29.

30.8K 1.3K 889
                                    

-Pokaż go, kurwa!

Ekscytowała się Doris, która od moich wczorajszych urodzin jest ze mną. Przyszła z wielkim tortem i William'em na czele, który po kilku godzinach zmył się do jednego z kumpli.

-Jest zabezpieczony, nie zobaczysz go idealnie. - tłumaczyłam.

-Nie pierdol tylko pokaż.

Sięgnęłam do mojej lewej nogi, by po chwili podwinąć nogawkę. Tuż nad moją kostką zawinięty był biały bandaż, który był przeze mnie starannie zawinięty tak, żeby tatuaż był dobrze zabezpieczony.

-Wow, to jakiś wasz znak czy coś? - zmarszczyła brwi. - Ale jest spoko.

-Można tak powiedzieć. Nawet jeśli stanie się coś co sprawi, że nasze drogi się rozejdą nie będę żałowała.

-A to niby dlaczego?

-Bo jestem wdzięczna Harry'emu za wiele rzeczy. A tak na marginesie ten wzór ma przesłanie.

-To zwykły koń, Noora. Jakie przesłanie może mieć jebany sierściuch?

-Oh, Doris! To sprawa pomiędzy mną a Harry'm. Nie zrozumiesz.

-Masz rację, jeszcze się okaże, że to tylko dlatego, że Harry ma dużego.

-Doris!

-No co? A nie ma? - zdziwiła się.

-Nie wiem!

-Nie robiliście tego?!

-Tak jakoś wyszło.

-Ale był między wami jakiś kontakt?

Spojrzałam na nią z lekkim uśmiechem nie wiedząc co powiedzieć. Wydarzenia z tamtego dnia cały czas krążą w mojej głowie rodząc coraz to nowe pragnienia. Dor jakby mnie zrozumiała i z wielkim piskiem przylepiła się do mojego ciała.

-Zrobił Ci minete!

-Zamknij się! Jeszcze ktoś usłyszy!

-Słyszałem! - za drzwiami rozległ się głos moje brata, który zmierzał właśnie do toalety. - Mam na Ciebie haka, Młoda!

-Zabije Cię, Doris!

Rzuciłam się na nią zakrywając jej twarz poduszką.

-Udusisz mnie, Noora!

-O to kurwa chodzi! - zaśmiałam się odkładając poduszkę na wcześniejsze miejsce.

-Nie rób scen. Twój brat też mi robi. - parsknęła.

-To też słyszałem! - kolejny raz usłyszałyśmy głos William'a, który tym razem wracał z toalety.

-Jeszcze jedno słowo, a będziesz sobie pomagał ręką! - zbeształa go Doris.

-Dobra, już idę do siebie.

Zaczęłam się śmiać, bo wyglądało to na prawdę zabawnie. Will się od niej uzależniał co szczerze, wcale mnie nie martwiło. Coś w środku mnie mówi, że są dla siebie stworzeni, co widać poprzez ich podobne charaktery.

-Będę się niedługo zbierać do Harry'ego, a Ty. - wskazałam na nią palcem. - Idź do mojego brata i użycz mu swojej ręki.

-Zabawne. - prychnęła. - Ale masz rację.

Głośno się zaśmiała i wyszła z mojego pokoju kierując się do mojego brata mieszkającego za ścianą.

Ruszyłam w stronę szafy, by znaleźć w niej jakieś ubrania odpowiednie na lekki wiatr, który towarzyszył nam już od kilku dni. Wyciągnęłam z niej czarne leginsy i tego samego koloru bluzę. Włosy związałam w koczka, a na stopy wsunęłam czarne nike.

Nie zwlekając dłużej opuściłam pokój ruszając w stronę schodów.

-Serio nie możecie się powstrzymać? - prychnęłam przechodząc obok  pokoju William'a, z którego wydobywały się głośne westchnienia i pojękiwania.

Czym prędzej zbiegłam na dół zamierając na chwilę.

-Od kiedy jesteś w domu, mamo?

-Od kiedy Doris wydarła się, że Harry zrobił Ci minetę.

Spojrzałam na nią nie wiedząc co zrobić. To raczej niezręczna sytuacja.

-Nawet nie powiedziałaś jak było. - prychnęła. - Chcę być też twoją przyjaciółką, nie tylko matką.

-Mamo, to niezręczne. - odpowiedziałam zmieszana.

-No i co? Myślisz, że twój tata nie robił mi minety w twoim wieku?

-Mamo! Dość! Nie chcę o tym słuchać, wybacz.

-Idziesz do Harry'ego? Wrócisz na noc?

-Tak, mamo. I nie wiem. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

-Tylko użyjcie kondomów! - zawołała. - Tak jak my z tatą powinniśmy w przypadku William'a. - powiedziała ciszej na co zaśmiałam się w myślach.

Zadowolona wyszłam z domu. To nie jest normalana rodzina.

Przemierzając moją okolicę zastanawiałam się nad moją przyszłością. Czy będę dzielić ją z Harry'm i czy przyjdzie nam się kiedyś rozstać. Być może będziemy przykładnym małżeństwem z gromadką nie do końca dobrze rozwiniętych umysłowo dzieci. W mojej głowie z każdym kolejnym krokiem pojawiały się nowe pytania, na które nie mogłam znać odpowiedzi. Było na nie za wcześnie. 

Nawet nie zdałam sobie sprawy, że jeszcze chwila, a przegapiłabym dom Harry'ego.

Weszłam na posesję i bez chwili namysłu zapukałam do drzwi.

-Dzień dobry. - przywitałam się radośnie z mamą Hazzy.

-Cześć, Noora. Wejdź. - zaprosiła mnie do środka gestem ręki. - Porozmawiamy? - zapytała nagle.

-Tak, jasne.

-Chodźmy do salonu.

Po kilku sekundach siedziałyśmy już na wygodnej kanapie czekając, aż któraś z nas wykona pierwszy krok.

-Chciałam Ci coś wyjaśnić. - zaczęła. - Wiem, że możesz myśleć o mnie źle, ale chcę abyś wiedziała. - wzięła oddech i kontynuowała. - Po tym gdy ojciec Harry'ego mnie zgwałcił z niczym nie mogłam sobie poradzić. Nie mieliśmy pieniędzy, stałego dachu nad głową. Musiałam coś zrobić.

-Nie musi mi się Pani tłumaczyć. Wszystko rozumiem.

-Chcę to zrobić. - odpowiedziała szybko. - Wszystko się zmieniło, gdy spotkałam Tom'a. Uratował mnie. Uratował nas. Źle mi z tym, że nie umiem traktować Harry'ego tak, jak traktuję Rosie. Widzę w nim jego ojca, choć wiem, że Harry nawet w najmniejszym stopniu nie jest taki jak on. Cały czas uczę się go kochać.

-Harry jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. Kocham go. - uśmiechnęłam się. - Sama sobie zazdroszczę, że go kocham.

Wstałam posyłając jej promienny uśmiech i zaczęłam kierować się w stronę pokoju Harry'ego.

-Proszę Pani. - odwróciłam się w jej stronę. - Dziękuję za życzenia.

I pomaszerowałam na górę nie zdając sobie sprawy jaka czekam mnie tam niespodzianka.

***

Styles_lady

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Styles_lady

Kiss Cam |Styles|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz