Ratownik medyczny

647 36 1
                                    

Budziłam się z wielkim bólem w plecach, z resztą wszystko mnie bolało. Spojrzałam na moje nadgarstki, były lekko zaczerwienione Joker musiał włożyć wiele siły by mnie utrzymać. Przez to że zasnęłam wczoraj niespodziewanie, musiałam się przebrać miałam na sobie nadal ubrania od tego psychola.

Cała obolała wstałam z łóżka, podeszłam do komody wyciągnęłam z niej parę jeansów i do tego zwykłą czarną bluzkę. Już miałam odejść gdy moją uwagę przykuł przedmiot na komodzie, a inaczej mówiąc leżała tam jedna czerwona róża.

Przez pierwszą chwilę byłam w szoku, jednak postanowiłam najpierw się przebrać. Gdy wkładałam już zmienione ubranie do szafy mój wzrok znowu spoczywał na kwiatku.

Podniosłam ją delikatnie jakby była z porcelany, była naprawdę piękna. Zauważyłam malutką karteczkę przywiązaną do łodygi. "Przepraszam J.". Nie mogłam w to uwierzyć, nie rozumiałam tego.

Czytałam już czwarty raz zawartość malutkiej fioletowej karteczki, nie mogłam wyjść z szoku. Tam naprawdę pisze J.? Do tego przepraszam? Teraz naprawdę poczułam że Joker zniszczył moją psychikę.

Przyłożyłam sobie różę do ust, poczułam słodki zapach. Odłożyłam delikatnie czerwoną różę na komodę, uśmiechnęłam się w jej kierunku. I usiadłam na łóżku wpatrując się w nią...

Some time later.

Siedzę tu już jakiś czas. Dokładnie nie wiem ile dni, przestałam je liczyć w tym czasie nic się nie zmieniło. Dalej urządzam sobie pogaduszki z Deadshotem z dziewczynami widziałam się jeszcze tylko dwa razy. Każda z nas już miała okazję pomóc Jokerowi w jego planach, dyskretnie wypytałam dziewczyn czy on nie próbował zgwałcić też ich ale żadna nic nie powiedziała. Mówiły że nawet ich nie odwiedzał.

Nie chciałam nic powiedzieć dziewczyną, wiedziałam że były by na niego wściekłe i mogły by zrobić coś głupiego przez co mogły by zginąć. Dawno już o tym zapomniałam, postanowiłam nie przejmować się tym zajściem bo na szczęście Joker nie odwiedził mnie później ani razu.

Tu było strasznie nudno, zdążyłam przeczytać trzy książki. Nawet dla zabawy rozwaliłam instalacje elektryczną tak że w całym budynku nie było prądu. W tamtym czasie pod moją celą stało 3 strażników, myśleli że coś kombinuje by zwiać. Gdy naprawdę mi się nudziło, wspinałam się na wysoki parapet i zaczynałam śpiewać, nie raz Deadshot był zachwyconym moim wykonaniem piosenki.

Kilka razy słyszałam w oddali głos Jokera, krzyczał do Deadshota żeby mnie uciszył jednak ja śpiewałam jeszcze głośniej robiąc mu tym na złość, na szczęście nigdy się nie pofatygował do mnie żeby mnie uciszyć osobiście.

Było tu tak nudno że nawet czasem mi brakowało takich słownych potyczek Jokera ze mną. Tego dnia nikt nie pilnował mojej celi, nudziłam się do czasu gdy zobaczyłam jakąś postać stojącą po drugiej stronie krat.

Powolnym krokiem podeszłam do krat, wyciągając dłoń po drugą stronę i oparłam się o poziomą kratę. Zielonowłosy uśmiechał się szaleńczo. Spojrzałam na niego i przechyliłam głowę w bok.

-Niech zgadnę, kolejne zlecenie? Nie. Nie. Nie odpowiadaj. Czekaj.-Patrzałam mu prosto w oczy.

-Caro musisz iść bo zabije twoje koleżanki, a później ciebie.-próbowałam naśladować jego męski i szorstki głos.

Joker odchylił głowę w tył i śmiał się głośno, na co ja prychnęłam w jego stronę. Gdy spojrzał z powrotem na mnie miał poważny wyraz twarzy.

-Jesteś taka śmieszna Caroline...-rzucił zadziorny uśmiech w moją stronę.

-Chyba że chcesz mnie znowu...hmm.... zgwałcić? Pamiętaj Joker nigdy nie będę twoją własnością!-w ostatnie słowa włożyłam dużo jadu.

-Jestem Joker dla mnie nie ma niemożliwego.-uśmiechnął się szeroko.

Nie wiedząc jak mu jeszcze zagrać na nerwach postanowiłam wyciągnąć ciężkie działa.

-Ciekawe czy Harley wie że jej puddin ma ochotę na swoją zakładniczkę?-uśmiechnęłam się szeroko do zielonowłosego a jego twarz wykrzywiła się w grymasie.-Ja rozumiem że ona jest blondynką ale myślałam że to tylko stereotypy że każda blondynka jest idiotką. Jesteś słaby Joker, poddałeś się takiej pustej laleczce. Masz swoją słabość.-rzuciłam szczery uśmiech. Joker wpadł w szał.

Zrozumiałam że to była głupota, by powiedzieć mu to. Zrozumiałam to gdy Joker w ataku furii otwierał kraty do mojego pokoju.Z wielkim hukiem po kilku sekundach był już w środku widziałam szaleństwo jakie malowało się na jego twarzy. Z każdym jego krokiem w moją stronę ja oddalałam się do tyłu. Gdy poczułam na moich plechach przeszkodę chciałam w tamtym momencie wtopić się w tą ścianę za mną.

-Ja nie mam słabości.-w tym momencie Joker zamachnął się i uderzył mnie swoją pięścią prosto w twarz. Upadłam na podłogę, poczułam uderzenie w brzuch.

Okładał mnie pięściami po całym moim ciele wydawało mi się że ta chwila trwa wieczność, w przerwach od płaczu błagałam by przestał jednak on wymierzał coraz to bardziej bolesne ciosy.

W ustach miałam smak mojej krwi, wszytko mnie bolało. Nie chciałam wstawać nie chciałam go prowokować, myślałam że mnie zabije. Oczy miałam zamknięte, gdy nagle do moich uszu dobiegł dźwięk ładowania magazynku w pistolecie. Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam w stronę skąd dobiegł dźwięk, Joker stał nade mną i celował w moją stronę.

Nie bałam się, wolałam żeby zakończył moją męczarnię. By skończył się ból który przeszywał moje ciało, by w końcu wystrzelił w moją stronę pocisk i dał mi już spokój. Patrzałam wprost na otwór pistoletu modląc się żeby to już był koniec.

Do moich uszu docierał głośny oddech zielonowłosego, zmęczył się wymierzając ciosy na moje ciało. Patrzał na mnie, jego ręka drżała.-kurwa...-mruknął pod nosem.

Joker schował pistolet i opuścił moją cele zamykając ją na klucz. Ja leżałam na podłodze, bałam się ruszyć wiedziałam że jeśli to zrobię będzie bolało jeszcze mocniej nawet nie próbowałam wycierać łez z moich policzków.

Nie wiem ile leżałam na podłodze, chyba już nawet usypiałam gdy usłyszałam że ktoś przekręca klucz w zamku i kieruje się w moją stronę. Jednak nie miałam nawet odwagi spojrzeć kto to. Poczułam że ktoś mnie podnosi z podłogi, ból był nie do wytrzymania a ten ktoś obchodził się ze mną bardzo delikatnie. Jakbym była krucha, delikatnie położył mnie na łóżku aż musiałam otworzyć oczy by sprawdzić kto jest tak delikatny.

Moim oczom ukazał się nie kto inny jak Joker. Patrzał na mnie z kamiennym wyrazem twarzy, wyjął jakąś białą szmatkę i nasączył w jakimś płynie. -zaboli.-szepnął przykładając szmatkę do mojej rany na policzku.

Syknęłam głośno z bólu, Joker przemył mi jeszcze kilka ran i nasmarował największe siniaki które zrobiły się szybko pod wpływem silnych uderzeń. Z jego twarzy nie można było wyczytać żądnych emocji.

Gdy złapał za moją koszulkę w panice złapałam ją i spojrzałam spanikowana na Jokera, ten jednak uśmiechnął się do mnie można by powiedzieć że czule.-Spokojnie chcę opatrzyć.-patrzył mi prosto w oczy.

Za bardzo mnie wszytko bolało by się z nim szarpać więc zabrałam rękę z koszulki. Joker podwinął ją do góry i zaczął smarować zaczerwienione lub fioletowe miejsca na moich żebrach. Z każdym jego dotykiem czułam jak przez moje ciało przechodzi fala dreszczu.

Gdy skończył poprawił moją koszulkę, złapał moją rękę przez co aż cała wzdrygnęłam. Wbił w moją żyłę igłę i powoli opróżniał zawartość strzykawki, spojrzałam na niego sparaliżowana. -To pomoże ci zasnąć.

Nim wyjął strzykawkę z mojej ręki ja już poczułam ulgę. Moje powieki jakby zdawały się ważyć tonę mimowolnie zamknęłam je, w mojej głowie nastała pustka.

What do you want Joker?  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz