Dziękujemy za wszystkie komentarze, te pod starymi rozdziałami też. Indra jest bardziej aktywna w odpisywaniu na nie, ja się troszkę lenię, ale chciałabym zaznaczyć, że wszystkie czytam z taką samą przyjemnością i obu nam jest bardzo miło, kiedy komentujecie.
Nie przedłużając, zapraszamy na rozdział 22.
Sasuke zmierzał do miejsca, w którym umówił się z Sakurą. Nigdy nie lubił się spóźniać, więc był pewien, że będzie musiał zaczekać na nią kilka minut, ale nie przeszkadzało mu to. Już od dawna nie trenował sam i było to... naprawdę dziwne. Tak przyzwyczaił się już do walk razem z Naruto, że teraz czuł się trochę tak, jakby zabrakło mu kolejnej ręki. Zerknął na swoją lewą dłoń. Po treningu zmieniał bandaż, więc teraz był idealnie biały. Wcześniej chciał znaleźć Naruto, żeby zabrać go ze sobą, bo wizja wieczoru spędzonego w towarzystwie samej Sakury nie była zbyt kusząca, ale jak na złość nie było go ani w mieszkaniu, ani w Ichiraku, a nie miał czasu przeszukiwać całej wioski.
Skakał po dachach, kierując się w stronę budynku ANBU, gdy nagle coś dostrzegł. A raczej kogoś. Przystanął na szczycie jakiegoś bloku, przyglądając się Kibie i Hinacie, którzy szli wolno uliczką, wspinając się pod górę. Kiba opowiadał Hinacie o czymś, a ona patrzyła na niego i uśmiechała się tak... Sasuke nie wiedział jak, nie znał się w końcu na dziewczynach, ale coś w tym uśmiechu mu się bardzo spodobało. Przede wszystkim to, że był on skierowany do Kiby. Przed parą biegł Akamaru, który co chwilę musiał się zatrzymywać, żeby na nich zaczekać. Szczekał przyjaźnie na Hinatę i próbował wskakiwać na Kibę, cały czas merdając ogonem jak szalony.
Urocza scena – pomyślał Sasuke ironicznie, ale był z tego, co zobaczył, dziwnie zadowolony. W końcu ruszył dalej, bo nie miał zamiaru ich podglądać.
Sakura czekała już na miejscu i szybko go zauważyła.
– Sasuke-kun! – krzyknęła i pomachała w jego stronę. Przyciskała do piersi jakieś papiery i wydawała się niecierpliwić.
– Spóźniłem się? – zapytał Sasuke, gdy już wylądował obok niej.
– Nie, oczywiście, że nie! – odpowiedziała od razu Sakura, kręcąc gwałtownie głową. Tak bardzo się ekscytowała, że przez cały dzień nic nie jadła. Przekonanie Tsunade, żeby dała im pozwolenie na wejście do archiwum okazało się trudniejsze niż myślała, ale w końcu – po kilku godzinach – udało jej się ubłagać mentorkę. Zgodziła się!
Mieli uważać na zwoje i spędzić tam najwyżej trzy godziny, ale to powinno wystarczyć. Trzy godziny w obecności Sasuke! Aż nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Dlaczego była tak głupia i wcześniej tego nie spróbowała? Skoro Naruto miał swój klucz, żeby zdobyć uznanie Sasuke, to ona też znajdzie sposób. Sasuke nie był typowym chłopakiem. Przez swoją przeszłość i niesamowitą moc odstawał razem z Naruto od reszty, więc i ona powinna podejść do niego inaczej.
– Idziemy? – Sasuke uniósł brwi zniecierpliwiony, bo Sakura tylko stała i patrzyła na niego roziskrzonym wzrokiem.
– Tak, chodź. Mamy wstęp na trzy godziny, ale powinno nam wystarczyć, prawda? – zapytała, gdy zeskoczyli z dachu. – Tutaj mam notatki, gdzie i jak powinniśmy szukać zwojów.
Sasuke tylko kiwnął głową, podążając za nią. Był tutaj kilka razy, gdy Kakashi wyznaczył mu misję razem z członkami ANBU. Hokage i kilka innych osób namawiało go, żeby wstąpił do tajnych oddziałów, żeby poszedł w ślady Itachiego. Na razie nie chciał tego robić. Naruto już ekscytował się, że po zdanym egzaminie będzie szkolił jakąś drużynę geninów, więc i on coraz więcej zaczął o tym myśleć. To przecież była kolejna rzecz, w której mogliby rywalizować.
![](https://img.wattpad.com/cover/101069090-288-k923815.jpg)
CZYTASZ
SasuNaru Hiden
FanfictionCzwarta Wielka Wojna Shinobi dobiegła końca i wszystko wraca do normy. Bohaterowie są już dorośli, mają po osiemnaście lat, zaczynają się tworzyć związki. Jednak okazuje się, że nie do końca takie, jakich niektórzy z nich oczekiwali. Bo o ile Naruto...