Rozdział 25: Ta zniewaga krwi wymaga

380 38 4
                                    

(Sideways)


- Jedna kostka??!! Zostawili nam jedną kostkę??!!

Mój pan znowu w gniewie zaczął rzucać Starscreamem na prawo i lewo. Robi tak zawsze, gdy coś mu nie wyjdzie, a ta ofiara Scream zawsze jest pod ręką. Swoją drogą, nie rozumiem dla czego zawsze daje się zlać? No trudno. Staliśmy przy rzece w postaci robotów. Long Haul stał obok nas, a w ręku trzymał pojedynczą sztukę energonu. Nikt z nas nie był zadowolony. Jedna kostka starcza ledwie na nas czterech - i nie daje pełnej energii. Potrzebujemy znacznie więcej sześcianów, by nasza armia przetrwała.

- Na pewno jeszcze znajdziemy więcej, jak nie w rzece, to gdzie indziej – albo Starscream wierzył w niemożliwe, albo starał się po prostu udobruchać Megatrona.

- Jak?!! Oni zawsze są lepsi! Zawsze!!

- Trzeba uderzyć w ich słabości – westchnąłem znudzony. Przykułem wzrok mojego pana.

- Co masz na myśli ? – jego wyraz twarzy nie wyglądał jakby miał mnie pochwalić. Albo powiem coś sensownego, albo podzielę los kozła ofiarnego, jak Starscream.

- No, wasza ekscelencjo, jak widzisz liczy się osłabienie innych. Oni zagrali na podobnej taktyce, ale użyli siły, my uderzymy w psychikę naszych wrogów.

- Dalej! – nakazał.

- Proponuję obserwować autoboty i dowiedzieć się co cenią najbardziej. A potem pogrozić, postraszyć, takie tam. Uderzyć w ich czuły punkt abyśmy mieli przewagę, mogli dostać czego chcemy.

- Lub... możemy użyć tej słabości by zabrać to co nasze... - mój pan zamyślił się.

-Naturalnie, rzecz jasna – mamrotałem.

- Pożałują tego, że z nami zadarli! – wykrzyczał Starscream i ukląkł przed Megatronem.

- Ale trzeba się zemścić na wiele możliwych sposobów. W końcu wypowiemy im wojnę, zwyciężymy ją, bo jesteśmy lepsi! Będą słabi to dobijemy ich siłą – wrzeszczał mój lord.

- Zaiste! – krzyknąłem.

- Dobrze mówiłeś Sideways, należy ci się najwięcej energii z naszej małej kostki... - Megatron uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłem. Spojrzałem na Long Haula, który przyglądał się sześcianowi. Potem na Starscreama, który niepewnie wstał z klęczek. To właśnie my mamy pokonać autoboty? Nie wątpiłem w naszą siłę od dawna, ale ostatnio ciągle przegrywamy. To staje się uciążliwe. Porażka nie powinna wchodzić w grę skoro mamy władać światem.

- Decepticony odwrót! Wracamy do bazy, będziemy trenować. Czas obudzić BoneCrushera... - Megatron zaśmiał się tajemniczo co nie wróżyło nic dobrego. Przynajmniej nie dla nich. Obudzić Bonea? Kiepsko.


Transformers 1: A clash of worldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz