Zakochałam sie

609 31 1
                                    

Do mojej celi wszedł Deadshot, widziałam smutek w jego oczach. Stał i uważnie przyglądał się mojej osobie.-Caro zjedz coś proszę cię.-położył tacę z jedzeniem na małym stoliku koło mojego łóżka a on sam usiadł obok mnie.

-Nie chce.-szepnełam ledwo słyszalnie.

-Caroline nie jesz od wczoraj nic, musisz coś zjeść by nabrać siły.-w jego głosie było słychać troskę.

-A może ja już nie chce żyć?-powiedziałam sama do siebie.

-Nie mów tak! Siniaków prawie już nie widać, opuchlizna z twarzy zeszła w mgnieniu oka.

-Nie o to mi chodzi Floyd. Ja chce wrócić do normalnego życia, gdzie wychodziłam z przyjaciółkami na miasto. Gdy mogłam pooglądać cały dzień telewizję w piżamie.-jedna łza spłynęła mi po policzku.

-A za tym drugim życiem nie tęsknisz?-Floyd odgarnął moje włosy z twarzy i wytarł łzę.

-Za tym jeszcze bardziej, ale to życie to była wolność tylko że pod inną nazwą. Byłam wolna, niezależna...-schowałam twarz w dłoniach.

-Myślę że Joker chce mieć was w swoich szeregach, każda z was spisała się idealnie. Jest naprawdę z was zadowolony.-Deadshot złapał mnie za dłoń zabierając ją z mojej twarzy.

-Ale ja nie chce żyć pod czyjąś władzą, chce sama decydować o sobie.-podniosłam się powoli i usiadłam na łóżku.

Floyd przybliżył się do mnie i objął mnie ramieniem, położyłam głowę na jego barku i patrzałam przed siebie. Byłam choć trochę szczęśliwa że w tym chorym systemie w którym się znajduję mam chociaż jego. Był naprawdę opiekuńczy, moim zdaniem nie pasował do płatnego zabójcy.

-Tak mi przykro Caroline, bardzo chciał bym ci pomóc mała ale wiesz że nie dam rady się sprzeciwić Jokerowi.-mówił z żalem Floyd.

-Wiem, mam nadzieje że ten koszmar się kiedyś skończy.-wtuliłam się bardziej do Floyda.

-Zjedz coś, ja muszę iść do Jokera zwołał jakieś spotkanie podobno coś ważnego. Zaraz jak się skończy to przyjdę do ciebie, okej?-oparł swoją głowę na mojej.

-Dobrze postaram się.

Floyd delikatnie zabrał swoją rękę, podał mi tacę która położył mi na kolanach. Uśmiechnął się krótko i ruszył w stronę wyjścia. Przekręcając klucz w zamku nie spuszczał ze mnie wzroku, uśmiechnęłam się na tyle ile potrafiłam i pokazałam na łyżkę z zupą i wsadziłam sobie do buzi. Gdy Floyd zobaczył że chociaż próbuje zjeść rzucił jeszcze krótki uśmiech w moją stronę i się oddalił.

Zupa nie była taka zła więc postanowiłam zjeść ją cała, powoli odłożyłam tacę z naczyniem na stolik i położyłam się na łóżku. Po jakiś 20 minutach do mojej celi wpadł Floyd.

-Co się stało?-byłam zdezorientowana zachowaniem Deadshota.

-Caro... idziecie z dziewczynami na akcje. Podobno ludzie Jokera wpadli w tarapaty i potzrebują pomocy. Ja wiem że cie wszystko boli ale musisz.

-Dziewczyny? Alice i Sara?-zerwałam się z łóżka.

-Tak, napadli na jakiegoś bogacza i podobno konkurencja też zrobiła wlot na tą rezydencję jest tam dużo moich znajomych. Walki cały czas trwają każdy chce zdobyć tiarę którą ten grubas trzyma w swojej rezydencji.

-Ile mam czasu by się przygotować?

-Szczerze? za 10 min wyjeżdżacie. Więc się szybko ubieraj.

Floyd wyszedł pośpiesznie z mojego pokoju a ja rzuciłam się do szafy, wyciągnęłam strój który dostałam od Jokera i szybko go ubrałam. Wyciągnęłam spod łóżka moje czarne buty na obcasie i rozpuściłam włosy. Pewnym krokiem wyszłam z celi, Floyd czekał przed prowadził mnie do tego samego pomieszczenia co wcześniej tak samo musiałam sobie wybrać broń.

Tym razem wybrałam karabin który zarzuciłam o ramię, jeden mały pistolet który schowałam za pasek w spodniach i do tego oczywiście nóż który zapięłam na udzie. Taki zestaw mi odpowiadał wiedziałam że skończyły się przelewki, Joker nigdy nie wysyłał drugi raz ludzi na tą samą akcje.

Do pomieszczenia weszły moje przyjaciółki, przytuliłyśmy się i dziewczyny zabrały się za szukanie dla siebie sprzętu. Gdy były już wyposażone w różnego rodzaju broń udałyśmy się na zewnątrz gdzie czekał na nas samochód. Przez myśl przeszło mi że skoro jesteśmy we trzy i na zewnątrz mogły byśmy nawiać ale o dziwo dziewczyny były zdeterminowane by tam jechać i uwolnić ludzi Jokera.

Wsiadłyśmy do czarnego busa, auto ruszyło z parkingu opuszczonej rezydencji w której byłyśmy przetrzymywane. Musiałam przerwać niezręczną ciszę.

-Myślicie że gdybyśmy teraz nawiały Joker by nas znalazł?-mówiłam szeptem.

-Dlaczego chcesz uciekać mamy zadanie do wykonania.-Powiedziała Alice.

Zrobiłam zdziwioną minę, czyżby Joker namieszał moim przyjaciółką w głowie? Co jest grane, przecież my jesteśmy więzione tam! Przez tego psychopatę!

-Alice o co chodzi? Dziewczyny ten pojeb nas uwięził teraz mamy okazję dać nogę i uciec z miasta.

Alice schowała głowę w dłoniach razem z Sarą czekałyśmy na wyjaśnienie dlaczego ona się tak zachowuje. Brunetka powoli podniosła wzrok i ze łzami w oczach szukała u mnie zrozumienia.

-Caro, bo ja się zakochałam. Strażnik który mnie pilnuje, on on....-Alice wybuchnęła płaczem.

-Zakochałaś się w jednym z ludzi Jokera?!-wrzasnęłam nie mogłam wyjść z szoku.

-Tak, kocham go. A on mnie, Joker wysłał go na akcję i boję się że nie wróci..-płakała. Sara patrzała w szoku to na mnie to na Alice.

-Ile to już trwa?

-Od pierwszego dnia, miał pomóc nam w ucieczce a teraz nie wiem czy on przeżyje.-objęłam Alice ramieniem.

Nie byłam zła na przyjaciółkę, raczej nie mogłam jej zrozumieć. Minął niecały miesiąc odkąd tam jesteśmy czy naprawdę można się w tak krótkim czasie zakochać. Przecież Floyd też jest dla mnie czuły i myślę że nawet mogła bym z nim być ale ja do niego nic nie czuje to by było za szybko.






What do you want Joker?  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz