* Zabieraj łapy, Ways!
______________
Znowu strzelałam przed siebie. Za mną stali moi przyjaciele, którzy pomagali mi pozbyć się szkarad. Znów zostaliśmy intensywnie otoczeni. Tym razem jednak nie atakowali, a próbowali mnie złapać. Broniłam się, wyrywałam. Arsen starała się mi pomóc dźgając napastników, ale musiała bronić się przed tymi, którzy ją atakowali. Wbijałam nóż w zbliżających się do mnie sługusów Megatrona. Wszystko zdawało się być takie dziwne. Był jakby środek nocy, wszystko jednak widać było niemalże jak w dzień. Może to przez ogień, który opanował część lasu, a także przez osłonę, która chroniła domy? Patrząc tam raziło nas mocne, niebieskie światło, które pomagało nam widzieć to co jest wokół nas. Szkarady podchodziły do mnie od tyłu i popychały w stronę drugich. Byłam zmęczona ciągłym bronieniem się, ale wiedziałam, że jeżeli nie przestanę kontratakować to już po mnie. Strzelałam z pistoletu jeszcze tylko przez chwilę, potem wytrącili mi go z rąk. Widziałam jak broń lidera upada, ale nic nie mogłam zdziałać. Widma ciągnęły mnie w stronę lidera decepticonów, który ciągle walczył z Optimusem. Szkarad było już nie dużo. Dzięki temu mogłam dostrzec co z autobotami, a w zasadzie tylko z tymi, którzy byli w pobliżu. Hide oraz Ratchet wraz z Jazzem, którzy wykonali swoje wcześniejsze zadanie byli prawie cali zakryci przez mrok. Do nich światło nie docierało więc pochłonęła ich ciemność. Miałam jedynie nadzieję, że wszystko u nich gra. Nadal nie mogłam dostrzec Sidewaysa, być może walczył wraz z nimi w mroku. Wydawało mi się jednak, że już wcześniej zniknął, może uciekł? Nie miałam pomysłów, ale i nie chciałam sobie zawracać tym głowy. Właśnie wleką mnie do Megatrona. Co mi po tym, że będę wiedziała, gdzie jest jeden z jego żołnierzy? Lata mi to. Straciłam pistolet z oczu. Nożem dźgałam kogo popadnie. Moi przyjaciele stali daleko z tyłu. Byłam poza ich zasięgiem, a ostrze nie wystarczało. Starałam się rzucać granatami, które zostały mi w kieszeni. Pomogło tylko chwilowo. Kolejna grupka zaczęła mnie wlec w stronę ich wodza, a mi brakło amunicji oraz siły. Wymachiwanie nożem jest męczące jeśli nic innego się nie robi od ponad... a no właśnie. Ile czasu już minęło? Kilka godzin? Minut? Wiedziałam tylko, że nadal trwała noc, ale czy było bliżej czy dalej poranka? Cholera wie. Został mi ostatni granat, którego nie chciałam wykorzystywać teraz. Może to błąd? Wybuch i tak by nic nie dał. Poczułam jak wokół mnie zaczyna robić się luźniej. Goła przestrzeń. Poczułam się przez chwilę lepiej, gdy nie musiałam walczyć w okropnym tłoku. Ciasnota mnie dobijała. Przez chwile odetchnęłam świeżym, nocnym powietrzem. Nadal czuć było nieciekawy zapach dymu, ale było zupełnie inaczej niż na początku. Czyściej. Spojrzałam się na nocne niebo próbując jednocześnie wyrwać się z uścisku kilku szkarad, które nie miały rąk, ale blokowały mnie swoimi hakami. Nieprzyjemnie. Megatron zauważywszy mnie uśmiechnął się chytrze, a po chwili zbliżył swoją głowę. Nie był głupi, nie zostawił Optimusa bez zajęcia, by ten mógł go powalić. Mój chłopak musiał zmierzyć się z kolejną grupką decepticonów i Starscreamem, który co chwilę teleportował się w inne miejsce i nim lider zdążył się odwrócić w jego stronę, pocisk już trafiał go w plecy. Swoją uwagę skupiłam znowu na strasznym robocie. Mogłam policzyć niemal wszystkie jego kły. Nie nazwałabym tego zębami. A w życiu! To co miał w ustach wyglądało jak maszyna do tortur, lub łoże na którym sypiają niektórzy ludzie z Indii. Starałam się być odważna, ale nie wiem czy byłam wiarygodna. Przełknęłam z trudem ślinę. Słyszałam odgłosy walki. Zgrzyty metalu od których można było oszaleć, wybuchy granatów, strzały broni. Wszystko razem tworzyło okropny hałas i wielki galimatias. Miałam ochotę krzyczeć, by to się w końcu skończyło. Prawdopodobnie można było wyczuć moją słabość. Nic na to nie mogłam poradzić. Jak mogłam się nie bać? Takie zdarzenia rzadko rozgrywają się w życiu ledwo dorosłej dziewczyny.
CZYTASZ
Transformers 1: A clash of worlds
FanfictionCybertron jest zniszczony. Umiera coraz więcej robotów, a wojna zdaje się nie mieć końca. Ultra Magnus podejmuje decyzję, by chronić i odbudować dom, który stał się pogorzeliskiem. Wysyła więc drużynę zaufanego Optimusa Prime na planetę, na której z...