Rozdział 67

6.1K 566 446
                                    


Na wstępie – dzięki za komentarze. Chcę, żebyście wiedzieli, że one naprawdę dają motywację i – naprawdę nierzadko – pomysł. Czasami nawet zmieniamy trochę bieg wydarzeń, gdy ktoś rzuci jakąś celną uwagę lub fajny pomysł.

Widzę, że pod pierwszym rozdziałem jest ponad 150 gwiazdek, więc wielu osobom spodobał się ten ff. A przynajmniej pierwszy rozdział:)

Dzięki, że polecacie SasuNaru Hiden i wrzucacie go w swoje biblioteki:)

Miłego czytania:)



Ściany sali, w której leżał Sasuke, miały brzydki wyblakło zielony kolor. Pomieszczenie było niewielkie, mieściło się w niej tylko łóżko, miejsce na urządzenia medyczne i niewygodne krzesło, na którym właśnie siedział Naruto. Spędził na nim już kilka dobrych dni. Praktycznie wymusił na Tsunade, żeby wpuścili go do Sasuke, kiedy ten nie po kilku godzinach nie odzyskał przytomności. Usłyszał, jak medycy rozmawiali między sobą. Któryś z nich stwierdził, że po takim czasie Sasuke powinien już się obudzić, a skoro tak się nie stało, nie dawał mu szans na przeżycie. Inaczej, będzie żył, ale tylko dzięki tym wszystkim urządzeniom medycznym, do których był podłączony. Ktoś inny stwierdził, że nawet te urządzenia za niedługo mu nie pomogą. Chakra się wyczerpie, organizm osłabnie i umrze.

Naruto nie chciał im wierzyć. Co oni tam wiedzieli. Nie znali przecież Sasuke! On go znał. I wiedział, że wyzdrowieje. Że się obudzi. Nie dzisiaj to jutro, ale to zrobi. Musi.

Naruto spędzał w szpitalu większość czasu. Do mieszkania wracał tylko po to, żeby się umyć i przebrać. Przez chwilę nawet rozważał, czy gdyby nie mył się kilka dni, mógłby brzydkim zapachem obudzić Sasuke. Ze zmęczenia przychodziły mu do głowy już naprawdę głupie pomysły. Tylko że chociaż próbował, nie mógł spać. Nie starał się nawet zasypiać we własnym łóżku, bo wiedział, że i tak nic z tego. Wolał przyjść do Sasuke i gnieździć się na tym niewygodnym krześle. Zapadał w krótkie drzemki, podczas których miał straszne sny. Wróciły koszmary. Tym bardziej wolał czuwać, niż mierzyć się z nocnymi marami.

W sali znajdowało się tylko jedno okno. Wychodziło wprost na duże, zielone drzewo. Naruto czasami stawał przy parapecie i obserwował ulicę. Poprosił Konohamaru, żeby regularnie go informował o sytuacji w wiosce. Wiedział nawet więcej, bo czasami przychodził Shikamaru. Chyba obaj z Kakashim czuli się winni zaistniałej sytuacji. Naruto nie wiedział, nie chciał się też nad tym zastanawiać.

W ciągu dnia często ktoś ich odwiedzał. Przyjaciele nie zawiedli i tym razem. Naruto nie mógł narzekać na głód, bo Hinata, Ino i Temari obrały sobie chyba za punkt honoru, żeby nie chodził głodny. Nawet Chouji przynosił mu jakieś niezdrowe przekąski. Jeżeli Sasuke nadal się nie obudzi, Naruto przez brak treningów i tę masę jedzenia tak przybierze ciałka, że go nie pozna.

Kiba zaczął już pracę w ANBU i przychodził pochwalić się, jak mu idzie. Nawet Shino go odwiedził. Wprawdzie ich spotkanie nie było szczytem towarzyskich marzeń, ale liczył się przecież sam fakt, że Shino przyszedł. Naruto dopiero podczas jego odwiedzin dowiedział się, że też trafił do szpitala. Przyjaciele nic wcześniej nie powiedzieli, chyba nie chcieli go martwić jeszcze bardziej, bo Shino trafił tu po konfrontacji z Korzeniem. Śledził ich, ale go wykryli. Nie miał z nimi szans. Na szczęście zostawili go przy życiu, bo wyglądało to na to, że bardzo się gdzieś spieszyli. Naruto wiedział gdzie... Znów przed oczami stanął mu tamten płonący budynek...

Sasuke dostał bardzo dużo kwiatów, czekoladek i kartek z życzeniem szybkiego powrotu do zdrowia. Wbrew temu, że ponownie oskarżyli go o zdradę wioski, jego fanki nic sobie z tego nie robiły. Informacja o tym, że Sasuke nie zainteresuje się żadną z nich nie dość, że niewiele dała, to jeszcze, co gorsza, zachęciła kilku chłopaków do wysyłania kartek. Naruto od razu je podarł i wyrzucił do kosza. Chciał je jeszcze potraktować Rasenganem, ale się opanował. Nie, żeby był zazdrosny, ale Iruka-sensei zawsze mówił, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Pierwszy raz jego rada sprawdziła się w stu procentach. A właśnie, a propos Iruki... Naruto odbył z nim wczoraj rozmowę.

SasuNaru HidenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz