15.

35.9K 1.6K 288
                                    

-Tom, mama i moja siostra są w domu. - oznajmił przed samymi drzwiami. - Poznasz ich.

-Bardzo się cieszę. - uśmiechnęłam się promienie.

Wiem, że nie jest to dla niego łatwe. Po tym co dowiedziałam się o jego rodzinie pewnie ma obawy, że będę miała wystawioną opinię na ich temat. Nic bardziej mylnego.

Harry otworzył drzwi przepuszczając mnie. Wziął głęboki wdech po czym gestem ręki zaprosił mnie do środka.

-Harry? - usłyszałam żeński głos, który zapewne należał do jego mamy.

-Tak i nie jestem sam. - oznajmił.

-Jak to nie sam? - zdziwiona kobieta wyszła z kuchni przyglądając się nam. - Harry i dziewczyna? - zakpiła.

-Dzień dobry. - powiedziałam w jej kierunku z lekkim uśmiechem.

-Cześć. - odpowiedziała ze zmieszanym wyrazem twarzy.

-Kto to? - powiedział niski głos. - Jestem Tom. - przedstawił się podając mi przy tym dłoń.

-Noora Baker. - odwzajemniłam gest.

-Pójdziemy do mnie. - Harry złapał mnie za dłoń i skierował nas w stronę schodów.

Przechodząc przez korytarz usłyszałam muzykę dobiegającą z pokoju znajdującego się tuż obok sypialni Harry'ego.

-To Rosie. - powiedział Hazz zamykając drzwi od swojego pokoju.

-Nie poznam jej?

-Poznasz w swoim czasie. Znając życie niedługo mnie zawoła, że chce coś zjeść i będę musiał ją znieść.

Przytaknęłam siadając na dużym łóżku szatyna. Nie wiedzieć czemu miałam wrażenie, że teraz będzie dobrze. Nie wyjaśniliśmy sobie wszystkiego, ale jeszcze to zrobimy.
Chciałabym zacząć od początku.

Od meczu.

Od pocałunku.

Od lekcji chemii, której tak bardzo nienawidziłam, a teraz mam powód by na nią przychodzić.

Zrobiłabym wszystko inaczej. Zmieniła kolejność zdarzeń, nie pozwoliła by pewne słowa opuściły moje usta. By ręce nie odzwierciedlały tego co czuję. By rozum choć raz ustąpił sercu.

Ale nie zmienię czegoś co jest częścią mnie.

-O czym myślisz? - poczułam ciężar na kolanach co oznaczało, że Harry położył się na mnie.

-O tym co będzie, jak mogło być.

-To bez sensu. Po co myśleć o czymś co nigdy nie miało miejsca. Zastanawiasz się co by było gdyby, Noora i Harry nigdy się nie spotkali?

-Coś w tym stylu.

-Odpowiedź jest prosta. Byłyby cholernie nudno.

-Nie. Wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej.

-Nie chcę o tym myśleć. Cieszę się, że mam Cię przy sobie.

-I nie zamieniłbyś mnie na żadną Joo czy Jane?

-Nigdy w życiu.

Przybliżył się do mnie i powoli zaczął zbliżać do mojej twarzy z zamiarem złączenia naszych ust razem.
Niestety nie doszło do tego, gdyż usłyszeliśmy krzyk dobiegający z dołu.

-Harry! Zejdź w tej chwili!

-Czy moja matka nie mogła wybrać sobie lepszego momentu? - warknął schodząc z mojego ciała i skierował się na dół.

Nie chciałam podsłuchiwać więc z niecierpliwością czekałam na powrót Harry'ego. Korzystając z okazji, wstałam i zaczęłam przyglądać się uważnie wszystkim rzeczom w pokoju szatyna. Najbardziej zaciekawił mnie stos gazet, które wystawały spod łóżka. Playboy, jakże by inaczej.

-Rodzice pojechali na weekend do dziadków. Zabrałem z barku Tom'a... - nie dokończył gdyż wszedł do pokoju przyglądając się temu co robię.

-Ładną masz kolekcję. - stwierdziłam śmiejąc się.

-Stare czasy. Odkąd mam twoje zdjęcia ich nie używam. - wytknął mi język. - Zwinąłem Tom'owi likier. Chętna? - podniósł w górę butelkę z trunkiem.

-Tobie nie odmówię.

-To chodź. - wystawił rękę w moim kierunku. - Jak pić to wyjątkowo.

Ruszyliśmy na balkon Loczka i staliśmy tam przez chwilę.

-Będziemy stać i popijać na balkonie? - zapytałam zdziwiona.

-Nie na balkonie, ale na dachu owszem. - uśmiechnął się pod nosem zaczynając wspinać się po przmocowanej do budynku drabinie.

-Nie wejdę tam. - oznajmiłam, kiedy Harry był już na górze.

-Chodź, nie bój się!

Spojrzałam w górę na jego roześmianą twarz.
Był jak magnez, przyciągał i zapewniał bezpieczeństwo, kiedy stalibyśmy nad przepaścią.

Nie patrząc w dół pokonałam niewielki odcinek dzielący naszą dwójkę.

-I co? Nie było tak źle. - przytulił mnie do siebie otwierając butelkę z trunkiem.

-Nie uważasz, że to dużo jak na nas. - wskazałam na przedmiot, który Harry trzymał w dłoni.

-Jesteśmy młodzi. Powinniśmy za dużo pić.

Złapał mnie i poprowadził do krawędzi dachu. Usiedliśmy bardzo blisko siebie, co jakiś czas wymieniając się butelką i ciągnąć z niej duże łyki.

-Jakie masz plany na przyszłość? - zapytał nagle.

-Jako, że za trzy tygonie będę już dorosłą kobietą planuję nic nie zmieniać. - zaśmiałam się biorąc łyk alkoholu. - Mam jeszcze rok szkoły, za to Ty kończysz ją teraz. Powinnam zapytać o twoje plany.

-Nie mam. Żyje z dnia na dzień. Jeśli matka nie ma na razie nic przeciwko mieszkania ze mną, zostanę tu.

Spojrzał przed siebie tak, jakby bał się, że słowa wypowiedziane przez niego nie są prawdą.

-A co będzie z nami? - wypaliłam zganiając to na alkohol płynący w moich żyłach.

-Czas pokaże. A mamy go dużo.

Bo mamy, prawda?

***

Styles_lady

Kiss Cam |Styles|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz