- Drzwi są jak nowe - powiedział Hide w stronę mojej mamy.
- Na prawdę nie wiem jak mam Panu dziękować - odparła z ulgą w głosie. Uśmiechnęłam się - Optimus miał rację, jest Pan prawdziwym fachowcem.
- No wiadomo - powiedział tonem, który zniszczył moje dobre odczucia - nie ma lipy!
Przewróciłam oczami.
- Jest Pan jego znajomym, tak? - pytała. To chyba nie najlepsza droga.
- Oczywiście, najwierniejszym kumplem. To mój kochany szef.
- Optimus to Pana szef?
- Em, tak się tylko mówi, Optimus nie zajmuje się majsterkowaniem, on... w zasadzie dopiero szuka pracy - próbowałam wybrnąć z sytuacji. Zganiłam wzrokiem Hidea, a po chwili skupiłam wzrok na liderze, który wracał z codziennego obchodu miasta.
- To bardzo dobrze z jego strony, jeśli będzie taka potrzeba, będzie cię utrzymywał.
Spojrzałam na nią z zaskoczeniem.
- Nie planuję dziecka - stwierdziłam pospiesznie, a lider, który był już całkiem niedaleko spojrzał na nas zdziwiony.
- I całe szczęście! Jesteś za młoda. Gdyby jednak się zdarzyło, lepiej, byście mieli jak je wychować. Prime, na wszelki wypadek mam w piwnicy stare książki o macierzyństwie, więc...
- MAMO! - krzyknęłam kompletnie zawstydzona. Zakryłam twarz dłonią - n i e planujemy dziecka. I jeszcze długo nie zamierzamy. Czy my w ogóle mielibyśmy zamiar?
Ironhide zaśmiał się głośno widząc całe zamieszanie.
- No dobrze już, dobrze - mama wzburzyła się lekko - chcę tylko pomóc.
Ale nie pomaga. Wcale.
- No dobrze, w każdym razie dziękuję za wykonaną robotę. A to dla Pana.
Moja rodzicielka wyjęła z portfela pieniądz o dużej wartości. Ironhide wziął go drapiąc się po głowie.
- Nie trzeba było - stwierdził.
- Niech się Pan nie wygłupia, to za wykonaną robotę - powiedziała uparcie, a po chwili zaczęła podziwiać naprawiony zamek.
- Wolałbym mięso - burknął do mnie cicho miętoląc pieniądz w dłoni. Uśmiechnęłam się.
- Spokojnie, za te pieniądze będziesz mógł mieć go pod dostatkiem.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Myślałam, że się zrzygam. Wybaczcie, że tak prosto z mostu. Po prostu poszłam do łazienki i nagle zebrało mi się na mdłości. Stałam nad zlewem zastanawiając się co takiego zjadłam. Lasagne? Jeśli tak, to żarłocznego decepticona czeka niezła rewolucja w żołądku. Ale nie tylko jego. Raczej nie wyobrażam sobie Optimusa z takim problemem. Odejdź z mojej głowy, dziwna wizjo.
Nie, wszystko było świeże. W sumie czułam się głodna, może to dlatego? Spojrzałam się w swoje odbicie lustrzane. No bo... to przecież nie może być... Ej, bez takich! Spanikowałam. Przez to jeszcze gorzej się poczułam. Oparłam się o szafkę i oddychałam głęboko. Nie mogłabym zajść w ciążę z robotem. Był w postaci holoformy, fakt, ale przecież to niemożliwe. Tak na prawdę nie jest człowiekiem... więc to by było niemożliwe. Co nie?
Ej, błagam... to nie mogłaby być prawda.
Poczułam burczenie w brzuchu. Niestety, miesiączkę miałam całkiem niedawno, więc teraz minie niemal cały miesiąc, nim rozpoznam, że coś jest nie tak. Ale co może być nie tak, co? Optimus jest robotem. Roboty nie mogą mieć dzieci z ludźmi. Koniec. Nie będę się przecież zamartwiała jakimiś bzdurami. Zdecydowałam zejść na dół. W radiu, w kuchni, jakiś facet z wielkim entuzjazmem uprzedził, że tego dnia może padać i nastąpi kilkudniowe ochłodzenie. Na szczęście ubrałam się w miarę ciepło. Chwyciłam jabłko, by mieć cokolwiek w brzuchu i wyszłam na zewnątrz, gdzie czekali na mnie Hide i Optimus.
CZYTASZ
Transformers 1: A clash of worlds
FanficCybertron jest zniszczony. Umiera coraz więcej robotów, a wojna zdaje się nie mieć końca. Ultra Magnus podejmuje decyzję, by chronić i odbudować dom, który stał się pogorzeliskiem. Wysyła więc drużynę zaufanego Optimusa Prime na planetę, na której z...