* i jak się okazuje kosmitów
___________________
Byłam właśnie w trakcie szukania klucza od domu w spodniach i torbie. Ciągle go gubię. Całą drogę odbyliśmy w milczeniu. Nie wiedziałam o czym mam mówić z liderem. Zastanawiałam się także na jakie tematy będziemy rozmawiać przez resztę dnia. Było już po obiedzie. Czas nie przekroczył jednak siedemnastej. W głowie próbowałam ułożyć plan spotkania. Zjemy coś, wypijemy jakiegoś drinka, pooglądamy TV, porozmawiamy i zapewne położymy się spać przed dwudziestą drugą. Tak. Zapewne tak to będzie wyglądało. Mama powinna wrócić za godzinę. Powiem jej, że nocuje u mnie Optimus, który uchodzi za mojego chłopaka. Myślę, że mimo wszystko się zgodzi. Mam już w końcu dziewiętnaście lat... Mama zostawiła w lodówce gotowe składniki na obiad. Wystarczy tylko doprawić i wrzucić do piekarnika. Zabiorę się za to, by zrobić niespodziankę mojej rodzicielce. Ostatnio często skarży się, że przychodzi do domu i musi zawsze stać w garach zamiast odpocząć. Czułam, że muszę od czasu do czasu pomagać. Ponadto miałam do pomocy lidera. Co jak co, ale dodatkowa pomoc zawsze jest mile widziana. Powróciłam do wykonywanej czynności. Siłowanie z zamkiem w drzwiach chwilę mi zajęło. Ostatecznie wygrałam walkę, mimo, że czułam się lekko zażenowana tym, że w ogóle taką walkę musiałam podjąć. W dodatku na oczach mojego przyjaciela, kiedy to chciałam zrobić dobre wrażenie. Tak. Jak już sobie coś zaplanujemy to wiecie co? Nie wychodzi. Tak już ze mną jest. Otworzyłam w końcu drzwi i wpuściłam Optimusa do domu. Podziękował mi przerywając, jeszcze bardziej niezręczną, ciszę i zdjął buty. Zaprosiłam go do kuchni zapowiadając mu, że pobawimy się w kucharzy. Przyjął to całkiem dobrze. Od razu udał się do wyznaczonego przeze mnie pomieszczenia i wydał z siebie ciąg liter "em". Dołączyłam do niego. Zastaliśmy tam Jadena i jego kumpla. Zmierzyłam wrogim wzrokiem dwunastolatka po czym oznajmiłam, że mają się stąd ulotnić. Młody jedynie spojrzał na mnie z ukosa i wsadził usta w szklankę z sokiem.
- Kuchnia nie jest tylko twoja - powiedział tonem za który miałam ochotę wcisnąć mu to naczynie do gardła. Niech was nie zrażą moje agresywne myśli. Ja i mój brat pałamy do siebie negatywnymi uczuciami. Ten smarkacz pozwala sobie zwykle na zbyt wiele, a w dodatku nie raz wkopuje mnie w jakieś kłopoty. Jest wredny i nieposłuszny. W dodatku jego przyjaciel ciągle wgapia się na mnie okropnie obrzydliwym wzrokiem. Miałam ochotę wysłać ich obu w kosmos, albo rzucić na konfrontację z decepticonami.
- Ale mam zamiar robić kolację, więc potrzebuję odrobiny prywatności - powiedziałam z naciskiem na to ostatnie słowo ganiąc wzrokiem blondwłosego chłopaka w wieku Jadena. To był słynny Rafael. Najlepszy kumpel mojego brata, który ciągle patrzył się tam, gdzie nie trzeba. Byłam wysoką, szczupłą dziewczyną o długich nogach. W ostatnich dniach chwyciła mnie opalenizna, niemalże równomiernie. Rozumiem, że mogę się dla kogoś wydawać atrakcyjna (choć raczej nie dla wielkiej grupy. Raz jakiś staruszek dał mi cukierka i powiedział, że powinnam zadbać o siebie. Trochę nie zrozumiałam, ale szanuję), jednakże są granice. A ten gość zwłaszcza nie powinien ich przekraczać. Przewróciłam oczami. Optimus uśmiechnął się do mnie. Być może chciał rozładować sytuację, ale ja nie miałam zamiaru tego tak zostawić - Wynoście się!
- Pójdziemy za jakąś chwilę. Teraz czekamy aż zrobią nam się frytki - Jaden wskazał ręką na piekarnik, a w nim tacę z krojonymi ziemniakami - Zostało jakieś dziesięć minut. Chyba tyle ze mną wytrzymasz... siostrzyczko?
Zacisnęłam dłonie w pięści, ale opamiętałam się. Uśmiechnęłam się bardzo sztucznie i przytaknęłam. Mógł mi się uruchomić nerwowy tik pod okiem. Nie dbam o to. Pokrótce westchnęłam cicho i zabrałam się za wykładanie produktów. Przeróżne warzywa, pieczarki, ser, makaron. Mieliśmy zrobić zapiekankę podobną do włoskiego dania lasagne. Podałam Optimusowi garnek i poprosiłam, by zalał go wodą do połowy. Wyjaśniłam, że to do ugotowania makaronu. Lider zapewne i tak nie miał pojęcia o czym mówię, jednakże o to także nie dbałam. Jaden i Rafael siedzieli w miarę cicho. Nie wsłuchiwałam się w ich rozmowy, w głowie obmyślałam plan jak sporządzić jedzenie. Obmyłam warzywa i zaczęłam je kroić. Jak to zwykle bywa, jedna z pieczarek poleciała na ziemię. Schyliłam się, by podnieść uciekiniera. Wtedy usłyszałam irytujące gwizdnięcie. Wyprostowałam się natychmiastowo i odwróciłam na pięcie w stronę gówniarzy. Rafael zaśmiał się obleśnie, a Jaden uznał, że jest kretynem, bo na mnie leci. Miał rację, aczkolwiek wiem, że usiłował mnie mocno obrazić.
CZYTASZ
Transformers 1: A clash of worlds
FanfictionCybertron jest zniszczony. Umiera coraz więcej robotów, a wojna zdaje się nie mieć końca. Ultra Magnus podejmuje decyzję, by chronić i odbudować dom, który stał się pogorzeliskiem. Wysyła więc drużynę zaufanego Optimusa Prime na planetę, na której z...