Przeskoczyłam pomiędzy następnymi przeszkodami. Przeskakiwałam z opony do opony z wyćwiczoną szybkością i precyzją. Z boku polało się na mnie wiadro wody. Zniosło mnie trochę z kursu, ale zaraz wróciłam na właściwe tory, jednocześnie omijając nabój z farby. Natrafiłam jednak na drugi, usłyszałam plask na plecach po czym znowu z boku wylała się na mnie woda.
Otworzyłam oczy jakby ktoś nagle polał mnie wrzątkiem. Znowu ten sen. A raczej jego kontynuacja. Odetchnęłam głośno. Nie rozumiem dlaczego mi się to pokazuje. Chcę sobie coś przypomnieć? Coś mną kieruje? Ktoś wkrada mi się do mózgu? Dlaczego nie daje mi to spokoju? A może tylko panikuję? Może to tylko głupie wyrzuty sumienia?
Leżałam na łóżku pośród ciemności, tępo gapiąc się w sufit. W głowie szumiały mi te wszystkie pytania. Nie wiem która jest godzina. Podejrzewam, że jest wcześnie skoro jeszcze wnętrze pokoju jest ciemne. Wzięłam głęboki wdech i ciężko wypuściłam powietrze.
Nagle kątem oka dostrzegłam jakiś ruch. Nie zareagowałam, pozostałam rozluźniona jak gdyby nigdy nic. Przypomniałam sobie tylko gdzie zostawiłam nóż kiedy kładłam się spać. Leżał pod poduszką. Dobrze. Przymknęłam oczy. Udałam, że przez sen przewracam się na drugi bok. Chcę lepiej widzieć tamto miejsce. Próbowałam dostrzec coś jeszcze i w końcu ruch powtórzył się. Dostrzegłam niewyraźną, białą plamę poruszającą skrzydłami. Sapnęłam ciężko, podniosłam się na łokciu i spojrzałam na Albisa.
- Nie strasz mnie tak – mruknęłam cicho.On tylko patrzał na mnie przekrzywiając łepek, jakby z ciekawości. Patrzałam na niego chwilę, rozbudzona.
- Jesteś tutaj przez mój sen? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam. Kruk nadal tylko patrzał na mnie swoimi inteligentnymi oczami. Teraz już mam trzy koncepcje. Albo ten sen jest po prostu moim wyrzutem sumienia, albo coś oznacza, albo Albis chce mi coś przekazać. Nie, to niedorzeczne. Jak kruk miałby ze mną rozmawiać za pomocą moich snów? Wchodzi do mojego umysłu? Głupota.
- Chcesz mi coś przekazać? - zapytałam wbrew logice.
Milczał. Westchnęłam. Rozumiem, widocznie on nie ma na to wpływu, albo po prostu nie rozumie co do niego mówię... ale w to drugie już dawno przestałam wierzyć.Przetarłam oczy i usiadłam na łóżku. Po chwili poszłam do łazienki i przejrzałam się w małym lustrze. Piękna to ja nie jestem. W każdym razie już nie tak jak wtedy gdy byłam marionetką. Wtedy mi się to przydawało. Teraz uczucia i doświadczenia jednak odbijają swoje piętno również na moim wyglądzie. Oczy są lekko przekrwione i podkrążone, włosy zniszczone, skóra też zaniedbana. Przestałam już dawno zwracać na to uwagę, ważniejsza jest walka i moja rola.
Umyłam się, chcąc nie chcąc w lodowatej wodzie, i akurat kiedy skończyłam się ubierać, ktoś zapukał do moich „drzwi". Kto by przychodził tak wcześnie? Dziwne. Na pewno nie wróg skoro wiedział w ogóle jak tutaj wejść. Na pewno też by nie pukał. Chociaż... kto wie. Poszłam sprawdzić i zajrzałam przez małą szparkę. To jakiś faun. Próbowałam przypomnieć sobie twarz... chyba gdzieś go już widziałam.
- O co chodzi? - zadałam szybkie pytanie. Nie odpowiedział, za to wrzucił szybko jakąś kopertę, tak że dostałam nią w twarz. Złapałam ją. Faun odszedł szybko. Zdziwiłam się trochę, ale widocznie to był jedynie posłaniec. Pomimo wszystko postaram się jednak zapamiętać jego twarz. Tak na wszelki wypadek.
Zamknęłam klapę. Poszłam do biurka, jednocześnie przyglądając się kopercie. Zamarłam na widok napisu z przodu: „Od kochanego sojusznika". Vern. Szybko wymyślił dla mnie zadanie. Spojrzałam na Albisa wpatrującego się w kopertę. Uśmiechnęłam się ponuro.
- Powtórka z marionetki – mruknęłam. Usiadłam przy biurku i otworzyłam kopertę. W środku była pojedyncza, kartka wielkości chyba A6. Wyjęłam ją ostrożnie, spodziewając się wszystkiego nawet po niewinnej kopercie. Zawsze mógł do środka wpakować jeszcze jakiś trujący proszek, albo coś gorszego. Nie powąchałam jej ani nie zrobiłam nic więcej. Na kartce została zapisana krótka wiadomość.
Wstałaś już? Mam nadzieję, że mój posłaniec cię nie obudził. Chociaż w sumie, byłbym zdziwiony gdybyś potrafiła spać...
Jak nie może mnie drażnić osobiście to robi to choćby przez kartkę papieru.
Możesz... a właściwie to musisz, oddać mi pewną przysługę. Pewnie to zrobisz żeby móc trochę odciążyć swoje sumienie.. A więc... przyjdź do mnie. Wolę załatwiać nasze interesy w cztery oczy.
Chyba też tak wolę. Westchnęłam ciężko. Ciekawe co wymyślił. Spojrzałam na Albisa z zamyśleniem. On przekrzywił łeb.
- Mam złe przeczucia Albis... wszystko ostatnio nie jest takie jakie powinno być.______________________________________________________________
Cześć i czołem! Dawno mnie tu nie było... nad czym ubolewam niezmiernie.
Jak sądzicie, co wymyśli Vern?