Rozdział 54: The end?

460 30 30
                                    

(Optimus)

Moi żołnierze zrobili jak kazałem - otoczyli zaprzyjaźnionych ludzi i wymierzyli ostrzegawczo bronie w stronę ziemskich aut i helikopterów. Nieco zaskoczyła mnie wizyta mojego szefa i jego żołnierzy. Czemu służyła? Nie widząc innej opcji, podszedłem do Ultra Magnusa i oddałem mu pokłon. Ten gestem ręki pokazał mi bym powstał. Tak też zrobiłem. Spojrzałem mu w oczy i otwarcie spytałem w czym jest problem. Na początku stwierdził, że z niego drwię. Po chwili gdy zobaczył, że nie wiem o co chodzi wyjaśnił, że popełniłem jeden ważny błąd. I za ten błąd przyszło mi zapłacić. Nie byłem w stanie zrozumieć w czym rzecz, a robiło się coraz bardziej nieprzyjemnie.

- Szefie, ale nie rozumiem. Robiłem wszystko zgodnie ze wskazówkami. Ostatnimi czasy nie możemy ruszać się z miejsca, bo ziemski rząd coś węszył, ale poza tym wszystko robiłem dobrze. Szukaliśmy energonu i zdobywaliśmy go. Całe skupisko mój zastępca Jazz złożył w Imperium Autobotów na twoich oczach.

- Zgadza się - przyznał.

- A więc co zrobiłem źle? - zapytałem. Byłem zmęczony walką, od całego zamieszania bolał mnie procesor. A do tego dochodził problem, którego nie potrafiłem zrozumieć.

- Na Cybertronie, przed odlotem na tę planetę obiecałeś mi zdawać raport: z tego co robicie, czy decepticony atakują, o wszystkim. To było ważne abyśmy pozostali w kontakcie. Równie dobrze mogłeś odciąć się ode mnie i zrezygnować, a ja o niczym bym nie wiedział.

- A...ale szefie ty wiesz, że bym nie mógł. Nie po tym ile dla mnie zrobiłeś. Przyznaję się do błędu. Wszystko na Ziemi było dla mnie nowe, musiałem się oswoić. Wyleciało mi z głowy. Przepraszam.

- Mamy jeszcze trzysta oddziałów autobotów na Ziemi. Każdy oddział musiał się oswoić, Prime. Niektórzy są w miastach, gdzie jest dużo więcej do poznania niż w tym miejscu. Każdy z nich dał mi chociaż cztery raporty z misji i sytuacji. To cię nie usprawiedliwia. W dodatku nie powiedziałeś mi całej prawdy Optimusie. Wysłałem cię tutaj byś wydobywał energon, a nie zakochiwał się w ziemiance.

Zamarłem. Skąd wie o Selen? Gdybym był teraz holoformą przygryzłbym wargę, ale trudno mi było wykonać ten sam gest w ciele robota. Spuściłem wzrok.

- Tak, wiem szefie. To nie było zamierzone. Zakochałem się tak nagle. Z resztą sam nie wiedziałem czy uda mi się jeszcze kogoś znaleźć. Od dawna byłem sam.

- Nie obchodzą mnie twoje tłumaczenia. Zawiodłeś mnie. W prawdzie twoja misja została należycie wykonana, jednak nie zamierzam odpuścić tego jakże ważnego podpunktu. Na twoim stanowisku takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, Optimusie. Za bardzo rozprasza cię ta planeta i jej mieszkańcy - stwierdził beznamiętnie. Po chwili dodał głośno do całej grupy - Oddział Optimusa ma udać się z nami na Cybertron. Żaden z was nie ma już pozwolenia na powrót na tę planetę. To się tyczy głównie Optimusa. Zrozumiano?

Zamarłem. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że po tym rozkazie już nigdy nie ujrzę Selen. To było jak jakiś zły sen. Nagle wszystko co ze sobą przeszliśmy, miało by się skończyć przez jeden głupi szczegół o jakim zapomniałem. Zdawanie raportów. Do tego wszystkiego by nie doszło, gdyby nie moje potknięcie.

- Ultra Magnusie - głos zabrał Ratchet - przed chwilą stoczyliśmy walkę z decepticonami. Ludzie nie są już bezpieczni, zwłaszcza ci, którzy z nami współpracowali. Mamy zostawić ich samych sobie?

- Jeśli będzie taka potrzeba wyślemy inny oddział aby pełnił tu obowiązki. Wy jesteście zwolnieni z tej funkcji dożywotnie - powiedział uparcie - zrozumiano?!

Usłyszeliśmy ciche, niechętne "tak" stłumione przez hałas silników samochodowych i helikopterów. Dochodziły do tego także syreny policyjne i strażackie. Jeszcze przez chwilę stałem oniemiały. Zacisnąłem ręce w pięści. To niemożliwe. Niemożliwe, że to skończy się właśnie tak.

- Macie dosłownie chwilę na pożegnanie czy coś. Parę cykli. Dłużej czekać nie będę - dodał. Jako holoforma podszedłem do mojej dziewczyny, której łzy płynęły po policzkach niczym strumyki. Arsen, która stała obok również wycierała twarz, która namokła od płaczu. Moje oczy robiły się coraz bardziej mokre a w gardle czułem ściskającą gulę. Selen objęła mnie czule a ja oddałem mocny uścisk. Wydałem z siebie cichy szloch głaszcząc jej mokre od deszczu, szorstkie włosy. Po chwili pocałowałem ją miękko. A więc tyle. Pokochałem, by znów stracić miłość. Nie wrócę już tutaj, a więc nigdy z nią już nie będę. To rozstanie na zawsze. Ale nie potrafiłem powiedzieć jej tego w twarz. Sądzę jednak, że ona również o tym wiedziała. Nie chciałem jej puszczać z ramion. Arsen żegnała wszystkich po kolei, a ja tuliłem swoją dziewczynę czując okropny ból spowodowany tym, że to nasz ostatni uścisk. Gdybym chociaż miał możliwość innego sposobu kontaktu... jednak nie. Możliwość wysyłania jej wiadomości nie sięga dystansu pomiędzy dwoma planetami. Coraz trudniej było mi uwolnić się z jej ramion. Ona ściskała mocniej, ja również nie chciałem puszczać. Szepnąłem, że ją kocham. Odpowiedziała cichym głosem. Po chwili musiałem udać się do mojego dowódcy. Przerywając uścisk czułem ból którego nie mogłem opisać. Selen przez chwilę żegnała inne autoboty, a zaraz potem przytuliła się do swojej przyjaciółki i obie patrzyły jak odchodzimy. Milczałem przez całą drogę. Wszystko we mnie krzyczało, by wracać do dziewczyny, jednak byłem słaby wobec rozkazów mojego szefa. Musiałem pogodzić się ze stratą. Choć bolała cholernie. W dodatku wiedziałem, że decepticony mogą nie odpuścić, mścić się, a my zostawiamy naszych ludzkich kompanów samych sobie. Nie byłem przekonany wobec innego oddziału mającego ich chronić. Na pewno nie zrobią tego lepiej niż my. Zatrzymałem się na chwilę zerkając jeszcze w stronę dwóch dziewczyn. Moja ukochana patrzyła na mnie smutnym wzrokiem. Postanowiłem napisać jej wiadomość. Ostatnią już jaka mogła dojść na jej telefon. Potem musiałem szykować się do powrotu na Cybertron. Złamaliśmy barierę osłaniającą domy, by wracający tu ludzie mogli dostać się do swoich domów. Popatrzyłem tęsknie na okolice. Zacisnąłem mocno powieki. Wiatr wiał dużo mocniej. Zimne powietrze uderzało o moją metalową buzię. Trudno było przyzwyczaić się do lotu.


KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

Transformers 1: A clash of worldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz