37.

24.4K 1.1K 161
                                    

-Powiedziała, że mnie kocha. Po raz pierwszy to od niej usłyszałem. - cieszył się Harry siedząc na moim łóżku.

Leżałam na nim kreśląc różne wzory tuż przy jego dłoni i zdecydowanie byłam nieobecna.
Przez cały czas zastanawiałam się co mam robić, czy powninnam mu powiedzieć. Ukrywam przed nim to już piąty dzień i z każdą minutą jest mi coraz gorzej.
Nie zniosłabym jego reakcji. Wystarczy, że mam przed oczami minę Doris i William'a, kiedy dowiedzieli się o mojej chorobie.

Moja przyjaciółka zanosiła się płaczem przez dobre kilka godzin prosząc mnie, abym jej nie zostawiała, walczyła.
O Will'u wolę nie wspominać. Nie chciał nawet o tym słuchać, nie chciał wierzyć.

-Słuchasz mnie?

-Zamyśliłam się, przepraszam.

-Odkąd wyszłaś ze szpitala jesteś nieobecna i mnie od siebie odsuwasz. - wstał na równe nogi co zrobiłam i ja.

-To nie tak, Harry. Po prostu.. 

Zaczęłam, lecz Loczek postanowił mi przerwać.

-Właśnie tak jest, Noora! Nie mogę nawet Cię dotknąć, bo zaraz się odsuwasz!

-Jestem po prostu zmęczona.

-Czym?! Mną? Jeśli masz ze mną jakiś problem to po prostu powiedz!

Warknął zbliżając się w moją stronę. Mój oddech przyśpieszył, a czując jego ciało bliżej mojego wykonałam szybki krok w tył.

-Harry, przestań.

-Widzisz, nawet nie mogę do Ciebie podejść! O co Ci kurwa chodzi?!

-Przestań na mnie krzyczeć! - z bezsilności oparłam się o ścianę wciągając głośno powietrze. - Nie mam już siły!

-Przestań pieprzyć! Wkurwia Cię to, że ostatnio byłem na imprezie? Że Jane na mnie usiadła?

Ułożył dłonie po obu stronach mojej głowy i intensywnym wpatrywał się w moje oczy. Wiem, że pójdzie do Jane, gdy dowie się, że zachorowałam.

-Nie obchodzi mnie to. - warknęłam w jego stronę. - Mam gdzieś to, że zamiast być ze mną poszedłeś do klubu!

-Twoja reakcja wskazuje na coś innego!

Nie mogliśmy dalej kontynuować naszej rozmowy, gdyż do mojego pokoju wparowała Doris z gniewnym spojrzeniem skierowanym w stronę Harry'ego.

-Oszalałeś?

-O co Ci chodzi? Tylko rozmawiamy. - bronił się.

-Krzyk to nie rozmowa! - wrzasnęła. - Jak możesz to robić po tym..

-Doris! Wystarczy! - zaprotestowałam zanim Harry dowiedziałby się za dużo.

Spojrzałam w jego stronę krzyżując swój wzrok z jego. Był zdezorientowany, ale po chwili na jego twarzy ponownie zawitała złość.

-Zadzwoń jak się ogarniesz. - warknął w moją stronę wychodząc z pomieszczenia.

Upadłam na ziemię zanosząc się płaczem. To wszystko zdecydowanie mnie przytłacza. Nie wiem czy to myśl, że mogłabym zranić go informacją o mojej chorobie, czy to, że prawdopodobnie stracę go już na zawsze.
W zasadzie to robię. Moje zachowanie kieruje się tylko w kierunku naszego zerwania i to niestety z mojej winy. Harry nie zawinił - to tylko moja głupota.

-Nie powiedziałaś mu?! - zdziwiła się Doris.

-Nie mogę mu tego powiedzieć. Nie dam rady. - załkałam.

-Musisz to zrobić inaczej wam się nie uda, Noo.

-Nie mam na to siły. Wiem, jak cierpiałaś. Nie chcę na to znowu patrzeć.

Moja przyjaciółka usiadła tuż obok oplatając mnie ramieniem. Złożyła całusa na moim policzku i uśmiechnęła się.

-Somewhere over the rainbow
Way up high
And the dreams that you dreamed of
Once in a lullaby..*

Zaczęła śpiewać jedną z naszych ulubionych piosenek. Zazwyczaj śpiewałyśmy ją przed sprawdzianami czy wjazdami na kolejki górskie, wyobrażając sobie świat, jaki został przedstawiony w piosence.

Po chwili dołączyłam do niej.

-Somewhere over the rainbow
Blue birds fly
And the dreams that you dreamed of
Dreams really do come true ooh oh..**

Zaśmiałyśmy się wyciągając wysokie dźwięki. Opierałyśmy się o siebie głowami a nasze dłonie tak jak zazwyczaj były złączone.

-Someday I'll wish upon a star
Wake up where the clouds are far behind me
Where trouble melts like lemon drops
High above the chimney top
That's where you'll find me... ***

-Znajdziesz mnie. Zawsze mnie znajdziesz, Noora. Byłam dla Ciebie od czasów piaskownicy. To z Tobą mówiłam, że chłopcy są ,,fuuj" i nigdy się nie zakochamy. To z Tobą wyobrażałam sobie dom, w którym zamieszkamy w przyszłości. Z Tobą uciekałam na wagary i to nas goniła policja.

Wytarłam pojedyncze łzy spływające po moich policzkach. Dlaczego ona mi to robi? Wtedy wszystko było dobrze. Nie było problemów, a jedyne łzy, które nam towarzyszyły to te, kiedy rower nie współpracował z krótkimi nóżkami. Kończyło się to plastrami na kolanach i łokciach, które ,,tak strasznie" bolały podczas ich odklejania. 

-Obiecaj, że mnie nie zostawisz. - załkała.

-Doris, nie płacz.

-Obiecaj! - wtuliła się mocno w moje ciało oplatając mnie szczelnie ramionami. - Pójdziesz na to leczenie i wybudujemy ten pieprzony dom! Jeszcze nie raz pójdziemy na wagary i jak będzie trzeba odwalimy striptiz funkcjonariuszom!

-Żeby się wyleczyć muszę wyjechać. Mogłabym zostać, ale tam szybciej postawią mnie na nogi.

-Wiem, rozmawiałam z twoją mamą. To nie tak daleko.

-Niby nie, ale będę wtedy zdala od was. Nie będę miała motywacji..

-Będziemy Cię odwiedzać codziennie, Noora. Ja, Will, Harry..

Spojrzałam na nią zmieszana.

-Musisz mu powiedzieć. Bądź z nim szczera.

Wzięłam głęboki wdech zamykając oczy. Nie wiem co mam robić. Jedyne czego jestem pewna to to, że nie będzie łatwo.

-Powiem. Zrobię to już niedługo.

***

*Gdzieś nad tęczą wysoko
Są marzenia o których marzyłeś kiedyś w kołysankach

**Gdzieś nad tęczą, latają niebieskie ptaki
I marzenia o których marzyłeś, marzenia naprawdę się spełniają

***Któregoś dnia poproszę gwiazdy,
Bym obudził się tam, gdzie chmury będą już daleko za mną
Tam, gdzie problemy rozpływają się jak cytrynowe cukierki
Wysoko ponad kominami
Tam mnie znajdziesz.

Piosenka:

Styles_lady

Kiss Cam |Styles|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz