04.

47.2K 2.2K 2.5K
                                    

-Mamo przepraszam! - krzyknęłam do telefonu tłumacząc się z tego, że muszę zostać po lekcjach.

-I znowu ta nieszczęsna chemia! Dziś załatwiam Ci korepetycje i ani słowa więcej, jeśli chcesz nadal mieszkać pod moim dachem! - rozłączyła się rzucając słuchawką.

Westchnęłam ciężko opierając się o ścianę. Mogłam być już w domu i rozkoszować się zajebistym smakiem lodów i porcją najlepszego serialu.
Tymczasem muszę zostać godzinę po lekcjach, bo Pan Harry Styles stwierdził, że dobrze będzie ujawnić nauczycielce swoje potrzeby seksualne.

-No i co się tak denerwujesz? - zapytał brunet podchodząc bliżej mnie.

-Nie zbliżaj się, jeśli chcesz jeszcze żyć!

-No i co tak ostro? Sorry za tamto, nie chciałem Cię wkopać. - tłumaczył się.

-To teraz mnie odkop, bo chcę iść do domu!

Harry spojrzał na mnie, po czym znalazł się dosłownie pięć centymetrów od mojej twarzy.

-Mi odpowiada twoje towarzystwo. W szczególności, kiedy będziemy sami w sali.

-Nie będziemy sami. Brown ma do nas przyjść.

-Panna Brown właśnie pojechała do domu.

Nie wierzę. Jeśli zostanę z nim sama mogę zapomnieć o spokojnej reszcie mojego życia. Jak potoczy się moje życie po gwałcie? Całe życie przede mną.

-Przecież Cię nie zgwałce.

Chwila, czy ja to powiedziałam na głos czy po prostu kobieta jest na tyle łatwym sprzętem, że facet bez problemu zgadnie co w danym momencie roi się w jej głowie?

-Wiem przecież. - chyba żartujesz, Baker.

-Chcę Cię lepiej poznać. Lubię Cię.

-To miłe Harry, ale nie lubię poznawać nowych ludzi.

-Ale my już się poznaliśmy. Teraz mamy tylko poznać się lepiej. - zaśmiał się układając ręce po obu stronach mojej głowy.

-Nie musimy tego robić. Niech każdy pójdzie w swoją stronę.

-Będę szedł za Tobą.

Nie powiedziałam nic tylko przewróciłam oczami powoli tracąc ostatnią nadzieję, że ten dzień skończy się udanie.
Kiedy usłyszałam dzwonek na lekcję wyminęłam Harry'ego, po czym weszłam do klasy siadając w ostatniej ławce.

-To moje miejsce. - wtrącił Styles.

-To mamy problem.

-Dla mnie żaden. Bliżej Ciebie. - uśmiechnął się siadając na krześle obok.

Ojcze nasz, któryś jest w niebie...

-Nie dasz mi spokoju? - zapytałam prawie retorycznie, jednak z nutką nadziei, że może zmieni zdanie.

-Nie.

Położył dłoń na moim kolanie uśmiechając się do mnie, jakby chciał powiedzieć coś w stylu ,,Szarpałbym jak jechowy klamkę" albo bardziej prawdopodobna wersja ,,Nie byłem planowany, może popełnimy błąd moich rodziców?"

Święć się imię Twoje...

-Skoro już tutaj siedzimy to może by tak... - zaczął powoli kierować swoją rękę w górę naruszając przy tym moją strefę ,,spierdalaj ty chory zboczeńcu". - Zjeść jabłuszko?

Przyjdź Królestwo Twoje...

-Słucham?

-Liczyłaś na to, że Cię przelecę?

-Nie, po prostu...

-Po prostu chciałaś żebym Cię przeleciał Powiedz to.

-Nie chciałam! Mam dość Twojego chorego poczucia humoru.

-Chciałaś się ze mną pieprzyć w sali chemicznej! - cieszył się niedowierzając.

-Rozszyfrowałeś mnie Harry! Odkąd Cię zobaczyłam pragnąłam tylko abyś włożył we mnie swojego...

-Noora! - wytrzeszczyłam oczy, kiedy okazało się, że Panna Brown weszła do sali. Czyli nie pojechała do domu? - Co to ma znaczyć?

-To nie tak, proszę Pani! To miał być sarkazm, sama Pani rozumie. - tłumaczyłam się w towarzystwie śmiechu Styles'a.

-Nie mam do was siły, zejść mi z oczu w tym momencie!

Krzyknęła załamując ręce. Czym prędzej wyszłam z sali, a zaraz za mną ten wkurwiający brunet.

-Teraz możesz dokończyć. Powiedz to jeszcze raz. - nalegał.

-Spierdalaj. Przez Ciebie mam same problemy, nie widzisz?

-Nie denerwuj się, chodź odwiozę Cię do domu.

Stwierdził po czym chwycił moją dłoń i zaczął kierować nas w stronę czarnego samochodu. Wyrwałam się kierując w drugą stronę.

-A Ty gdzie?

-Do domu?

-Powiedziałem, że Cię odwiozę!

Bądź wola Twoja...

-Pójdę sama! Nie mam zamiaru umierać jako nierozdziewiczona 17-sto latka.

-A jako rozdziewiczona? - zapytał poruszając specyficznie brwiami. Machnęłam na niego ręką ruszając w stronę domu. - Do zobaczenia, Baker!

***

-Kochanie, załatwiłam Ci korepetycje. - poinformowała mnie mama, kiedy zmywałam naczynia. - Korepetytor będzie za dziesięć minut.

-Że co?! Mówiłam Ci coś na ten temat! I dlaczego mówisz mi o tym dopiero teraz?!

-Ja też, Noora! Dostałaś już trzecią jedynkę w tym tygodniu, a dzisiaj w dodatku siedziałaś w kozie, bo przeszkadzałaś na lekcji!

-Zostałam po lekcjach bo jeden frajer ciągle mi przeszkadzał!

-Jaki frajer?! - zapytała ździwiona mama po czym w domu rozległ się dźwięk dzwonka. O cholera.

-Idź otwórz, Noora.

Ruszyłam w stronę drzwi modląc się o to, aby nie był to jakiś dupodajek w wersji kujona.

Położyłam rękę na klamce, a następnie otworzyłam drzwi.

Jako w niebie tak i na ziemi...

-Co ty tu kurwa robisz?! - zapytałam osiągając apogeum frustracji.

-Udzielam Ci korepetycji.

Niedowierzając wpuściłam go do środka gdzie czekałam już na nas mama.

-Może nas sobie przedstawisz? - burknęła.

-No tak. Mamo to jest frajer. Frajerze to moja mama Emily.

Amen.

***
Styles_lady

Zostawcie po sobie ślad, będzie mi bardzo miło❤

Kiss Cam |Styles|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz