Rozdział 12

12.2K 649 673
                                    


– Sasuke... – Naruto przełknął nerwowo ślinę, gdy zobaczył, jak wygląda jego szyja. Cała poznaczona ciemnoczerwonymi śladami. O cholera! Przecież doskonale było widać, że to malinki. Zawsze z ich powodu dokuczał Saiowi, bo Ino miała najwyraźniej jakąś manię gryzienia, więc często chodził oznaczony. A teraz Sasuke... Dotknął jednego z tych zaczerwienionych miejsc. Wiedział, że to szybko nie zejdzie.

– Ty wyglądasz tak samo. – Sasuke domyślił się, o co mu chodzi, tym bardziej, że widział, jak wygląda teraz Naruto. Ślady były naprawdę mocne.

– Sakura mnie zabije... – jęknął Naruto i oparł się znowu o pień. – Z całą mocą uświadomił sobie to, co zaczynało się dziać. Już nie musiał zadawać sobie pytania, czy będzie coś dalej. Wiedział, że będzie. Ciągnęło ich do siebie strasznie, nawet nie czuli zażenowania tym, co robili, czerpali z tego po prostu przyjemność. Jeżeli to się wyda, wywołają szok. A nawet skandal. Dwóch najsilniejszych shinobi wioski wolało robić to ze sobą nawzajem niż z jakąkolwiek, nawet najładniejszą dziewczyną.

Wracali do domów dopiero po zmroku. Mieli pod kamizelkami bluzy ze zwykłymi dekoltami, więc ich szyje były doskonale widoczne. A tak nie mogli pokazać się ludziom. Od razu byłoby wiadome, co robili. Dwóch shinobi znika gdzieś w lesie, a potem wraca z malinkami. To tak, jakby oznaczyli nawzajem swoją przynależność. Równie dobrze Sasuke mógłby założyć Naruto koszulkę z napisem: „Własność Sasuke Uchihy, nie dotykać". Tuż po wejściu przez bramę Konohy rozdzielili się. Tak było lepiej. W wiosce uliczki były dobrze oświetlone i w razie, gdyby ktoś coś zauważył, mógłby pomyśleć, że to jakaś dziewczyna tak ich urządziła. Bo nikomu raczej do głowy by nie przyszło, że to dwaj najwięksi rywale całują się zachłannie i robią sobie dobrze w środku lasu.

Umówili się następnego dnia pod biblioteką. Naruto nie mógł powstrzymać uśmiechu, kiedy zobaczył Sasuke. Obaj mieli na sobie zimowe bluzy z wysokimi golfami, które były dość grube.

– Nie jest wam w tym za gorąco? – zapytała Sakura, która pojawiła się chwilę później z Ino i Saiem. Podeszła do Naruto, który był wyraźnie zgrzany i chciała odwinąć mu lekko golf, ale odskoczył jak oparzony.

– Zostaw! – krzyknął przerażony. – Nie... To znaczy ja... Było mi zimno – sapnął, choć jego twarz mówiła co innego. Zaczynał się powoli naprawdę pocić. Ale co miał zrobić? Owinąć szyje chustką albo bandażem? Gdyby obaj z Sasuke tak zrobili, wyglądałoby to podejrzanie.

– Tobie też było zimno? – zapytał uprzejmie Sai, patrząc na Sasuke.

– Chyba się przeziębiłem – odpowiedział obojętnym tonem. Chociaż jemu też było ciepło, starał się tego po sobie nie pokazywać. Przez chwilę żałował, że nie miał takiej maski jak Kakashi, to ułatwiłoby sprawę. – Pewnie to jakiś wirus – dodał znacząco, chcąc, żeby trzymali się od nich z daleko. Bo nawet jeśli jego nikt by nie odważył się ruszyć, z Naruto był już większy problem.

– Tak, właśnie – podłapał od razu Naruto. – To jakiś paskudny wirus. Naprawdę! Apsik! – dodał, symulując kichnięcie. Podciągnął nosem. – Widzicie? Jesteśmy chorzy jak cholera.

– Ale że tak razem? – Sai nie wydawał się zrażony groźbą choroby.

– No wiesz, trenujemy razem, Sasuke na mnie kichnął i tak jakoś... – Naruto chciał podrapać się po karku, ale dopiero, gdy dotknął szyi przypomniał sobie, że miał na niej golf i zabrał szybko rękę. Zakaszlał znowu dla lepszego efektu.

– Eh, ale się przeziębiliście – stwierdziła Sakura i odsunęła Saia. – Dobra, chodźcie, dam wam jakieś leki. – Dotknęła czoła Naruto i zmarszczyła brwi. – Chyba masz gorączkę. Ty... ty też, Sasuke-kun? – Zwróciła się do Sasuke, którego nie miała śmiałości dotknąć.

SasuNaru HidenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz