Rozdział 44: Lets kill Selen

357 32 35
                                    

Skończyłem wypełniać bezsensowne papiery i z niecierpliwością czekałem na raport od mojego uczonego. Ta planeta chyba nigdy nie przestanie być jałową pustynią. Szlag mnie trafia na samą myśl o tym, że mogliśmy wygrać ostatnią walkę i nie doszło by do tak wielkich strat i zniszczeń. Energon jeszcze nigdy nie był nam tak potrzebny jak teraz. Mieliśmy go jednak za mało by odbudować tę połowę planety. Zasoby jakie posiadamy ledwo wystarczą dla całej naszej armii. Do pomieszczenia, w którym się znajdowałem wbiegła szczupła femobotka.

- Ktoś czeka na Pana na dole.

Nie widząc żadnego pilnego zajęcia udałem się do wskazanego przez Chromię miejsca. Czekał tam na mnie mój uczony, któremu wcześniej powierzyłem misję.

- Co masz dla mnie? - zapytałem siadając na kanapie. Gestem ręki pokazałem, by się dosiadł. Zawołałem moją sekretarkę i poleciłem jej przyniesienie dwóch puszek oleju. Wykonała moje polecenie i zostawiła nas samych. Otworzyłem schłodzony napój i postawiłem go na stole. Spojrzałem na mojego wspólnika siedzącego naprzeciwko mnie - no więc?- ponagliłem go.

- Mało brakowało, a by mnie zauważyli - westchnął upijając łyk oleju - jeden z nich i jakaś małolata.

- Małolata? - zapytałem zainteresowany.

- Są w postaci ludzkich istot. Zaprzyjaźnili się z dwiema dziewczynami. Lider wręcz za bardzo. Ciągle siedzi przy jednej z nich. Widziałem jak się obściskują.

- Interesujące...

- Pewnie tak się zakochał, że stracił głowę i zapomniał o dawaniu ci raportów.

- To go nie usprawiedliwia, nie wywiązał się z obowiązków, więc za nie zapłaci.

- Co zamierzasz, mój Panie ?

- Wszystko po kolei. On dobrze wiedział, że mogę zabrać mu wszystko. Teraz powoli zacznie się do tego przyzwyczajać.

- Nie zamierzasz chyba zabić tej dziewczyny? - zapytał podejrzliwie. Pokręciłem głową smakując oleju.

- Nie krzywdzimy ludzi. Dajmy mu chwilę, by się do niej przyzwyczaił. Ma odczuć to, co dla niego przygotuje. Wyczekamy odpowiedniego momentu.

- Czy aby nie przesadzasz? Nie chcesz chyba go złamać za jedną, głupią rzecz...

- Nic o mnie nie wiesz. Może to i dobrze... Od czasu do czasu obserwuj ich. Chcę wiedzieć co i jak - upiłem resztkę napoju, który pozostał w puszce i oddaliłem się od mojego uczonego. Udałem się do mojego gabinetu i zerknąłem na tablet z danymi mojego ucznia.

- Optimusie Prime, jesteś skończony...

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

(Selen)

Przeminął pierwszy dzień, kiedy to wszystko co elektryczne przestało działać. Utrudniło nam to nieco funkcjonowanie, jednak musieliśmy pogodzić się z takim wyrokiem. Była to niska cena za to, że być może nie będą nas ścigać żadne organizacje rządowe.

Aktualnie siedziałam w domu i piłam herbatę, podczas gdy mama gorączkowała się, że nie może zadzwonić do pracy. Miała dzisiaj na późniejszą godzinę, a kolega miał ją dzisiaj podwieźć. Cała technologia padła, więc była nerwowa, bo nie uzyskała odpowiedzi, a sama także nie mogła się dodzwonić. Sytuacja przerosła Hidea bowiem jego zdaniem tylko przedmioty zawierające zdjęcia i filmy z naszym przyjacielem miały stać się nieaktywne. Niestety, jednak doszły do tego także wszelkie urządzenia elektryczne. Nie mogłam wysuszyć dzisiaj włosów, więc posłusznie czekałam aż same mi wyschną. Herbatę także musiałam zaparzyć w czajniku na gaz, a nie na moim ulubionym elektrycznym. Toster nie działał, lokówka mamy także i to w całym kraju. A przynajmniej tak powiedział Ironhide. Za oknem lało jak z cebra. Zastanawiałam się jakim cudem autoboty to wytrzymują. Arsen pewnie również siedziała u siebie. Nikomu nie chce się wyjść w taką pogodę. Jednak niektórzy muszą. Mama spokojnie doczekała piętnastej i zauważyła czerwonego passata parkującego obok naszego domu. Z auta wyszedł średniego wzrostu mężczyzna w garniturze. Miał lekki zarost i krótkie brązowe włosy. Oczy zielone niczym szmaragd przymrużyły się lekko upewniając się czy wybrał właściwe mieszkanie. Twarz faceta rozpromieniła się na widok mojej rodzicielki wychodzącej z domu. Przywitali się staromodnym gestem całowania policzka i udali się do samochodu. Przez ułamek sekundy mama zdążyła jeszcze pomachać mi przez szybę. Odpowiedziałam jej tym samym i znów zanurzyłam twarz w kubku z herbatą. Jej delikatny aromat lekko popieścił mój narząd węchu, a potem poczułam nutę truskawki i mango w moich ustach. Plaster cytryny wesoło pluskał się w morzu mojej ukochanej herbaty, wciąż jeszcze ciepłej. Odstawiłam kubek na szafkę i otworzyłam lodówkę. Nie miałam zbyt wielkiego wyboru. Mama zostawiła pieniądze na jakieś wędliny i sery do kupienia tak więc sięgnęłam po parasolkę, zabrałam ze sobą portfel, ubrałam buty i wyszłam na zewnątrz. Jaden siedział w pokoju. Rozpoznałam po wrzaskach na jakąś głupią grę, którą ostatnio sobie wgrał. Na początek powędrowałam do moich przyjaciół. Parasol nie uchronił mnie całej od deszczu. Ubrania mokły mimo wszystko. Włosy były wilgotne, ale, na szczęście, nie przemoczone. Autoboty siedziały pod drzewem z dużą koroną. Jednak to nie dawało im wystarczającego schronienia. Optimus uśmiechnął się na mój widok, ja również byłam rozpromieniona mimo, że brudne krople deszczu spływały mi po ciele. Złym pomysłem stało się wybiegnięcie w taką pogodę w krótkim rękawku, ale to ja. Zaproponowałam moim przyjaciołom schronienie u mnie w domu. Arsen nie siedziała długo w domu, gdyż za chwilę zaprosiłam ją do nas. Chłopcy suszyli swoje przemoczone ubrania, więc musiałyśmy znieść ich widok bez koszulek i spodni. Bolało, wierzcie mi, ale nie miałyśmy innego wyjścia. Nasza dobroć nie zna granic. Widok Optimusa wszystko jednak wynagradzał. Wyglądał niesamowicie nawet mokry, zmarznięty i okryty ręcznikiem. Rude włosy przyległy do jego głowy, a krople wody ociekały z nich i kapały na ręcznik i podłogę. To nic. Wytrze się. Spojrzałam na jego klatkę piersiową i zarumieniłam się. Nie wiele mogłam zobaczyć przez ręcznik, który zakrywał sporą część lidera, ale przecież znałam jego klatkę piersiową bardzo dobrze. Nie raz leżałam na niej i całowałam. Chrząknęłam cicho i udałam się do kuchni. Zaserwowałam autobotom moją ulubioną herbatę na rozgrzanie. Cieszyła się powodzeniem. Przestało lać. Oznajmiłam, że muszę udać się do sklepu, by nabyć trochę jedzenia.

Transformers 1: A clash of worldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz