Prolog: Tokki

8.8K 443 41
                                    

  Wszystko było takie śliczne, takie idealne jak w filmach. Na regałach, stolikach i komodach nie dało się dostrzec nawet cienia kurzu, a te liczne meble, mebelki i ozdoby porozstawiane zostały tak gustownie, że aż łza kręciła się w oku. Pomieszczenia niczym z obrazków, zdjęć katalogów najdroższych salonów meblowych, niczym sceneria do sesji zdjęciowej, perfekcyjne, złote i nastrojowe światło zachodzącego słońca, wpadające bladymi strugami przez zasłonięte do połowy wielkie okna, oraz dłoń delikatnie umiejscowiona pośrodku jego pleców.

  Boskość emanowała z tego miejsca wibracjami, od których kolana miękły w chwili przekraczania progu, potem zaś do przodu prowadziła niesamowita aura pokoi i mimowolna ciekawość odwiedzającego. Jednak nie był to już zwykły spacer po wielkim, pięknym i bogatym domu. To był rejs; lot w powietrzu przesyconym zapachem aromatycznej, mocnej herbaty z liści morwy i mandarynkowych świec, stojących niemalże w każdym kącie każdego pomieszczenia. Niechciany oczopląs ogarniał od razu. Zbyt wiele było tu cudnych bibelocików, obrazów, rekwizytów, mebli i zakamarków, które chciałoby się oglądać naraz, zapamiętać i już zawsze mieć przed oczami, już zawsze pamiętać uczucia towarzyszące przebywaniu w tym domu, już zawsze mieć wrażenie, że się tam jest.

  

  Lustrował wzrokiem ciężkie drzwi z ciemnego drewna, zdobione milionem starannych żłobień i srebrną klamką, również pokrytą pięknym rzeźbieniem. Słodki przepych. Gdy ciemnobrązowa tafla ustąpiła, oczom chłopca pierwsze w oczy rzuciło się ogromne łoże. Naprawdę ogromne, okryte kapą z szorstkiego, zgniłozielonego materiału, przesadną ilością ślicznych poduszek z haftami i frędzlami na bokach, a także puszystym, białym kocem w nogach, który zwisał po obydwu stronach mebla, sięgając prawie do podłogi. Tu także panował odprężający półmrok. Blade światło wpadało jeszcze bardziej leniwie przez parę okien, nad którymi wisiały masywne karnisze, zaś z nich opadały grube zasłony, zwieńczone u góry elegancką draperią. W miarę wydłużania się czasu spędzonego w tymże pokoju zaczynał docierać do niego cytrusowo-cynamonowy zapach znanych już świec. Nawet sama sztuczna woń pasowała do tego z pozoru surowego, niezwykle bogatego i przepchniętego wspaniałością wystroju. Jedyne co mogło się z nią kłócić to on sam – pokraczny chłopiec, wstydliwie ściskający marynarkę szkolnego mundurka w wilgotnych dłoniach.

- Zdaje się – odezwał się znienacka właściciel tej cudnej sypialni, na co brunet nieznacznie podskoczył, będąc zbyt mocno pogrążony w zachwycie nad boskim bogactwem owego miejsca. – Że nie różni nas wiele lat, czyż nie?

Nie, lat może nie, ale pieniędzy w posiadaniu dość sporo.

Dzieciak kiwnął nieśmiało głową, powoli zwracając się do stojącego za nim młodzieńca.

- Więc, w której jesteś klasie?

- Czwartej... liceum – odparł cicho.

  Starszy chłopak powoli ruszył w jego stronę, wyjmując przy tym ręce z kieszeni idealnie wyprasowanych spodni, ażeby móc odpiąć mankiety swojej kremowej koszuli, również idealnie gładkiej i również idealnie pasującej do szczupłej sylwetki bruneta. Młodzieniec był wyższy od chłopca niezbyt wiele, jednak sam fakt wystarczył, żeby wydawał mu się jeszcze bardziej boski i niesamowity. Owionął go swoim zwalającym z nóg zapachem, na który składał się mocny piżmowy pazur, złagodzony nutą trawy cytrynowej i dzikiej róży. Chłopiec nie panując nad tym nawet, zaciągnął się wonnym powietrzem, spojrzawszy głęboko w czarne oczy tego boga.

- Podoba ci się? – zapytał tamten, krótko omiatając wzrokiem pokój i po chwili wracając do drobnego chłopca, który wyraźnie bez reszty oszołomiony był panującym klimatem. I jak się spodziewał, momentalnie uzyskał odpowiedź w postaci energicznego skinięcia. Chłopak fuknął cicho pod nosem i maksymalnie zbliżył się do młodszego, a wplótłszy swoje długie palce w jego gęste, ciemne włosy, pochylił się do oblanego różowym rumieńcem ucha. – Przypomnij, proszę, raz jeszcze swoje imię...

Młodszy westchnął, kiedy ciepły oddech tamtego wywołał na jego ciele zimny dreszcz.

- Jungkook...

tokki. expensive bedbunny || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz