpowiadała. Zbliżył swoje usta do ramienia Mateusza.
– Nie przeszkadza mi twoja inność. Nie przeszkadza mi to, że masz chłopaka. Nie przeszkadza mi to, że nie zaakceptowałeś Marka. On też uważa, że potrzebujesz czasu. Maja... Maja wie, że jesteś zestresowany egzaminami i nie jest na ciebie zła. Żadne z nas nie jest. Więc... Proszę... Powiedz czego od nas oczekujesz – wyrzuciła z siebie matka.
Hugh przygryzł swoją wargę i mocniej ścisnął dłoń Mateusza. Potrząsnął głową, starając się wyrzucić z głowy jakikolwiek przejaw miłości do swojej rodzicielki.
– Maks... Nigdy nie wiem co czujesz. Jestem twoją matką, ale... nie wiem nawet co lubisz jeść na obiad. Nie powiedziałeś mi, czemu rzuciłeś krzesłem. Nie powiedziałeś mi jak radzisz sobie w szkole. Nie powiedziałeś mi nawet, że dzisiaj będzie spał u ciebie chłopak!
Maks wzdrygnął się słysząc podniesiony głos matki. Więc jednak była zdenerwowana. Nawet ona potrafi taka być. Wypaść z roli? Nie przeszło mu to nawet przez myśl.
– Wiedziałam o wszystkim. Przeczytałam listy jakie dostałaś. Martwiłam się. Nie wytrzymałam, gdy wypadła ci kartka i na niej było tak dużo napisane. Tak wiele tego, czego nie wiem o tobie. Mogę ci ją oddać jeśli chcesz. Jest pewnie dla ciebie ważna. Bardzo ważna.
Maks przymknął oczy.
– Razem z pewnym chłopakiem, w którym się kiedyś zakochałam też pisaliśmy do siebie listy. Poznaliśmy się, gdy byłam nad morzem w wakacje. Pamiętam jak zaczęłam czytać książki, by poznawać jak najwięcej słów. Ciągle siedziałam w bibliotece i czasami przepisywałam zdania, które były ładnie sformuowane, by mu zaimponować. Tym mężczyzną był twój chrzestny – opowiadała dalej.
Maks zacisnął zęby na koszulce na Mateusza, mając nadzieję, że w ten sposób będzie mógł się skupić na słowach matki.
– Zabawne – zaśmiała się kobieta. –Pamiętam jak wściekłam się, bo twój ojciec w ogóle nie był o niego zazdrosny. Nie czuł nic, gdy mu o nim powiedziałam. Żadnego ukłucia w sercu. Takiego jak ja.
Maks doskonale ją rozumiał po raz pierwszy od bardzo dawna. Każdy byłby zły, gdyby osoba, która kocha miała do niego bezgraniczne zaufanie. On sam miał nadzieję, że Mateusz poczuje się tak samo jak on, gdy widzi go z dziewczynami w szkole albo poza nią.
– Przepraszam, że zajmuje twój czas. Zaproś Mateusza na śniadanie – zakończyła swój monolog Magda.
Ciało Maksa zaczęło się samoistnie trząść. Ze złość, ze strachu? Nawet on nie był tego pewny. By pewny jednak czegoś innego pomimo tego, że nie umiał skupić swoich myśli – jeżeli kocha swoją matkę, to powinien coś zrobić.
– M-mamo – mruknął, podnosząc się z łóżka.
Odwrócił się w stronę rodzicielki, która stała już przy drzwiach. Cierpliwie poczekał, aż ta zbliży się do niego nieśmiało, nie wiedząc, czym obdaruje ją syn.
– Przytul mnie – wydawał rozkaz z lekkim wahaniem, przez co brzmiał bardziej jak prośba.
Matka wyciągnęła w jego stronę niepewnie dłonie, na co blondyn złapał je i przyciągnął ją do siebie.
– Zależy mi na tobie – wyszeptał, starając się jak najbardziej wczuć.
Oboje zetknęli się czołami.
– O Boże masz gorączkę! – krzyknęła Magda, dopiero teraz zauważając, że jej syn jest czerwony na twarzy i trzęsie się jak diabli mocno.
Natychmiast wybiegła z pokoju w poszukiwaniu lekarstw, zostawiając go samego. Hugh uderzył się w policzek, chcąc się w końcu rozbudzić, bo obraz coraz mocniej mu się rozmazywał.
Mateusz, który nie spał od samego początku, złapał niespodziewanie Maksa od tyłu, przez co ten omal nie podskoczył ze strachu.
– Otwórz się na rodzinę, a będzie tylko lepiej – wyszeptał mu do ucha, po czym pocałował jego policzek.
CZYTASZ
Nie bój się, bo obronie cię || Boys Love
RomanceMateusz Wilk uczeń, na którego każdy patrzył z przymrużeniem oka przez pewien incydent z początku roku, pewnego razu zaczyna dostawać listy od niejakiego Hugha. W każdym z nich ten opowiada mu o swojej codzienności, chcąc w ten sposób wyzbyć się po...