-Caroline!-usłyszałam dobrze znajomy mi głos, był on taki słodki ale niekiedy potrafił zapiszczeć w uszach.
Do mojego salonu weszła niska brunetka nazywała się Alice, jej włosy były koloru ciemnego brązu niekiedy wydawały się nawet że są czarne, na końcówkach średniej długości włosów była czerwień, dość intensywna. Zaraz za nią weszła średniego wzrostu blondynka-Sara.
-O hej dziewczyny, nie słyszałam jak pukałyście.-obróciłam się na kanapie.
-Razem z Sarą pomyślałyśmy że w związku z tym że dziś jest sobota a żadna z nas nie ma planów...-uśmiechnęła się zadziornie brunetka.
Obróciłam się z powrotem plecami do dziewczyn i włączyłam telewizor.
-No Caro... Dawno nie byłyśmy nigdzie! Proszę! Nie daj się błagać!-w tej chwili Alice i Sara stały przede mną zasłaniając mi telewizor. Postanowiłam się z nimi chwilę podroczyć. Miałam ochotę gdzieś wyskoczyć dawno nie byłyśmy razem nigdzie od ostatniego zamieszania w klubie.
-Eh, no nie wiem. Nie chcę żeby znowu się to powtórzyło, nie chcę kłopotów a wy lubicie je na nas sprowadzać.-udawałam smutną.
-Przestań! To była wina tej dziewczyny mogła się tak nie gapić, po za tym wiesz doskonale że cała bójka zaczęła się od niej.-wrzasnęła Sara.
-No tak...-udawałam zamyśloną, tak bardzo chciało mi się śmiać z dziewczyn że zasłoniłam usta dłonią udając że intensywnie myślę nad ich propozycją.
Dziewczyny usiadły po moich dwóch stronach na kanapie tak że ja siedziałam w środku, nie chciałam im odpuścić tak łatwo.
-Pojechała bym z wami ale nie mam w co się ubrać.-z uśmiechem na twarzy udałam się w stronę kuchni, wstawiłam wodę na kawę i wyjęłam z szafki trzy czarne kubki.
-Co ty pleciesz, a ta czarna sukienka? Przecież nie miałaś okazji jej założyć jeszcze.-w tym momencie widziałam jak Alice podchodzi do białej szafy w korytarzu, wychyliłam się z kuchni nie wiedziałam co ona planuje, po chwili odsunęła białe drzwi szafy i zaczęła czegoś szukać.-O mam! A do tego te piękne buty i będziesz idealnie wyglądać!-trzymała w ręce parę moich ulubionych szpilek w kolorze sukienki, miały złote zdobienia co przykuwało uwagę.
-No nie wiem, nie wiem.-ciągnęłam zalewając kawę, dziewczyny już siedziały przy wysepce w kuchni na wysokich krzesłach podstawiłam im pod nos kubki z kawą.
-Thomas na pewno chętnie spędzi jeden wieczór z kolegami, jak jeden weekend nie spędzicie razem to przecież nic się wam nie stanie.-wypaliła Sara szukając czegoś w telefonie.
Zamyśliłam się na chwilę, no tak. Thomas dziś miał wyjechać w delegację miał wrócić dopiero w poniedziałek.
-Thom jedzie w delegację nie będzie go do Poniedziałku, coś wspominał że jedzie z Patrickiem.-upijając łyk kawy spojrzałam na dziewczyny widziałam te iskierki w ich oczach, mimowolnie uśmiechnęłam się.
-Czyli jedziemy? Mam plan dla nas! Najlepszy klub w całym mieście!-piszczała Alice.
-No dobrze.-uśmiechnęłam się szczerze.
-Super! Chyba nie będzie problemu jak z Sarą pojedziemy po nasze rzeczy i przygotujemy się u Ciebie?-spytała z nadzieją chociaż znała odpowiedź.
-Oczywiście że nie! Bądźcie około 18, myślę że zdążymy się przygotować.-puściłam oczko do dziewczyn.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę co zamierzamy ubrać na imprezę, dopiłyśmy kawę i dziewczyny już wyszły z mojego mieszania. Siedząc jeszcze chwilę w kuchni pomyślałam że ściany mojego mieszkania widziały tak dużo, że gdyby umiały mówić byśmy miały niezły wstyd z dziewczynami. Na tą myśl uśmiechnęłam się krótko do siebie na wspomnienia z licznych imprez we trójkę zakrapianych dużą dawką alkoholu i pokierowałam się w stronę mojej sypialni. Chwyciłam za telefon oraz papierosy i otworzyłam drzwi które prowadziły balkon, uprzednio ubierając kapcie wyszłam na balkon. Słońce tak przyjemnie grzało, zapowiadał się naprawdę gorący dzień. Odpaliłam papierosa i wybrałam numer w telefonie, po kilku sygnałach usłyszałam głos na dźwięk którego zawszę na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.
CZYTASZ
What do you want Joker?
Hayran KurguJest to opowiadanie o Caroline oraz jej dwóch przyjaciółkach Alice i Sarze, które od zawsze trzymają się razem. Dziewczyny mają za sobą nieciekawą przeszłość, nie boją się niczego są pewne siebie i aroganckie. Jedno wydarzenie zmienia ich dotychczas...