Rozdział 37

7.3K 528 288
                                    


Dziękujemy za komentarze i zapraszamy na następny rozdział.


Naruto usiadł na łóżku i westchnął ciężko. Był zmęczony, ale wcześniej umówił się przecież z Sasuke, że zobaczą się wieczorem. Tylko jak niby miał go teraz znaleźć? Budynek, w którym się znajdowali był naprawdę wielki i miał pewnie ze sto pokojów. Zrezygnowany powlókł się pod prysznic.

Poczuł się lepiej, kiedy już się wykąpał. Położył się do łóżka i leżał w nim przez chwilę, ale w końcu nie wytrzymał. Nie po to tak się starał jak najszybciej tutaj dotrzeć, żeby teraz spać sam!

Ubrał się i wyszedł z pokoju. Zamknął go i klucz schował do kieszeni, a później rozejrzał się po korytarzu. Biały, pusty, z mnóstwem drzwi. I niby jak on miał znaleźć Sasuke? Przeklął cicho pod nosem, ale nie tracił nadziei. Nie mógł zapukać do wszystkich drzwi. Nie byli w hotelu, w większości pokoi mogły znajdować się jakieś magazyny albo archiwa, albo... Naruto sam już nie wiedział. To był w końcu budynek Kazekage.

Przystanął, kiedy wyczuł znajomą chakrę. No jasne! Przecież mógł znaleźć Sasuke po chakrze. Odkąd Mędrzec Sześciu Ścieżek ich połączył, nie mieli żadnego problemu, żeby się zlokalizować, no chyba że któryś z nich bardzo chciał ukryć chakrę. Właśnie tak ich znalazł, kiedy wyruszył z Konohy.

Zajęło mu chwilę namierzenie odpowiednich drzwi, ale w końcu mu się to udało. Przynajmniej tak myślał, bo dziwnym trafem wyczuwał Sasuke z miejsca pomiędzy dwoma pokojami znajdującymi się obok siebie. I co teraz? Do którego z nich miał zapukać?

W końcu zaczął w myślach powtarzać słowa wyliczanki. „Na kogo padnie na tego bęc" – otworzył oczy i spojrzał na drzwi po lewej stronie. Podniósł rękę i zapukał. Kiedy nikt nie odpowiadał, zastukał jeszcze raz. I jeszcze raz. W końcu drzwi się otworzyły i stanął w nich jakiś staruszek, przecierający oczy.

– A ty tu czego? – wymamrotał i pogroził mu drewnianą laską.

– Przepraszam, pomyłka – mruknął Naruto, przywołując na twarz najbardziej przepraszający uśmiech, na jaki było go stać.

Staruszek coś ponarzekał i zatrzasnął mu drzwi przed nosem.

Naruto odetchnął. Jeżeli nie ten pokój, to... Już miał podnieść rękę, gdy drzwi obok też się otworzyły.

– Długo kazałeś na siebie czekać, młotku – mruknął Sasuke i wciągnął go do pokoju. – Wydaje ci się, że jak masz jakieś prywatne koneksje z Kazekage, to wolno ci się spóźniać?

– Wcale... Ach... – sapnął Naruto, gdy Sasuke ugryzł go lekko w szyję i zabrał się za ściągnie jego ubrań. – Ja wcale nie... Sasuke – jęknął, gdy poczuł dłoń między swoimi udami.

Sasuke masował ich wnętrze, z premedytacją omijając najwrażliwsze miejsca.

– Przestań się ze mną bawić – warknął Naruto, chwytając go za włosy. Ten drań naprawdę czasami potrafił go doprowadzać do szału. Był wredny, niemiły, niesympatyczny, i... O cholera... – Sasuke!

– Ty wcześniej najwyraźniej dobrze bawiłeś się ze swoim przyjacielem – wymamrotał Sasuke, wbijając się jednocześnie w jego usta. – Wiesz, która już jest godzina?

– Nie wiem... I... Zamknij chociaż drzwi na klucz! – Naruto oderwał się od niego na chwilę i omiótł wzrokiem pokój. Był mniejszy, dużo mniejszy niż ten, który on dostał. Trochę dziwne, biorąc pod uwagę, że wizyta Sasuke była już od dawna zaplanowana. To on sam powinien mieć raczej mały pokoik, jako że przybył tu bez zapowiedzi. No, ale w końcu miał kiedyś zostać Hokage. Należało mu się, a co! Tylko co mu z tych luksusów, gdy wychodziło na to, że noc jednak spędzi... – Draniu! To bolało!

SasuNaru HidenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz