Trening przebiegł zwyczajowo, więc raczej nie będę ci go opisywać. Musiałam dać im i sobie mały wycisk. I będę robić to częściej. Teraz przynajmniej mają dwa dni wolnego na odespanie i zregenerowanie sił.
Historia którą opowiedział mi Amic, cały czas tłucze mi się w głowie. Nie potrafię myśleć o niczym innym. Nie smakuje mi jedzenie, nie potrafię się nawet zdrzemnąć. Cokolwiek robię, zaczynam sobie przypominać jego opowiadanie. Nawet jeżeli nic nie robię i próbuję skupić myśli lub chociaż je wyciszyć, zaraz same schodzą na ten tor. Jak na złość. Najbardziej przytłaczające jest to, że nie potrafię sobie przypomnieć tego zdarzenia. Musiałam być naprawdę potężnie odurzona tym lekiem na uczucia. Nigdy przedtem, żadna historia nie wywarła na mnie takiego wpływu. Czuję się jak w gęstej mgle, nie mogę zobaczyć końca ani początku swej drogi, nawet promieni słonecznych.
Patrzałam tępo na notatnik trzymany w rękach, próbując rozszyfrować co jest w nim zapisane, cały czas odrzucając myśli o Amicu. Synir sprytnie wymyślił kod, ale mam nadzieję, że nie zajmie mi długo jego rozszyfrowanie. Skoro tak skrzętnie zadbał o te informacje, to znaczy, że może się za nimi kryć coś ważnego. Nie wiem ile już zmarnowałam na to kartek i atramentu. Mam nadzieję, że było na co.
Po dłuższym czasie bezczynnego siedzenia, stwierdziłam, że i tak nic więcej dzisiaj nie wymyślę więc lepiej zrobię coś bardziej pożytecznego. Ostrożnie schowałam w biurku notatnik Synira, razem ze swoimi notatkami i wyszłam z pokoju.
Poszłam zobaczyć jak ma się budowa szklarni i rury doprowadzającej wodę, oraz pewnie też już innych wynalazków. Dzień był o dziwo dość słoneczny i sprzyjający pracy. Nie było żadnego silniejszego wiatru ani nie zapowiadało się też na deszcz, więc pracownicy mieli idealne warunki. Rozejrzałam się za Stworzycielem. Chodziłam po całym terenie budowy ale nigdzie nie umiałam go znaleźć.
- Kogoś szukasz? - zapytał mnie ktoś, dobrze mi znanym ostrym głosem.
Spojrzałam na nią. Nawet jej przedtem nie zauważyłam. Ignis pomagała przy cięciu szkła. To była corvuska, pół feniks.
- Daniela – odpowiedziałam spokojnie.
Rozejrzała się. Kiedy ktoś widział ją pierwszy raz w życiu, mógł odnieść wrażenie, że jest bardzo rozkojarzoną i zdezorganizowaną osobą. W jej oczach cały czas tańczyły – mogłoby się wydawać – młodzieńcze ogniki, które tak naprawdę pokazywały jakiej są rasy. Skóra w niektórych miejscach wydawała się osmolona, ale był to tylko efekt pozostały po jej zmianie z feniksa w człowieka. Nie bolało jej to, nawet kiedyś się o to zapytałam. Tak naprawdę, to owszem, jest bardzo energiczną i czasami zbyt spontaniczną osobą, ale nie brakuje jej też skupienia i zorganizowania kiedy tego potrzeba. Taki „człowiek" czynu.- Chyba widziałam go jak szedł nad rzekę dopilnować prac – odparła.
- Aha, dzięki. Powodzenia w pracy.
Posłałam jej lekki uśmiech i poszłam kiedy też się pożegnała.Rzeka płynęła trochę dalej niżbyśmy tego chcieli, dlatego budowaliśmy dopływ. Na szczęście dało się do niej dotrzeć w miarę prostą drogą. Weszłam w przerzedzony las, znalazłam wydeptaną ścieżkę i szłam jej torem.
Niedługo trwało kiedy dotarłam do celu. Po chwili usłyszałam hałasy pracy i rozmowy. Przeszłam przez gęstą ścianę krzewów i zobaczyłam mały plac budowy po którym krzątało się parę osób. Najwięcej na budowie było zawsze krasnoludów. Znają się na rzeczy, a poza tym, mają lepsze rozwiązania dzięki Synirowi. Stworzyciel pewnie też posuwa jakieś pomysły. Ciekawe czy w końcu poradził sobie z problemem braku plastiku. Pewnie tak skoro praca ani na chwilę się nie zatrzymywała. Zapytam go przy okazji.
Dopytałam się krasnoludów, czy gdzieś go nie widzieli. Jeden wskazał mi miejsce trochę na uboczu. Podziękowałam i poszłam tam. Zanim przekroczyłam ścianę z krzaków, mimowolnie zapukałam w stojące obok drzewo. Wiem, że on nie ma szans usłyszeć żadnego dźwięku, ale zrobiłam to jakoś tak odruchowo, nigdy nie lubił kiedy ktoś go zaskakiwał.